Komentując wyniki szczytu UE w Brukseli, premier Donald Tusk powiedział dziś, że chociaż unijnym przywódcom nie udało się sięgnąć bezpośrednio po zamrożone aktywa rosyjskie do finansowania Ukrainy, to pożyczka unijna na ten cel i tak zostanie spłacona przez Kijów z pieniędzy Rosji. „To znaczy, my otrzymamy z powrotem te pieniądze od Ukrainy, a Ukraina spłacać będzie pożyczkę wobec Unii Europejskiej, kiedy otrzyma reparacje sfinansowane przez zamrożone aktywa rosyjskie” - podkreślił szef rządu.
W nocy z 18 na 19 grudnia przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa ogłosił, że na szczycie w Brukseli liderzy podjęli decyzję o udzieleniu Ukrainie wsparcia w formie pożyczki w wysokości 90 mld euro na kolejne dwa lata. Zostanie ona sfinansowana ze wspólnego długu gwarantowanego unijnym budżetem. Nie było przy tym zgody na wykorzystanie w tym celu zamrożonych rosyjskich aktywów. Wspólny dług na sfinansowanie pożyczki dla Ukrainy zaciągnąć mają 24 państwa członkowskie: z wyjątkiem Węgier, Słowacji i Czech.
Tusk odtrąbił sukces
Premier Donald Tusk chwalił się w Brukseli wynikami szczytu. Jego konferencja prasowa zaczęła się akurat w momencie przybycia przywódcy Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego na spotkanie z prezydentem RP Karolem Nawrockim.
Możemy pozdrowić stąd z Brukseli prezydentów Nawrockiego i Zełenskiego. To jest dobry zbieg okoliczności że właśnie zaczęła się wizyta prezydenta Zełenskiego w Warszawie. Będę z nim rozmawiał jeszcze dzisiaj po południu, jak dotrzemy do do Warszaw. A jest o czym rozmawiać, bo mamy dobre wiadomości
— stwierdził.
Te obrady trwały, jak państwo wiecie, do 3:00 nad ranem. Były pełne emocji i sporów, ale opuszczałem budynek Rady Europejskiej z satysfakcją, jako ten, który był rzecznikiem wykorzystania środków, tych zamrożonych aktywów rosyjskich, na rzecz pomocy Ukrainie
— podkreślił Tusk.
Mocne argumenty Ukrainy
Pieniądze na finansowanie Ukrainy w latach 2026 i 2027 nie będą, co prawda, pochodziły - jak pierwotnie miała nadzieję część państw członkowskich - z tzw. pożyczek reparacyjnych z wykorzystaniem zamrożonych rosyjskich aktywów, ale z pożyczki pochodzącej z unijnego budżetu. Jak powiedział premier Tusk, mowa o pieniądzach z elastycznej rezerwy budżetowej UE, tzw. headroomu.
Ukraina przystąpi do negocjacji z Rosją na temat pokoju czy przynajmniej rozejmu z mocnymi argumentami - te mocne argumenty to 90 miliardów euro które Ukraina otrzyma
— wskazał.
Tusk zaznaczył, że headroom to rezerwa, która nie należy „do żadnego portfela”, ale była do wykorzystania w szczególnej sytuacji.
I właśnie mamy taką szczególną sytuację. Dla mnie to było bardzo ważne i na każdym kroku pytałem, jakie są konsekwencje finansowe dla poszczególnych państw członkowskich, a więc podjęliśmy decyzje, które nie rodzą konsekwencji finansowych. Mówiąc tak po naszemu: Polska nie będzie dopłacała do tego przedsięwzięcia, poza tym, że to jest oczywiście fragment budżetu europejskiego. Choć to pożyczka dla Ukrainy, Kijów spłaci ją dopiero wówczas, kiedy będzie można po zakończeniu wojny sięgnąć po te zamrożone na stałe w tej chwili aktywa rosyjskie
— wskazał szef rządu.
To Rosja zapłaci za zniszczenia. To Rosja zapłaci za straty, jakie poniosła Ukraina, jako kraj przez nią napadnięty
— dodał Tusk.
