Mimo, że kolejna runda rozmów o porozumieniu pokojowym Ukraina-Rosja, prowadzonych przez przedstawicieli prezydenta Trumpa, odbywała się w Berlinie już od niedzieli, to premier Tusk został zaproszony dopiero na wieczorne ich podsumowanie w ostatni poniedziałek, czyli na swoiste „pogaszenie świateł”. Kanclerz Merz, gospodarz tego spotkania, zaprezentował zaproszonym szefom państw, gotowe już podsumowanie dwudniowych negocjacji, bez możliwości zmiany w nim nawet przecinka, czy kropki. W tej sytuacji uczestnictwo premiera Tuska i kilku innych szefów rządów krajów UE w tym spotkaniu, tak naprawdę było próbą pokazania opinii publicznej, że wynegocjowane porozumienie wspierają wszystkie unijne kraje.
Przypomnijmy, że w niedzielno-poniedziałkowych rozmowach w Berlinie prezydenta Trumpa reprezentował główny negocjator ze stroną rosyjską Steve Witkoff i Jared Kushner, stronę ukraińską sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Rustem Umerow i szef Sztabu Generalnego Andrij Hinatow, a w finale również prezydent Wołodymyr Zełenski, udział wzięli także gospodarz kanclerz Friedrich Merz, prezydent Francji Emmanuel Marcon i premier W. Brytanii Keir Starmer. Zresztą była to kontynuacja rozmów w formule rządowej o pokoju na Ukrainie, które w ostatnich tygodniach odbyły się w Genewie, Londynie, a teraz w Berlinie, niestety tak naprawdę bez udziału Polski, bo premier Tusk uczestniczył tylko w prezentacji ustaleń tych dwudniowych negocjacji. A przecież Polska jest w czołówce krajów udzielających od blisko 4 lat pomocy Ukrainie, wojskowej, gospodarczej humanitarnej, a także zapewniający w tym okresie funkcjonowanie hubu pomocowego, którym jest lotnisko Jasionce, przez które przepływa ponad 90 proc. pomocy dla tego kraju.
Przypomnijmy także, że ten rządowy format negocjacyjny, w którym uczestniczą Francja, Niemcy i W. Brytania, to reprezentacja tzw. koalicji chętnych, w której brali zawsze udział przedstawiciele polskiego rządu (premier, właściwi ministrowie) podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości, ale po przejęciu władzy przez rząd Tuska, ten udział stał coraz bardziej sporadyczny, aż ustał zupełnie. Ostatnim akordem tego polskiego udziału był słynny wspólny wyjazd przywódców tych krajów do Kijowa, w połowie maja tego roku, przy czym niestety mimo tego, że wyjazd zaczynał się w Przemyślu, to Donald Tusk zgodził się jechać „w drugim wagonie”. Zresztą nie tylko jazda w drugim wagonie była upokorzeniem polskiego premiera, cały przebieg tej wizyty, wyglądał tak jakby Tusk był traktowany jako „piąte koło u wozu”, nie tylko przez przywódców trzech krajów Europy Zachodniej, ale także przez samego gospodarza prezydenta Zełenskiego.
W maju jeszcze do zawarcia porozumienia pokojowego pomiędzy Rosja i Ukrainą było daleko, teraz po kolejnych rundach negocjacji prowadzonych przez USA, jak wynika z komunikatów przedstawicieli prezydenta Trumpa i prezydenta Zełenskiego, jest coraz bliżej i nie ulega wątpliwości, że pojawiają się tam ustalenia niezwykle ważne także z punktu widzenia bezpieczeństwa naszego kraju. Trudno nawet sobie to wyobrazić, żeby rząd polski negocjacje w tej sprawie zostawiał Macronowi, Merzowi, czy Stramerowi, czy Zełenskiemu, bo przecież ci wszyscy przywódcy będą pilnowali interesów swoich krajów. A ponieważ to my graniczymy z Ukrainą, co więcej także z Rosją i Białorusią, to szczególnie sprawa gwarancji bezpieczeństwa dla naszego wschodniego walczącego z Rosją, sąsiada, rzutująca także na nasze bezpieczeństwo, a także sposobów ich realizacji, powinna być w centrum zainteresowania polskiego rządu.
Zupełnym skandalem jest także fakt, że rząd Tuska dopuścił do sytuacji, że pierwszy szczyt krajów wschodniej flanki UE, odbył się Finlandii w Helsinkach, a nie w Polsce, w Warszawie. Spotkali się w nim przywódcy 8 krajów Finlandii, Szwecji, Estonii, Łotwy, Litwy, Polski, Rumunii i Bułgarii i rozmawiali o konieczności wprzęgnięcia całej UE we wszystkie przedsięwzięcia zapewniające bezpieczeństwo wschodniej granicy UE, w sytuacji kiedy Rosja stanowi zagrożenie dla całego obszaru euroatlantyckiego. Premier Tusk zgłosił nawet gotowość współprzewodniczenia z Finlandią koalicji ma rzecz wschodniej flanki UE, ale jakoś nie spotkało się to z zainteresowaniem pozostałych uczestników, w tym samych Finów, którzy jak widać z odpowiednim wyprzedzeniem, rozpoczęli swoje działania i stali się w ten sposób nieformalnym przywódcą tego formatu. To kolejne potwierdzenie, że rząd Tuska od swojego powstania jest skoncentrowany na działaniach będących realizacją zemsty na politykach Prawa i Sprawiedliwości, a od kilku miesięcy, także na atakach na prezydenta Nawrockiego, w tej sytuacji nie starcza już czasu, nawet na pilnowanie strategicznych polskich interesów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/748490-tusk-zaproszony-do-berlina-na-pogaszenie-swiatel
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.