Zwycięstwo Karola Nawrockiego wywołało fale komplementów pod adresem Jarosława Kaczyńskiego jako autora trzeciego sukcesu prezydenckiego w III Rzeczpospolitej. A jeżeli liczyć i Lecha Wałęsę, wspieranego przez Kaczyńskiego, to można nawet liczyć czterech prezydentów, których prezes Prawa i Sprawiedliwości doprowadził do uzyskania najwyższego urzędu w Polsce. To prawda, że okazał się on najbardziej skutecznym politykiem w dotychczasowej historii III RP, jeżeli chodzi o zdobywanie i utrzymywanie władzy.
Wygrana, ale bez bonusu
Jednak zwycięstwo Karola Nawrockiego nie spowodowało wzrostu poparcia społecznego dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Można nawet postawić tezę, że to poparcie nadal spada i tym samym wpisuje się w długotrwały trend utraty wyborców przez tę partię. W wyborach dwa lata temu PiS osiągnął wynik przekraczający 35 proc. poparcia społecznego, nie mówiąc już o wyniku sprzed sześciu lat. W pierwszej turze Karol Nawrocki nie osiągnął nawet 30 proc. wyborców, a w drugiej blisko ich połowę stanowili wyborcy, którzy oddali głos w pierwszej turze na innych kandydatów niż kandydat PiS-owski. Obecnie wyniki badań pokazują trwałe zejście poparcia dla PiS-u poniżej poziomu 30 proc. Należy się spodziewać, że w związku ze zmianami demograficznymi, poparcie w następnych wyborach spadnie wyraźnie poniżej 25 proc. Jest to także związane nie tylko ze zmianami demograficznymi i nikłym poparciem dla tej partii wśród roczników wkraczających w wiek wyborczy, ale także z utratą hegemoni po prawej stronie sceny politycznej, której nie rekompensuje pewien zwrot na prawo polskiej opinii publicznej. Beneficjentem tego zwrotu w prawo jest przede wszystkim konkurencja PiS-u jakimi są bazująca na młodszym elektoracie Konfederacja oraz partia Grzegorza Brauna.
Liczy się tylko partia
Otóż PiS jest klasyczną partią władzy. Zresztą w Polsce nie ma obecnie innego modelu partii niż taki model partyjny. W nim właśnie sukces wyborczy, zdobycie i utrzymanie władzy jest naczelną wartością. To ten cel organizuje strukturę i działalność samej partii. Aby zdobyć władzę potrzebny jest zarówno sprawny aparat, zdolny do walki wyborczej, jak i dostosowany do tego przekaz wyborczy. Stąd mamy model partii zorganizowanej na sposób nieomal wojskowy. Partia bowiem w tym modelu jest armią walczącą o zdobycie władzy, całkowicie podporządkowaną swemu przywódcy, a ciała reprezentacyjne w partii pełnią właściwie role dekoracyjną, mającą na celu tylko dostosowanie się do zapisów prawa, że jest instytucją demokratyczną. Oczywiście w momentach przesileń te ciała mogą odzyskać swój statutowy charakter. Tą walkę toczy się za pomocą agendy dostosowanej do aktualnych preferencji opinii publicznej i za pomocą instrumentów dyskredytujących konkurencję. W partii władzy właśnie pijar jest jedyną dziedziną, która jest innowacyjna i do której przykłada się najważniejszą uwagę. Perspektywa partii władzy to okres najbliższych wyborów, w których się decyduje, kto będzie rządził. Stąd jej perspektywa z natury jest krótko - a nie długofalowa. Wszystko, co wykracza poza najbliższy kalendarz wyborczy jest traktowane jak odległa przyszłość, na którą nie ma się praktycznie wpływu.