Skąd pożyczka?
Tusk zauważył, że chociaż Węgry, Czechy i Słowacja zostały wymienione jako państwa, które będą wyłączone z pożyczki, bo tylko tak udało się je przekonać do poparcia porozumienia wymagającego jednomyślności, to i tak - de facto - przyłączą się do niej w takim samym stopniu jak każdy inny kraj członkowski.
Pożyczka pochodzi z rezerwy dawno już ustalonej i sfinansowanej przez wszystkie państwa członkowskie. Niezależnie od tego, jak bardzo Czechom, Węgrom i Słowakom zależało na tym, żeby był zapis pokazujący, że oni nie mają z tym nic wspólnego, to w praktyce ich udział jest taki sam jak innych
— ocenił premier.
Tusk przyznał, że bezpośredniemu sięgnięciu przez UE po rosyjskie pieniądze sprzeciwiała się głównie Belgia, gdzie zdeponowana jest największa część aktywów Rosji - i której premier Bart de Wever był „głównym hamulcowym”.
Uzyskaliśmy rozwiązanie, które unieważniło część argumentów takich państw jak Belgia, a równocześnie dało im poczucie bezpieczeństwa, że nie będą narażeni na konsekwencje finansowe i prawne sięgnięcia po rosyjskie aktywa
— powiedział Tusk.
Tusk vs dziennikarz TVN24
Szefowi rządu nie bardzo spodobało się pytanie brukselskiego korespondenta TVN24. Maciej Sokołowski zapytał, co stało się za zamkniętymi drzwiami, skoro przywódcy wchodzili na szczyt, dyskutując o zamrożonych rosyjskich aktywach, a wyszli „z pożyczką bez decyzji o tych pieniądzach”.
Widocznie nie byłem precyzyjny jest decyzja o wykorzystaniu rosyjskich aktywów jako zabezpieczenie pod tę pożyczkę to znaczy my otrzymamy z powrotem te pieniądze od Ukrainy, a Ukraina te pieniądze otrzyma na spłatę tej pożyczki
— podkreślił poirytowany premier.
Były duże wątpliwości zgłaszane przez niektóre państwa… Kiwacie głową sceptycznie, że nie?
— zapytał.
W konkluzjach tego nie widzę, szczerze mówiąc
— odpowiedział Sokołowski.
A ja widzę
— stwierdził ostro Tusk.
Znaczy nawet je pisałem, więc widzę
— próbował żartować.
Na uwagę dziennikarza, że belgijski premier mówił coś innego - tj. w tym momencie pieniądze zostaną zamrożone i Rada wróci do tego w kolejnych miesiącach, ale na razie się to nie wydarzyło, odpowiedział:
To są dwie odrębne kwestie. Ja wiem, że materia jest bardzo skomplikowana, ale też musimy mieć do siebie elementarne zaufanie. Proszę o wnikliwe czytanie konkluzji.
Jedną rzeczą jest decyzja zawarta w konkluzjach, że Ukraina spłacać będzie tę pożyczkę wobec Unii Europejskiej wtedy, kiedy otrzyma reparacje sfinansowane przez zamrożone aktywa rosyjskie - koniec kropka. a więc pożyczka Unii Europejskiej dla Ukrainy na te kluczowe lata, miesiące, być może lata, będzie spłacana przez Ukrainę z zasobów rosyjskich. Drugą kwestią jest zawarte w tym mechanizmie zwanym „reparation loan” bezpośrednie wykorzystanie zasobów rosyjskich w tej chwili. I tu pojawiły się wątpliwości prawne - niektórzy szukali pretekstów, żeby tego nie ruszać, bo się bali
— dodał.
Wychodzi więc zupełnie coś innego niż zaplanowano. A do tego jeszcze ci dziennikarze. Że też mają czelność zadawać jakieś pytania!
PAP/KPRM/Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/748672-co-z-zamrozeniem-rosyjskich-aktywow-tusk-mowi-o-reparacjach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.