Na 15 lat więzienia skazał we wtorek Sąd Okręgowy w Białymstoku 17-latka, oskarżonego o zabójstwo właściciela osiedlowego sklepu. Wyrok, który zapadł po dwóch dniach procesu przy drzwiach zamkniętych, nie jest prawomocny.
Oskarżony ma też zapłacić żonie i synowi ofiary w sumie 200 tys. zł częściowego zadośćuczynienia za doznaną przez nich krzywdę.
Zabójstwo w małym sklepie na białostockim osiedlu Leśna Dolina miało miejsce rankiem 11 czerwca 2013 roku. 16-letni wówczas chłopak (w lipcu ukończył 17 lat) przyszedł z zamiarem kradzieży pieniędzy, miał przy sobie nóż z 20-centymetrowym ostrzem.
Doszło do szamotaniny, w czasie której 50-letni właściciel sklepu został dwukrotnie, z dużą siłą, ugodzony nożem w plecy. Mimo blisko godzinnej reanimacji zmarł w drodze do szpitala.
Sprawca został zatrzymany na miejscu. Ucieczkę ze sklepu uniemożliwiły mu bowiem osoby, które były na ulicy i, widząc co się dzieje, zatarasowały wyjście i zawiadomiły policję.
Prokuratura postawiła nastolatkowi zarzut zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym, połączonego z usiłowaniem rozboju, a sąd rodzinny zdecydował, że będzie odpowiadał za swój czyn jak dorosły.
Sąd okręgowy wydał wyrok po dwóch dniach procesu. Rozprawy odbywały się przy drzwiach zamkniętych, zgodnie z przepisami o postępowaniu w sprawach nieletnich. Ponieważ żadna ze stron nie zgłosiła wniosku o jawne rozpoznanie sprawy (uzasadniałyby to względy wychowawcze), sąd nawet nie rozważał tej możliwości.
Prokuratura domagała się w tej sprawie 15 lat więzienia; rodzina zmarłego występująca w charakterze oskarżycieli posiłkowych - 25 lat więzienia, czyli najwyższej kary, na jaką mógł być skazany sprawca w tym wieku.
Sprawca działał z zamiarem ewentualnym - przyjął sąd i długo wyjaśniał w ustnym uzasadnieniu wyroku różnice prawne między zamiarem ewentualnym a bezpośrednim.
Sędzia Sławomir Cilulko mówił, że rozumie wzburzenie bliskich właściciela sklepu, którzy słysząc, iż oskarżony przyszedł do sklepu nie z zamiarem zabójstwa, reagują emocjonalnie. Ale wyjaśniał, dlaczego sąd przyjął, że zamiarem było zabranie pieniędzy, a nie zabójstwo.
Zamiar zabójstwa zrodził się w świadomości oskarżonego nagle, w związku z dynamicznie rozwijającą się sytuacją. Jego działanie w tym zakresie nie było wcześniej zaplanowane -
mówił sędzia Cilulko.
Zaznaczył jednak, że nie zmienia to faktu, iż atakując właściciela sklepu i zadając mu ciosy nożem, sprawca zdawał sobie sprawę z tego, że może dojść do jego zabójstwa i na taki skutek godził się.
Sędzia Cilulko mówił o traumie bliskich zmarłego, ale zastrzegł, iż kara nie może być tylko efektem oczekiwań członków rodziny. Wyjaśniał, że w przypadku sprawcy młodocianego trzeba brać pod uwagę również m.in. aspekt wychowawczy kary.
Przywołując opinię psychologiczną sędzia mówił m.in., że wiedza oskarżonego 17-latka o normach społeczno-moralnych jest niska, a dojrzałość emocjonalna i społeczna "w normie wieku i zdobytych doświadczeń". Dodał jednak, że jego dotychczasowe życie nie wskazuje na "głęboką i nieodwracalną" demoralizację, choć był już wcześniej karany za wykroczenia, np. kradzież puszki z datkami.
Karę 25 lat więzienia, o jaką wnosiła rodzina zmarłego, sąd uznał za karę o charakterze eliminacyjnym i ocenił, iż nie miałaby ona żadnej funkcji resocjalizacyjnej.
Żadne pieniądze życia nie zwrócą -
dodał sędzia Cilulko, odnosząc się do przyznanego rodzinie zadośćuczynienia. Zaznaczył, że o wyższe kwoty może ona ubiegać się w postępowaniu cywilnym.
MG/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/92728-15-lat-za-zabojstwo-sklepikarza