Natomiast ten model partii nie jest modelem przywództwa narodowego. Po pierwsze przywództwo narodowe to przede wszystkim aktywność intelektualna, która ma na celu odczytanie najważniejszych wyzwań narodowych zarówno zagrożeń, jak i szans, przynajmniej w perspektywie pokolenia. Następnie udzielenie na nie długofalowych odpowiedzi i przełożenie ich na odpowiedzi krótkofalowe, czyli programy wyborcze. To nie jest dostosowywanie własnej agendy do społecznych oczekiwań, a ich kształtowanie, przekonywanie narodu do tych odpowiedzi na wyzwania, które mają zasadnicze znaczenie. A zatem pijar partyjny ma na celu przede wszystkim wskazywanie narodowi kierunku rozwoju i szukanie społecznego poparcia dla rozwiązań politycznych o charakterze długofalowym. To wskazywanie kierunku aktywności nie tylko państwa, ale także aktywności społecznej narodu w różnych wymiarach jego działalności. W przypadku partii władzy dostosowanie przekazu do oczekiwań społecznych powoduje, że państwo i naród nie kierują się długofalową polityką, a jedynie, kierując się emocjami, nastrojami i aktualnymi oczekiwaniami, dryfuje wytracając energię i zasoby. Gdy nie ma długofalowego kierunku, a w partiach władzy jedyna perspektywa to najbliższe wybory, to siłą rzeczy nie mamy ani zdolności zdefiniowania długofalowych celów, ani też ich osiągnięcia.
Dezintegracja narodu
W partii władzy się nie myśli, bo w partii zorganizowanej do walki o władzę, tak jak w armii, wykonuje się tylko rozkazy. To służalczość, a nie kwalifikacje intelektualne stają się najważniejszą cnotą życia partyjnego. Stąd mamy zjawisko dezintelektualizacji życia politycznego. Przekaz dnia zastąpił bowiem refleksję i wysiłek intelektualny nad zdefiniowaniem narodowych wyzwań. Dezintelektualzacja życia politycznego jest zjawiskiem groźnym, bo prowadzi do przekształcenia elit partyjnych w dominujące mniejszości blokujące narodowy rozwój, a energię społeczną przekierowuje na wyniszczające spory, tak naprawdę o sprawy drugorzędne i niemające zasadniczego znaczenia narodowego, bądź na sprawy popularne, ale mające destrukcyjny charakter. Zaniża się także poziom wymagań wobec kandydatów na posłów, senatorów czy ministrów. Nie kwalifikacje intelektualne, a dyspozycyjność staje się najważniejszą cnotą w takiej partii. Model partii władzy ponadto dezintegruje naród, prowadząc do zaciekłych i wyniszczających sporów w sytuacji, gdy trzeba szukać poparcia społecznego dla celów długofalowej polityki narodowej. W tym modelu nie szuka się celów integrujących naród i mobilizujących go do ich realizacji. Natomiast często zwalcza się postulaty racjonalne, ale wysunięte przez ugrupowanie konkurencyjne. W myśl zasady: „żadnego kompromisu ze zdrowym rozsądkiem”.
Zasadnicza różnica
Nie znaczy to, że partie władzy się nie różnią. Hasło „PiS-PO jedno zło” jest hasłem niemądrym, bo, oprócz podobieństw, byty jednego rodzaju też się różnią. Otóż to nie znaczy, że partie władzy nie podnoszą czasami ważnych z punktu narodowego spraw. Ale jedynie pod warunkiem, że można je wykorzystać w walce o władzę. Właśnie kwestia, jakie sprawy dana partia podnosi w celu zdobycia sukcesu wyborczego, jest czynnikiem różnicującym. Na przykład w działalności PiS pojawił się problem polityki prorodzinnej. W 2005 roku środowisku Marka Jurka udało się przekonać Jarosława Kaczyńskiego do wprowadzenia pod koniec kampanii wyborczej postulatu 500+ do programu wyborczego. Jej autor Cezary Mech został nawet wiceministrem finansów i rozpoczął prace nad przygotowaniem ustawy na ten temat. Ale w międzyczasie Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się pozyskać byłą wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej Zytę Gilowską, która reprezentowała poglądy przeciwne polityce prorodzinnej. Zwolniła ona Mecha i zrezygnowała z wprowadzenia programu 500+. Dla Kaczyńskiego zysk polityczny z pozyskania Gilowskiej wydawał się daleko bardziej korzystny, z punktu widzenia pogrążenia PO, niż korzyści z wprowadzenia rozwiązań prorodzinnych. Także w 2007 roku PiS głosował przeciwko poprawce do ustawy podatkowej wprowadzającej tzw. dużą ulgę podatkową.
Gdy w 2015 roku Jarosław Kaczyński uznał, że polityka prorodzinna może być wehikułem prowadzącym do władzy, wówczas ten projekt stał się sztandarowy. Ale żeby pokazać, że nie chodziło tu o przeciwdziałanie katastrofie demograficznej, to postulat wprowadzenia 1000+ na trzecie dziecko, kosztujący około trzy razy taniej niż 500+ na pierwsze dziecko został odrzucony, bo wyborców posiadających pierwsze dziecko było zdecydowanie więcej niż wyborców z trójka i więcej dziećmi. Wprowadzenie 1000+ mogłoby przyczynić się do powstania większej liczby rodzin rozwojowych, natomiast wprowadzenie 500+ nie na pierwsze dziecko nie spowodowało zmiany trendu spadkowego. Dlatego podporządkowanie celów narodowych interesowi partii zawsze, pomimo przejściowych sukcesów, nie prowadzi do skutecznej odpowiedzi na narodowe wyzwania. Ten przykład pokazuje dobitnie, że nawet słuszne postulaty są podporządkowane logice partii władzy, a nie logice rozwoju narodowego.
Błędne decyzje
Co więcej w modelu partii władzy istnieje skłonność do orientowania się na siły zewnętrzne, jeżeli one mogą pomóc w zdobyciu lub utrzymaniu władzy, nawet za cenę rezygnacji z celów narodowych. W przypadku PiS była to na przykład zgoda na traktat lizboński, ograniczający radykalnie siłę decyzyjną Polski w strukturach unijnych, w nadziei, że zgoda na ten szkodliwy dla kraju układ doprowadzi do akceptacji PiS-owskiej władzy przez mainstream europejski. Innym takim przykładem była koncepcja „pieniądze za praworządność”, która także radykalnie ograniczyła suwerenność polskiego państwa. To klasyczny przykład, gdy model partii władzy prowadzi do polityki szkodliwej dla państwa polskiego. Dezintelektualizacja partii politycznych prowadzi do rozpoznania rysujących się nowych wyzwań i do skostnienia modelu działania. A to powoduje, że wcześniej czy później rozmija się nawet z nastrojami społecznymi, które w tym modelu mają zasadnicze znaczenie. To dlatego PiS nie było w stanie odpowiedzieć na wyzwania, które doprowadziły do zakwestionowania jego hegemonii i pojawienia się konkurencji po prawej stronie sceny politycznej, pomimo że w sensie deklaratywnym partia ta zawsze dbała o zaspokojenie emocjonalnych potrzeb prawicowego, zwłaszcza katolickiego elektoratu. Ale zaspokojenie emocjonalnych potrzeb nie oznacza jeszcze prowadzenia katolickiej polityki. PiS potrafiło jednak w znacznie większym zakresie niż jego najważniejszy konkurent, odpowiadać na wyzwania, jeżeli było to korzystne dla jego potrzeb wyborczych i w tym sensie było bardziej wrażliwe niż jego najważniejszy konkurent, czyli PO. Przyczyną tego faktu był większy format intelektualny Jarosława Kaczyńskiego, niż jego głównego konkurenta Donalda Tuska.
Celem tylko państwo
Otóż ten model partii władzy, dla której nie realizacja długofalowej polityki narodowej jest zasadniczym celem, a zdobycie i utrzymanie władzy, uniemożliwił dostrzeżenie kondycji moralno-tożsamościowej narodu i konfrontacji cywilizacyjnej, jaka ma miejsce nie tylko w Europie, ale także w Polsce. To spowodowało, że jedynie państwo było celem działań politycznych Kaczyńskiego zarówno w czasie działalności Porozumienia Centrum, jak i Prawa i Sprawiedliwości. Otóż w koncepcji partii władzy istnieje tylko państwo. Państwo jest koniecznym instrumentem nowoczesnego narodu. Ale państwo jest tylko instytucją, jest twierdzą, która chroni oraz reguluje życie narodu, i za pomocą którego naród oddziałuje także na inne narody. W koncepcji partii władzy państwo jest właściwie jedynym podmiotem polityki. Praktycznie nie istnienie naród jako podmiot polityki państwa w wymiarze wspólnotowym. Rola narodu bowiem w modelu partii władzy sprowadza nie jedynie do płacenia podatków, udziału w wyborach, czy ewentualnie zbierania podpisów pod listami rejestrującymi partie w wyborach. Natomiast nie jest wspólnotą, która jest podmiotem polityki, a państwo jej najważniejszym instrumentem. Naród test tworem naturalnym, tworem historii i kultury, jest podstawową wspólnotą moralną, kształtującą naszą tożsamość i nasz charakter. To w ostateczności naród powinien być celem polityki, a państwo jej realizatorem. To naród nie tylko poprzez swoją aktywność wyborczą, ale poprzez działania społeczne, tworzenie kultury, aktywność ekonomiczną i działania kształtujące narodowy wysiłek kreuje zarówno politykę państwa (tu monopol maja partie), jak i w wymiarze kulturowym, ekonomicznym, społecznym, a nawet w wymiarze międzynarodowym, jak i kształtuje własny etos i charakter, to znaczy zasoby moralne, kulturowe, tożsamościowe i materialne, którymi państwo dysponuje. Wspólnota narodowa kształtuje wartości i charakter narodowy, który ma przemożny wpływ także na politykę państwa.
