W ostatnich latach Unią Europejską wstrząsały liczne afery korupcyjne. Politycy tacy jak Didier Reynders czy Federica Mogherini mogą czuć się bezpieczni, Parlament Europejski nie zamierza bowiem poważnie zająć się problemem korupcji. „Projekt Dyrektywy antykorupcyjnej PE to stracona szansa na realną walkę z korupcją w Unii Europejskiej. Zamiast wzmacniać standardy, projekt wprowadza najsłabsze zapisy, co jest sprzeczne z oczekiwaniem opinii publicznej krajów Unii Europejskiej - wskazał Mariusz Kamiński, europoseł PiS, były minister spraw wewnętrznych i administracji, był szef CBA w serwisie X.
Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów przekazała portalowi Polityce.pl stanowisko po zakończeniu negocjacji trójstronnych ws. unijnej Dyrektywy Antykorupcyjnej.
Przypomniała, że Mariusz Kamiński jest inicjatorem i pierwszym szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Przełomu nie ma
Mariusz Kamiński był sprawozdawcą-cieniem tego projektu. W opublikowanym stanowisku wskazał, że wypracowane porozumienie daleko odbiega od składanych obietnic oraz od oczekiwań Europejczyków.
Europejczykom obiecywano przełom. Tymczasem efektem negocjacji jest dokument wypełniony sloganami, a nie konkretnymi rozwiązaniami. Parlament, Komisja i Rada po raz kolejny zadowoliły się podejściem ‘business as usual’, wprowadzając przepisy, które już istnieją w krajowych kodeksach karnych. Ten tekst nie wzmocni realnie walki z korupcją – także w instytucjach unijnych
— powiedział.
Zauważył, że „mimo wcześniejszych zapowiedzi, w porozumieniu zabrakło wiążących zasad przejrzystości dla komisarzy, europosłów oraz najwyższych rangą urzędników UE”.
Wyjaśnił, że usunięta została m.in. propozycja, która zakładała obowiązek oświadczeń majątkowych, zwiększania transparentności lobbingu oraz wprowadzenia niezależnych organów kontroli.
Zwolnienie z podstawowych obowiązków
Kamiński zauważył, że po aferze Qatargate oraz oskarżeniach wobec komisarza Didiera Reyndersa, Europejczycy oczekiwali „realnych zasad zwiększających integralność instytucji UE”
Zamiast wzmocnienia przejrzystości, UE postanowiła zwolnić samą siebie z podstawowych obowiązków. Trudno będzie to wytłumaczyć opinii publicznej
— powiedział.
Polityk przestrzegł, że w dokumencie zawarte nieprecyzyjne pojęcia takie jak: „niedozwolony wpływ” czy „nienależna korzyść”, co w jego ocenie tworzy niepewność zamiast jasnych standardów. Przestrzegł także, że w kluczowych artykułach obowiązkowe wdrażanie przepisów zastąpiono formułami opcjonalnymi.
Zamiast harmonizować w górę, dyrektywa harmonizuje w dół – do najniższych standardów w Unii, czyli dokładnie odwrotnie, niż oczekują obywatele
— zauważył.
Niewłaściwy sygnał
Polityk wskazał ponadto, że w ustaleniach nie zawarto wymogu powoływania „wyspecjalizowanych, niezależnych organów antykorupcyjnych, zgodnie z zobowiązaniami wynikającymi z Konwencji Narodów Zjednoczonych Przeciwko Korupcji oraz standardów Rady Europy i GRECO”. Kompromis pozwala państwom UE przekazywać zadania antykorupcyjne zwykłym jednostkom policji, które nie mają zabezpieczeń przed naciskami politycznymi.
Jak skutecznie walczyć z korupcją w XXI wieku bez specjalizacji? To sprzeczne z międzynarodowymi standardami i pozbawia państwa realnych narzędzi
— powiedział.
Mariusz Kamiński podkreślił, że „takie podejście wysyła niewłaściwy sygnał państwom, które demontują niezależne instytucje antykorupcyjne, oraz krajom aspirującym do UE, takim jak Ukraina, gdzie Bruksela wymaga utrzymania silnych, wyspecjalizowanych agencji”.
PE łagodzi regulacje
Były minister przestrzegł ponadto, że „porozumienie łagodzi także regulacje dotyczące karania unijnych firm za przekupstwo zagranicznych urzędników”
. Ujęcie jurysdykcji jako opcjonalnej oraz dopuszczenie niskich, zryczałtowanych kar stworzy warunki do „forum shopping” i osłabi globalną pozycję europejskich przedsiębiorstw
— wskazał.
To zachęci firmy do szukania najkorzystniejszych jurysdykcji i pozostawi Europę w tyle za światowymi standardami
— podkreślił.
Ten wynik trilogu oznacza polityczny odwrót w momencie, gdy Europa potrzebowała determinacji i wiarygodności. Kiedy przyszedł czas na działanie, instytucje się cofnęły. UE porzuciła swoje ambicje
— ocenił.
Przestrzegł, że „dyrektywa nie zamknie luk ujawnionych przez Qatargate i nie wzmocni europejskiego systemu antykorupcyjnego”.
Grupa EKR wskazała, że tekst dyrektywy trafi teraz do Parlamentu Europejskiego oraz Rady w celu formalnego zatwierdzenia.
PRZYPOMINAMY:
Adrian Siwek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/747336-kompromitujacy-projekt-ue-ws-korupcji-kaminski-dosadnie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.