Grupa aktywistów (w tym żona Mateusza Kijowskiego, byłego lidera KOD) zakłóciła dzisiejsze posiedzenie połączonych izb Sądu Najwyższego w sprawie respektowania przez polskie sądy decyzji unijnych trybunałów. Gdy reporter Telewizji wPolsce24 Stanisław Pyrzanowski chciał porozmawiać z uczestnikami protestu, Małgorzata Rosłońska-Kijowska określiła naszego reportera jako „prawackie ścierwo”. „Tutaj ma być zamach stanu na traktat o Unii Europejskiej ma zostać podjęta uchwała, według której wyroki sądów i trybunałów europejskich nie będą respektowane przez polskie sądy” - przekonywała fryzjerka i aktywistka. Jedna z demonstrantek stwierdziła, że Pyrzanowski „nie jest dziennikarzem”. „Może w poprzednim ustroju waszym decydowaliście, kto jest dziennikarzem. Dzisiaj już o tym nie decydujecie, nie macie takiego mandatu” - odparł reporter Telewizji wPolsce24.
CZYTAJ TAKŻE: Sąd Najwyższy rozpatruje sprawę kluczową dla polskiej suwerenności! Burzliwe obrady. Nie dopuszczono prokuratorów od Korneluka
Po tym, jak osoby zakłócające posiedzenie SN zostały wyprowadzone z sali przez policję, dalsza część przepychanek trwała na korytarzu tego sądu. Jedną z kluczowych postaci była Małgorzata Rosłońska-Kijowska, fryzjerka, właścicielka jednego z zakładów w Warszawie, a prywatnie - żona Mateusza Kijowskiego, byłego lidera KOD. Rosłońska-Kijowska nie tylko wykłócała się z funkcjonariuszami policji (twierdziła, że mundurowi chcą zabronić jej… cytowania konstytucji), ale również reportera Telewizji wPolsce24 obecnego w SN. Protestujący kwestionowali status obu izb.
To nie jest legalny sąd
— stwierdzili, powołując się m.in. na wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Protestująca: To jest prawackie ścierwo
Posiedzenie połączonych izb Sądu Najwyższego zostało przerwane przez protestujących. Trwają czynności policji względem osób, które zakłócały to posiedzenie Sądu Najwyższego. Osoby te nie chcą pozwolić funkcjonariuszom policji przeprowadzić czynności wobec nich. Zgodnie z procedurą funkcjonariusze policji muszą ustalić, kim są te osoby, które zakłócały posiedzenie SN. Może być to potrzebne chociażby pod kątem postawienia im zarzutów. Osoby te protestują, nie chcą dać się wylegitymować, nie chcą okazać funkcjonariuszom policji dokumentów
— relacjonował Stanisław Pyrzanowski.
Jak wyjaśnił reporter, protestujący znaleźli się na sali „w sposób legalnym uprawniony” – otrzymali bowiem w stosownym biurze Sądu Najwyższego karty wstępu jako „wolni słuchacze”.
Natomiast w trakcie posiedzenia te osoby zaczęły zaczęły po prostu robić happening, zaczęły po prostu przeszkadzać w posiedzeniu. Wobec nich funkcjonariusze podjęli czynności i te osoby zostały, w bardzo pokojowej atmosferze, na spokojnie wyprowadzone z sali. Funkcjonariusze musieli jednak użyć siły, ponieważ demonstranci nie chcieli sami opuścić sali
— podkreślił. Później próbował rozmawiać z protestującymi - w tym Małgorzatą Rosłońską-Kijowską.
Niech pan sobie przeczyta ten cytat z konstytucji, która mówi o źródłach prawa. Tu są wypisane źródła prawa. Proszę sobie przeczytać ze zrozumieniem, spokojnie, wtedy pan się nie zaplącze
— powiedziała.
To już nie jesteśmy suwerennym państwem? Prawo w Polsce stanowią już obce sądy?
— pytał nasz dziennikarz.
Nie obce, tylko europejskie, chłopcze
— stwierdził jeden z demonstrantów.
W jakim kraju mieszkamy? W Europie czy Polsce?
— dopytywał Stanisław Pyrzanowski.
Rosłońska-Kijowska zwróciła się do jednej z towarzyszących jej osób:
Ale to nie ma co odpowiadać, to jest prawackie ścierwo.