Kluczowe znaczenie narodu
To naród odpowiada na najważniejsze wyzwania. Dlatego oprócz działań nakierowanych na instytucję państwa, partie o charakterze przywództwa narodowego dążą do zmian zarówno etosu, jak i charakteru narodowego. Nie są to zmiany rewolucyjne, ale dostosowujące charakter narodowy do najważniejszych wyzwań kulturowych, cywilizacyjnych, gospodarczych i politycznych. Polityka narodowa wymaga budowania wspólnoty, wypracowania modelu aktywności narodowej w wielu wymiarach, dlatego wymaga wypracowania modelu patriotyzmu i polityki „czynnej”, realizowanej przez różnorakiego rodzaju podmioty społeczne, instytucje, zgromadzenia obywatelskie, samorządowe i indywidualnie. Wymaga pracy wychowawczej eliminującej wady narodowe i wzmacniające cechy charakteru korzystne dla rozwoju narodu, jego siły, zwłaszcza kształtuje wartości ofiarności poświęcenia, służby i miłości do własnej Ojczyzny. Kształtuje taki model patriotyzmu, który najlepiej odpowiada na narodowe wyzwania. To przede wszystkim na tym poziomie odpowiada się na wyzwania kulturowe i cywilizacyjne.
Bez uruchomienia i wzmacniania tego wymiaru aktywności we współczesnym świecie trudno odpowiedzieć na najważniejsze wyzwania i zagrożenia. Mamy bowiem do czynienia z wojną kulturową, która jest wymierzona w polską wspólnotę narodową, w polski patriotyzm, w polskie wartości, dumę narodową i w polską tożsamość. Ta wojna toczona przez międzynarodową i polską lewicę ma na celu destrukcję naszego życia narodowego. Polityka państwa powinna wspierać społeczne wysiłki w celu przeciwstawienia się tej destrukcyjnej inwazji nihilizmu. Tymczasem w modelu partii władzy państwo właściwie rezygnuje z walki o narodową duszę i, co więcej, za pomocą polityki edukacyjnej i kulturowej często wspiera agresywnie formułowane żądania rezygnacji ze wzmacniania tożsamości narodowej i polskiego patriotyzmu, tym samym wspiera destrukcyjne tendencje kulturowe i moralne. Przykładem jest „edukacja wstydu”, która jest propagowana także przez państwową edukację i destrukcja narodowego kanonu literackiego, uderzającą w kształtowanie polskiej tożsamości narodowej. Partie władzy, żeby nie narazić się na konflikt, który mógłby osłabić ich społeczne poparcie, często kapitulują i nie są w stanie przeciwstawić się destrukcyjnym skutkom wojny cywilizacyjnej. Państwo, zamiast budować wspólnotę narodową i ją wzmacniać, niszczy ją osłabiając aktywność narodową polskiego społeczeństwa, a postulaty narodowe i aktywność patriotyczna nie jest wspierana i propagowane przez politykę państwową. W rezultacie, w przeciwieństwie do II Rzeczpospolitej, państwo zaprzestało praktycznie budować polską wspólnotę narodową na rzecz tożsamości kosmopolitycznych, „europejskich”. To prowadzi do kulturowego wykorzenienia, tym bardziej że polityka edukacyjna rezygnuje w coraz większym zakresie z przekazywania polskiego kodu kulturowego i moralnego. Laicyzacja kultury, propagowana zwłaszcza przez internet, pogłębia te procesy. Polskość znalazła się w kryzysie, a jego wyrazem jest zarówno dezintegracja tożsamości, jak i zanik potrzeby przekazywania polskiego dziedzictwa kulturowego następnym pokoleniom, co przejawia się w katastrofie demograficznej. Dlatego tak ważna jest polityka państwa w zakresie obrony cywilizacji chrześcijańskiej i przeciwstawienie się nihilizmowi lewicy, bo jako naród wymieramy.
