Przykre, że kłamliwą propagandową kampanię rządzący zorganizowali przed świętami Bożego Narodzenia, gdy Polacy chcą mieć spokój od politycznej jatki, od oszustw i łgarstw Tuska.
Przed świętami Bożego Narodzenia media, przede wszystkim te internetowe, zalało tsunami (głównie w postaci różnych tzw. rolek) hymnów pochwalnych władzy i jej parlamentarnego zaplecza pod własnym adresem. Wybrano okres przedświąteczny, licząc na mniejszy krytycyzm odbiorców albo większą pobłażliwość. Nastąpiła wielka fala wyliczania olbrzymich, a wręcz epokowych osiągnięć, głównie pod hasłem „Robimy nie gadamy”. Powstała nawet specjalna rządowa strona, chyba nieprzypadkowo utrzymana w estetyce obchodów „świąt” 1 Maja i 22 Lipca w czasach PRL.
Zdecydowana większość osiągnięć Tuska i jego ferajny jest fikcyjna albo ukradziona rządom Mateusza Morawieckiego, ale chodzi o przytłoczenie skalą. Rolki nagrywane przez przedstawicieli obozu rządowego są jednymi z najbardziej żenujących w publicznej przestrzeni, a w 99 proc. są po prostu bezdennie głupie, kiczowate, obciachowe i paździerzowe. Aż żal bierze (i zdziwienie), że te najokropniejsze nagrały posłanki, głównie Koalicji Obywatelskiej. Jakby ktoś we władzach partii chciał je ośmieszyć i skompromitować zlecając im takie zadanie. Tego wrażenia nie zmienia fakt, że wiele z tych kobiet zrobiło to z własnej woli, a wręcz prowadziły wewnętrzny wyścig, kto się bardziej wygłupi. A wszystko to w sosie stachanowskiego bicia rekordów. O tym aspekcie stachanowskim więcej będzie nieco dalej.
Gdy się przyjrzeć tej największej w III RP akcji samochwalstwa, wszystko się sypie. A nazwa „Robimy nie gadamy”, wbrew intencjom rządzących, kojarzy się z bezmyślnością. Gadanie o czymś wymaga bowiem jakiejś myśli, idei, które stoją za tym, o czym się gada. I to podlega krytycznej ocenie, wywołuje publiczną debatę. Natomiast samo robienie, oczywiście przeważnie „lipne” lub byle jakie, jest tylko jakąś formą aktywności. Jak w wypadku ministra Waldemara Żurka rąbiącego drewno czy premiera Donalda Tuska w pocie czoła niosącego choinkę nie ma znaczenia. Przy okazji wyszło, że to zwykła pokazówka.
Najważniejsze w tym „Robimy nie gadamy” jest to, czy owo robienie ma w ogóle sens i jaki przynosi efekt. I tu mamy największą wpadkę, gdy chodzi o PR i polityczny marketing. Dwa lata rządu Donalda Tuska dowiodły bowiem, że zdecydowana większość tego, co robił, to bardziej niż mniej dotkliwe szkodzenie Polsce, np. rezygnacja z wielkich inwestycji bądź ich sprowadzenie do jakiegoś ogryzka,bardzo niebezpieczne zadłużanie państwa przy jednoczesnym marnowaniu tych pożyczonych pieniędzy. To klęski w kwestiach paktu migracyjnego i umowy z Mercosurem –im większe, tym bardziej przedstawiane jako sukcesy. Toniszczenie ochrony zdrowia i wymiaru sprawiedliwości. Tobrutalne prześladowanie politycznych przeciwników. Tozamach na wolność słowa i wszelkie formy wolności obywatelskich.
Jeśli polityka rządu Tuska w ogromnej większości polega na niszczeniu, likwidowaniu, psuciu, wybieraniu najgorszych dla Polski wariantów, polega na zaniechaniach, posunięciach przemocowych itp., to „robienie” oznacza to, co najgorsze. Im mniej rząd Tusk by robił, tym mniej szkodziłby Polsce i Polakom. „Robienie”, czyli demolowanie, patologizowanie i powszechne dziadostwo jest najgorszym, co Tusk i jego ludzie mogą czynić. I tu można wrócić do wątku stachanowskiego, czyli wielkiego szkodnictwa i kanciarstwa, mimo pozornie dobrych intencji.
Aleksiej Stachanow (nawet imię mu zmienili z Andriej), urodzony w 1906 r. sowiecki górnik, jest antybohaterem jednego z największych oszustw. Stalinowski reżim wykreował legendęczłowieka, który samodzielnie i z własnej inicjatywy z 30 na 31 sierpnia 1935 r.w ciągu jednej zmiany wydobył w kopalni Centralnaja-Irmino102 tony węgla, czyli wykonał 1475 proc. normy. Obsypano go nagrodami, a w Moskwie pogratulował mu sam wódz Józef Stalin. Tyle że ta legenda jest jednym wielkim kantem, żeby zmusić robotników do katorżniczej pracy za małe pieniądze.
To nie Stachanow chciał bić rekord, tylko potrzebował tego Konstantin Pietrow, sekretarz organizacji partyjnej w kopalni. Miała ona wielkie problemy z wielkością wydobycia, z efektywnością i bezpieczeństwem, więc kierownictwo miało za karę trafić do łagru. Wymyślono, że przecież Stalin nie zrobi tego szefom kopalni, którzy zasłyną jeśli nie na cały świat, to przynajmniej w Związku Sowieckim. Dlatego zainscenizowano bicie rekordu. Stachanow był tylko przykrywką, bo na niego anonimowo pracował cały sztab pomocników. Stachanow tylko fedrował, a przypisano mu wszystkie czynności, czyli stemplowanie, ładowanie, wywożenie, oświetlanie. Rekord był bezlitośnie naciągany, bo wynik należało podzielić przez liczbę pomocników, a tego oczywiście nie uczyniono.
Górnicy i inni pracownicy, nie tylko jednej kopalni, ale też innych zakładów w Sowietach byli wściekli, gdy dla nich rekord Stachanowa oznaczał zwiększenie norm ponad siły i możliwości, wręcz zbrodnicze zwiększenie ryzyka i upowszechnienie się oszustw w całej sowieckiej gospodarce. Doszło do tego, że Stachanow musiał się przed „towarzyszami pracy” ukrywać, taką wzbudzał nienawiść. Potem partia komunistyczna nakazała mu wypędzić „reakcyjną” żonę. Za czasów genseka Nikity Chruszczowa Stachanow stał się wrogiem także władzy, a zrehabilitował go dopiero Leonid Breżniew. Ale niewiele mu to dało, bo był już nałogowym alkoholikiem i w 1977 r. zakończył żywot w „psychuszce”.
„Robimy nie gadamy” to taki stachanowski relikt przeniesiony o 90 lat w przyszłość. Nic tu nie jest prawdziwe, a chodzi o oszukanie Polaków, stworzenie fikcyjnego świata, w którym wszystko się układa, podczas gdy w rzeczywistości się wali. A Tusk wcielił się w rolę towarzysza Konstantina Pietrowa, który tą fikcją próbuje się ratować. Przykre, że to masowe robienie wody z mózgu przypadło na czas przed świętami Bożego Narodzenia, gdy Polacy chcieli mieć spokój od politycznej jatki, od oszustw i kłamstw rządzących. Chcieli pozytywnych emocji. A rządzący, z premierem Tuskiem na czele, tylko się z Polaków naigrywali, natrętnie opowiadając bajki pod szyldem „Robimy nie gadamy”, czyli „Stachanow 2”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/749081-przedswiateczna-akcja-robimy-nie-gadamy-wielkie-oszustwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.