Reporter TV wPolsce24 zapytał aktywistkę, dlaczego używa wobec dziennikarzy „rynsztokowego języka”.
Proszę pana, pan nie jest dziennikarzem
— odpowiedziała jedna z kobiet, wychylając się zza małżonki Mateusza Kijowskiego.
Nie pani decyduje o tym. Może w poprzednim ustroju waszym wy decydowaliście, kto jest dziennikarzem. Dzisiaj już o tym nie decydujecie, nie macie takiego mandatu
— odpowiedział Pyrzanowski.
Mężczyzna, który wcześniej zwrócił się do naszego reportera per „chłopcze”, zaczął wymachiwać dziennikarzowi przed nosem kartką, którą trzymał.
Czytaj, litera po literze
— polecił.
Rosłońska-Kijowska vs policja
Dziennikarz wPolsce24 zapytał swojego rozmówcę, dlaczego zakłóca posiedzenie Sądu Najwyższego.
Czytaj!
— polecił mężczyzna.
Ale przecież powiedziałam, że ma być podjęta uchwała, która godzi w prawa człowieka, które gwarantuje Karta Praw Podstawowych traktatu o Unii Europejskiej. 13,5 miliona Polaków w ogólnopolskim referendum głosowało za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej i dzięki temu mamy zagwarantowane prawa człowieka
— powiedziała Rosłońska-Kijowska.
Tutaj ma być zamach stanu na traktat o Unii Europejskiej ma zostać podjęta uchwała, według której wyroki sądów i trybunałów europejskich nie będą respektowane przez polskie sądy. Często są to korzystne wyroki dla Polaków, mówiące o odszkodowaniach, jakie ma wypłacić państwo polskie. Czy pan to rozumie teraz? Czy gwarancja respektowania wyroków europejskich jest godząca czy niegodząca w obywatela polskiego? Niech pan sobie sam na to odpowie. Ci państwo chcą podjąć wyrok w ochronie swojego własnego portfela, ponieważ jako neosędziowie podejmują wyroki które są podważane w trybunałach europejskich i za takie wyroki Polacy dostają odszkodowania
— dodała.
A ma być podjęte prawo, według którego neosędzia…
— mówiła dalej, po czym Stanisław Pyrzanowski dopytał o definicję „neosędziego”.
To sędzia, który został powołany po uchwale o KRS wprowadzonej w grudniu 2017 rokum czyli KRS uznaną przez organy europejskie jako ciało upolitycznione i tam byli powoływani sędziowie z politycznego nadania. To są neosędziowie. Żyjemy w Polsce, w której obowiązuje konstytucja, która mówi o źródłach prawa. I tu jest to wszystko napisane
— podkreśliła Kijowska.
A da się pani funkcjonariuszom policji wylegitymować?
— zapytał reporter Telewizji wPolsce24, na co aktywistka udzieliła absurdalnej odpowiedzi.
Nie można obywatelowi zabronić cytować konstytucji w instytucji, która…
— zaczęła.
W tym momencie nie wytrzymał funkcjonariusz policji.
Nie chodzi o to. Chodzi o nieopuszczenie sali rozpraw na polecenie sądu. To jest podstawa do wylegitymowania, a pani robi swoje, nie słucha, Pojawi się tutaj funkcjonariuszka, która jest uprawniona do wykonania kontroli osobiStej, bo pani nie chce w inny sposób współpracować z policją
— zwrócił się do Rosłońskiej-Kijowskiej.
Proszę mnie nie straszyć kontrolą osobistą
— odparła.
Mówi pani o prawie, a sama je pani łamie, bo funkcjonariusze wezwali panią do wylegitymowania
— zwrócił uwagę dziennikarz wPolsce24.
Policjant po raz kolejny poprosił aktywistkę o okazanie dokumentów, a ta odmówiła.
Sprawa zakończyła się na pouczeniu
Funkcjonariusze zaznaczali, że czynność ta wynika z odmowy opuszczenia sali. Sprawa zakończyła się na pouczeniu.
W trakcie czynności policji niektórzy z protestujących podnosili kartki z zapisami konstytucji: „Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego”, a także, że „źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia”.
TV wPolsce24/PAP/Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/747304-zona-kijowskiego-w-sn-do-reportera-wpolsce24-scierwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.