Reakcja na społeczne inicjatywy
Niewątpliwie PiS nie stało się promotorem rozkładu społecznego, tak jak PO czy postkomunistyczna lewica, ale też nie chciało i nie potrafiło tym procesom się przeciwstawić. W sposób bardzo nieśmiały podjęło akcję wspierania działań patriotycznych i kulturowych w bardzo ograniczonym zakresie i pod naciskiem działań społecznych. Oprócz negatywnych skutków kryzysu polskości, mamy też w młodym pokoleniu pewne pozytywne symptomy, takie jak zanikanie kompleksu niższości, silnie obecnego zwłaszcza w starszym pokoleniu i potrzebę dumy z polskości. Na te przejawy zmian świadomościowych PiS z trudem odpowiada, pozostawiając pole swoim konkurentom na prawicy. Bo to właśnie naród jako wspólnota jest rezerwuarem działań będących odpowiedzią na narodowe wyzwania. Przed 2015 rokiem powstawały różnego rodzaju stowarzyszenia paramilitarne, będące odpowiedzią na rozbrajanie Polski przez ówczesny rząd. To społeczne inicjatywy przeciwko żydowskim roszczeniom majątkowym zablokowały te kroki. To samorzutna obrona kościołów przed czarną rewoltą aborcyjnego motłochu ochroniła świątynie w 2020 roku. Także sprzeciw wobec uznania nadrzędności unijnego prawa nad konstytucją miał społeczny, a nie partyjny i państwowy charakter. Wreszcie Ruch Obrony Granic wymusił zmianę polityki migracyjnej polskiego rządu. To we wspólnocie narodowej rodzą się inicjatywy, które są rzeczywistą odpowiedzią na rosnące zagrożenia. I dlatego partie polityczne, jeżeli chcą być propozycjami rzeczywistego przywództwa narodowego, muszą odwołać się do narodu, do jego wartości, historii, dumy narodowej, pragnienia wielkości i dumy, do głębokich pokładów naszego patriotyzmu, bo tylko w ten sposób możemy obudzić siły do przezwyciężenia narastających zagrożeń, a nie tylko do sprawności aparatu partyjnego. Powinny przede wszystkim definiować narodowe wyzwania i wpierać oraz koordynować narodowy wysiłek w celu skutecznej odpowiedzi na zarówno szanse, jak i zagrożenia. Dziś toczy się wojna kulturowa, na którą nasz naród odpowiada swoją aktywnością i obroną polskości, ale ta walka musi być także wspierana i afirmowana przez państwo. Państwo nie może kapitulować, pozostawiając bez wsparcia inicjatywy społeczne mające na celu obronę zasad cywilizacji chrześcijańskiej. To od starcia kulturowego, a nie tylko od polityki państwowej zależy przyszłość naszego narodu. Od siły naszej tożsamości, od odrodzenia patriotyzmu i przeciwstawienia się destrukcji naszej cywilizacji przez ruchy lewicowe, feministyczne, genderowe, kosmopolityczne zależy przyszłość naszego narodu. To od wytworzenia, upowszechnienia i przekonania szerokich warstw społecznych do wartości patriotycznych i chrześcijańskich, przyświecających naszym wysiłkom, oraz od wzorców społecznych ukształtowanych w celu przezwyciężenia katastrofy demograficznej, kryzysu rodziny, propagandy bezdzietności, patriotyzmu gospodarczego, ale też bez odbudowy ducha ofiarności poświęcenia i miłości własnej Ojczyzny i Narodu, nie przetrwamy jako wspólnota, którą tworzymy i której jesteśmy dziedzicami. Musimy stać się godnymi dziedzicami naszych przodków, żeby Polska nie zanikała, ale się rozwijała i stawała się potężnym i kulturowo bogatym krajem, a Polacy narodem.
