4 miliony na promocję fotoradarów

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Główny Inspektorat Transportu Drogowego szuka agencji PR, która przygotuje strategię promocyjną. Rzecznik GITD Alvin Gajadhur poinformował w Dzienniku Gazeta Prawna, że kampania medialna potrwa do końca października 2015 roku i pochłonie niebagatelną sumę pieniędzy, bo prawie 4 mln zł.

Część tej sumy pochodzi z UE a pozyskano ją na budowę centrum automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym. W zakres promocji mają wejść spoty i audycje radiowe oraz telewizyjne, sponsorowane artykuły prasowe, pikniki i konferencje. Powstanie też specjalna strona internetowa www.canard.gov.pl. Wszystkie te zabiegi mają na celu przekonać obywateli do fotoradarów.

Dzięki ofensywie medialnej dowiemy się, że "żółte skrzynki" nie są po to, by wyciągać od nas pieniądze, ale mają poprawić bezpieczeństwo na drodze. Przekonamy się, że łatwo i szybko można zapłacić mandat przez internet, oczywiście łatwo dla nas, a szybko dla GITD.

W tym roku wpływy z fotoradarów miały zasilić budżet kwotą 1,5 mld zł. Niestety władza znacznie przestrzeliła szacunki, bo po I kwartale GITD obliczyło, że wystawiło mandaty za ok. 22 mln zł.

Przy weryfikacji materiału zdjęciowego pochodzącego z urządzeń rejestrujących odrzucana jest ok. jedna trzecia zdjęć -

mówi w DGP rzecznik inspekcji Alvin Gajadhur.

Najczęstszą przyczyną tego, że co trzecie zdjęcie ląduje w koszu są zagraniczne tablice rejestracyjne. Wychodzi na to, że obcokrajowcy są bezkarni na polskich drogach. Aby ukarać zagranicznego kierowcę, trzeba go złapać na gorącym uczynku. Innym powodem zmniejszonych wpływów z "żółtych skrzynek" jest inwencja twórcza samych kierowców.

Fora internetowe aż kipią od porad jak przechytrzyć urządzenie i podważyć wiarygodność zdjęć.

Tymczasem posłowie chcą nowelizacji ustawy o drogach publicznych, a każda partia ma zupełnie inne pomysły na pieniądze z mandatów uzyskanych z fotoradarów i odmienny pogląd na sam system. Solidarna Polska zamierza ograniczyć liczbę fotoradarów do 60 w całym kraju. Patryk Jaki z SP motywuje to tym, że stwarzają one zagrożenie na drodze. Poseł Tomasz Kamiński z SLD uważa, że fotoradary powinny stać wyłącznie w miejscach szczególnie niebezpiecznych i konieczny jest audyt tych miejsc. Innego zdania jest PO Poseł Stanisław Żmijan. Twierdzi on, że musimy brać przykład z doświadczeń innych krajów UE, gdzie fotoradary znacznie poprawiły bezpieczeństwo. Do tego proponuje przekazywanie środków z fotoradarowych mandatów na specjalny fundusz. Andrzej Adamczyk z PiS, powołując się na raport NIK-u przypomniał, że największy wpływ na wypadki drogowe ma zły stan infrastruktury. Jego zdaniem środki pozyskane z mandatów powinny zasilić konto funduszu poprawiającego bezpieczeństwo na drogach.

Fotoradary to nie dojna krowa. (...) Koniec z zakładem fotograficznym Vincenta Rostowskiego i Sławomira Nowaka pod auspicjami Donalda Tuska -

mówił w Sejmie poseł Adamczyk.

Na domiar złego okazuje się, że wiele z 347 stacjonarnych fotoradarów, używanych przez Inspekcję Transportu Drogowego, może być niezgodnych z polskim prawem.

272 z nich to urządzenia, posiadające dyski nowej generacji zaś w dokumentacji zatwierdzonej przez Główny Urząd Miar widnieje zupełnie inna płyta główna. Niektórzy eksperci są zdania, że to nielegalne, bo są dopuszczone na podstawie poświadczenia nieprawdy. Oczywiście punk widzenia zależy od punktu siedzenia. Główny Inspektor TD Tomasz Połeć mówi, że fotoradary są dobre bo mają stosowną homologację. Włodzimierz Popiołek wiceprezes Głównego Urzędu Miar uważa, że inny dysk to nieistotny szczegół bo ważna jest zasada działania całego urządzenia. Jednak prawnik ze Stowarzyszenia Prawo na Drodze, Artur Mezglewski nie ma wątpliwości, że dochodzi tu do naruszenia prawa i jeśli potwierdzi się, że radary są nielegalne, sprawa znajdzie finał w prokuraturze. To może oznaczać masowe pozwy o zwrot nielegalnie pobranych pieniędzy za mandaty. Sam GITD tłumaczy się z planowanej kampanii i zapewnia, że -

prowadzone działania będą miały za zadanie informowanie społeczeństwa o wdrażanym w Polsce projekcie, którego celem jest poprawa bezpieczeństwa na drogach oraz zmniejszenie liczby ofiar śmiertelnych wypadków. Obowiązki informacyjne i promocyjne dotyczące projektów dofinansowanych ze środków unijnych zostały nałożone na ich beneficjentów przepisami unijnymi. W związku z powyższym wymagane jest aby każdy projekt przewidywał działania o takim charakterze.

czytamy na stronie www.gitd.gov.pl

Czy ofensywa medialna za prawie 4 mln zł spowoduje, że pokochamy żółte skrzynki przy drodze? A może to kolejne wyrzucone w błoto pieniądze, które zasilą budżet wybranych mediów?

Katarzyna Kawlewska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych