W przeddzień czwartej rocznicy tragedii smoleńskiej nikt już nie może mieć wątpliwości: sprawa wyjaśniania katastrofy smoleńskiej została obliczona na jeden cel — zapewnienie bezkarności tym, którzy przyczynili się do śmierci najważniejszych osób w państwie. Stanowisko polskich biegłych, którzy przypomnieli, że bez dostępu do oryginałów dowodów nie można prowadzić rzetelnego śledztwa, wydaje się odsłaniać dramatyzm sytuacji, w którą zapędzono Polaków oraz śledztwo smoleńskie. Zgodnie z prawem tzw. przestępstwa urzędnicze przedawniają się po pięciu latach, jeśli nie zostaną postawione zarzuty. Fakt, że do dziś polska strona nie ma dostępu do oryginałów dowodów może oznaczać, że wyciągnięcie odpowiedzialności od władz może być niesłychanie trudne.
Rząd i jego indolencja w walce o oryginały dowodów — choć nie wykluczone, że było to celowe działanie — stworzyły pułapkę. Dziś żadne wyjście nie jest dobre. Jeśli śledczy posłuchają biegłych i będą działać w oparciu o kodeks postępowania karnego muszą uznać, że dalsze prowadzenie śledztwa jest niemożliwe z racji braku dowodów. Jeśli będą brnąć w pseudośledztwo oparte na materiałach przekazanych na „słowo honoru” przez Rosję może okazać się, że w sądzie cała praca prokuratury wojskowej zostanie podważona i ośmieszona. Jakby na to nie patrzeć, polska strona jest uzależniona od Rosji, która może kiedyś przekaże Polsce oryginały dowodów. Może… A czas płynie.
Decyzja rządzących o powołaniu zespołu propagandowego na czele z Maciejem Laskiem sugeruje, że rządzący chcą pozostać na stanowisku opisanym przez MAK i komisję Millera. Śledztwo prokuratury w związku z działaniem rządu może się zakończyć niczym. Władzy chodzi o ostateczne umorzenie. W mocy mają pozostać jedynie nierzetelne, miejscami kłamliwe, dokumenty rządowych propagandystów.
Oddając w ręce Rosji śledztwo smoleńskie oraz kluczowe materiały polskie władze być może zapewniły sobie bezkarność. Ona będzie równie niszcząca dla życia państwowego, jak bezkarność zbrodniarzy komunistycznych wywalczona przy Okrągłym Stole. Bez rozliczenia Smoleńska nie uda się zbudować bezpiecznej Polski. Mówi o tym mec. Maria Szonert-Binienda w nowym filmie Anity Gargas „Anatomia upadku2”. Wskazuje, że skoro Polska jako państwo nie doprowadziła do wyjaśnienia wszelkich okoliczności zbrodni katyńskiej oraz katastrofy smoleńskiej nie można mieć żadnej pewności, że podobna zbrodnia na Narodzie polskim się nie powtórzy.
Jeśli nie nastąpi ujawnienie mechanizmów, które doprowadziły do tragedii smoleńskiej, a także umożliwiły kompromitację Polski ws. wyjaśniania 10/04, jeśli nie pociągniemy winnych do odpowiedzialności nikt nie może dać gwarancji, że następne pokolenia nie przeżyją podobnej traumy co my. Ktoś chce na nią skazać nasze dzieci czy wnuki?
Polaków nie stać na kolejnego „Jaruzelskiego”, „Kiszczaka” czy „Kociołka”. Smoleńska „Norymberga” jest konieczna i musi nastąpić.
Poseł Antoni Macierewicz w rozmowie z portalem wPolityce.pl zapowiada stworzenie stosownych regulacji umożliwiających rozliczenie „winnych zbrodni i matactwa wokół niej”. I to właśnie jest prawdziwą stawką zbliżających się wyborów w Polsce. Dla Donalda Tuska i jego partii przegrana oznacza uruchomienie lawiny zdarzeń, po których mogą się oni nie pozbierać.
Widząc szeroki front ludzi, którzy przyczynili się do zaciemniania prawdy o Smoleńsku, składający się z władz, wysokich funkcjonariuszy publicznych, propagandystów, agentów wpływu i pożytecznych idiotów, można sądzić, że zwycięstwo nie przyjdzie łatwo. Jedni z nich walczą o wolność inni o moralne prawo funkcjonowania w życiu publicznym. Wszyscy będą walczyć bez skrupułów…
Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/189927-polakow-nie-stac-na-kolejnego-jaruzelskiego-kiszczaka-czy-kociolka-smolenska-norymberga-jest-konieczna-i-musi-nastapic