Bez długofalowej strategii
Fakt, że na wyzwania państwowe, zwłaszcza zagrożenie suwerenności ze strony biurokracji brukselskiej i stojących za nią Niemiec, na które PiS nie odpowiedziało pozytywnie, akceptując traktat lizboński i politykę unijną ograniczania suwerenności (praworządność za fundusze), jak też brak skutecznej odpowiedzi na wojnę cywilizacyjną, która niszczy moralnie, kulturowo i demograficznie nasz naród, jest przyczyną, z powodu której PiS znalazło się w swoistej pułapce. PiS nie wzmacniało tych zasobów moralnych i kulturowych, dzięki którym polityka prawicowa jest możliwa. Bowiem polityka modelu partii władzy jest polityką taktyczną, polegającą na osiąganiu taktycznych krótkofalowych celów bez długofalowej strategii. Ale polityka taktyczna, która może się pochwalić określonymi i wymiernymi sukcesami, ma swoje ograniczenia. Otóż taktyka ma swój głęboki sens, gdy wpisana jest w długofalową strategię wzmacniania naszego państwa i naszej wspólnoty narodowej. Jeżeli tego brakuje to szybko zaczyna się wyczerpywać, nawet osiągając różne taktyczne sukcesy. Władza nie jest celem samym w sobie, lecz ma służyć długofalowemu interesowi narodowemu. Gdy nie ma tej strategii, to prowadzi do sukcesów krótkotrwałych ale podmywających cele długofalowe. I dlatego wcześniej czy później spotka ją klęska, bo wyczerpują się zasoby, dzięki którym sukcesy taktyczne były możliwe. I wydaje się, że zapoznanie narodowego wymiaru polityki narodowej, jak i poświęcenie dla władzy celów związanych z suwerennością państwa polskiego prowadzi do wyczerpywania się tego modelu partii i tego modelu polityki. Dziś mamy do czynienia z wojną cywilizacyjna o dusze i przyszłość naszego narodu, mamy walkę o suwerenność naszego państwa, a w tych sprawach PiS nie ma żadnego wiarygodnego przesłania zdolnego do zmobilizowania Polaków do walki o swoje długofalowe cele narodowe. Nic dziwnego, że konkurenci, bardziej świeży i bardziej mobilni odbierają PiS zwolenników. Jarosław Kaczyński nie potrafiąc właściwie zdefiniować celów polityki narodowej i przeciwstawić się destrukcji suwerenności oraz wspólnoty narodowej, odnosił taktyczne sukcesy, które przesłaniały sens i charakter rzeczywistej walki o przyszłość Polski. Dlatego wszedł na drogę, na której wyczerpały się możliwości czy zasoby kulturowe i moralne polityki taktycznej i jego polityka zbliża się powoli do ściany. Nie jest odpowiedzią na wyzwania, które stoją przed Polską, a jego polityka staje się coraz bardziej anachroniczna. Jego próby odzyskania inicjatywy, poprzez atakowanie konkurencji po prawej stronie, wydają się żałosne. Zamiast szukania sojuszników dla jasno zdefiniowanej polityki, izoluje się skazując siebie i swoja formację na porażkę. Jeżeli tendencje spadkowe się utrzymają, a wszystko na to wskazuje, to wróży rychły upadek tej partii najprawdopodobniej po następnych wyborach.
Jak Pyrrus
Jarosław Kaczyński przypomina tu króla Epiru Pyrrusa, świetnego wodza, który odniósł wiele imponujących zwycięstw, ale w ich trakcie wytracił siły, dzięki którym je odnosił. I przyszedł smutny koniec, kiedy kobieta rzuciła doniczką w króla i od niej zginął. Tak kończy się polityka przekładająca taktykę nad strategię. Bo naród nie jest sekwencją parlamentarnych kadencji, ale wspólnotą historii i pokoleń, które nas poprzedzały, naszego pokolenia i tych, którzy po nas przyjdą i w tej perspektywie, a nie żadnej innej, należy uprawiać politykę. To wspólnota narodowa jest depozytariuszem zasobów moralnych, kulturowych oraz tożsamościowych i dlatego celem polityki musi być rozwój samej wspólnoty i życia narodowego. Państwo, nad którym władza jest celem partii władzy, jest twierdzą narodu, ale nie wystarczy dbać tylko o to, żeby ta twierdza była w dobrym stanie. Ta twierdza nie istnieje bowiem sama dla siebie, ale istnieje dla narodu. Ma chronić i wzmacniać życie narodowe, rodziny z dziećmi, chronić i rozwijać bogactwo kultury narodowej oraz zamożność całego narodu, a przede wszystkim wychowywać młode pokolenia w duchu miłości do własnego narodu, tak aby to dziedzictwo naszego narodu rozwinęły i przekazały następnym pokoleniom. Polityka to szlachetna służba własnemu narodowi, a nie egoistyczne gonienie za iluzjami władzy, bo wcześniej czy później ujawni ona swój charakter w postaci rozwoju bądź dekadencji własnego narodu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/748118-strategia-pyrrusa-narod-wspolnota-historii-i-pokolen
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.