Polskę nęka plaga biedronek. Nie są to jednak nasze rodzime biedronki, te mają siedem kropek i – co tu dużo mówić – potrafią się zachować. Niechciani goście przywędrowali do nas z Azji.
U nich liczba kropek wynosi od 0 do 23, a skrzydełka mogą występować w kolorach żółtym, pomarańczowym, a nawet czarnym. Są też bardziej drapieżne i szybciej się rozmnażają. Jak przystało na gatunek inwazyjny, wciskają się, gdzie tylko mogą: do mieszkań i na klatki schodowe, pełno ich jest również na ławkach w parku. Szczególnie pobudzone są w czasie słonecznej pogody.
Obecność biedronek może wywoływać alergie. Nie mówiąc już o tym, że biedronki azjatyckie w razie zagrożenia bądź zgniecenia wydzielają żółtą substancję, której potem trudno się pozbyć. Inwazja owadów daje do myślenia także meteorologom. Zastanawiają się, czy nie są one przypadkiem zwiastunem tęgich mrozów w czasie nadchodzącej zimy.
Czyżby te czasy już minęły, gdy na widok tego sympatycznego owada uśmiechaliśmy się, a dzieci licząc kropki wymawiały prośbę: „Biedroneczko leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba? Mamy nadzieję, że nie…
BR
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/77335-plaga-biedronek