„W PRL-u nie było takiego chamstwa, prostactwa i zdziczenia, jakie prezentuje dzisiaj Braun. Nie byłoby tolerancji. Nie byłoby tego” - stwierdził Władysław Frasyniuk, legenda opozycji demokratycznej czasów PRL, w wywiadzie dla „Radia Rebeliant”, czyli kanału w serwisie YouTube. Frasyniuk, który obecnie słynie z nienawiści do konserwatywnej opozycji wobec rządu Donalda Tuska, obrażania służb i wojska, a do niedawna także - z paradowania na miesięcznicach smoleńskich z przypinką „J…ć PiS”, gdzie wulgarne hasło było napisane… po rosyjsku, ocenił również, że błędem jego pokolenia było niewyznaczenie nowej daty Święta Niepodległości - 4 czerwca. 11 listopada to dla Frasyniuka symbol „pięćdziesięciu lat totalitarnego, komunistycznego systemu”.
Władysław Frasyniuk w rozmowie z Radiem Rebeliant, oprócz ataków na prezydenta Nawrockiego, którego nazwał „bramkarzem kibolskim” (mocne słowa, jak na osobę, która nosiła przypinki z hasłem „J…ć PiS” zapisanym po rosyjsku, a na pytanie, czy żałuje swoich słów o żołnierzach broniących polskiej granicy, pytał: „K…, ile to kosztuje. A jak policja nap… ludzi, to też wykonuje rozkazy?”), postanowił podzielić się kilkoma refleksjami historycznymi w odniesieniu do teraźniejszości.
Jeśli moje pokolenie popełniło jakiś błąd, zwłaszcza już tutaj po 4 czerwca, to wydaje mi się, że te pierwsze sejmy tych pierwszych kadencji powinny stworzyć współczesną datę niepodległości. Gdyby tą współczesną datą niepodległości był 4 czerwca, to mam wrażenie, że ten kamień węgielny, który polegałby na istotnej wartości Sierpnia ‘80, na wielkim zwycięstwie tego powstania, jedynego powstania na przestrzeni kilkuset lat, które odniosło sukces, zwyciężyło
— powiedział.
Gdybyśmy to zrobili, to myślę, że te wartości sierpnia byłyby obecne w życiu publicznym. Więcej: Jarosław Kaczyński nie mógłby przekroczyć tej zaczarowanej granicy, którą wyznacza właśnie data 4 czerwca
— dodał.
Daty historyczne, a zwłaszcza takie jak daty niepodległości - one są umowne. Nie jest tak, że tego jedenastego listopada się coś wielkiego wydarzyło. To jest umowna data zakończenia I wojny światowej. I ja wiem, że w różnych krajach to się szanuje, ale w naszej sytuacji jedenasty listopada jest także symbolem pięćdziesięciu lat totalitarnego, komunistycznego systemu. I jest także jakby powodem do tego, że można bez skrupułów cofnąć się do tej rzeczywistości PRL-owskiej
— przekonywał Władysław Frasyniuk. W którymś momencie tego „wywodu” można zacząć zastanawiać się, czy sam wie, o co mu chodzi.
CZYTAJ TAKŻE:
Czego nie było w PRL?
Gdyby współczesną datą był czwarty czerwca, to byśmy wiedzieli, że komunizm był złem. Że systemy totalitarne to nie są systemy, które stają w obronie szarego obywatela. I wydaje mi się, że wtedy ten taki język, który dzisiaj mamy, postkomuny, epitetów dotyczących różowych, czerwonych, że one byłyby nieobecne
— mówił dalej działacz opozycji demokratycznej czasów PRL.
Wydaje mi się, że gdyby historia Solidarności stała się elementem polityki państwa - gdyby było tak, że każdy minister spraw zagranicznych odwoływał się do Solidarności, która budzi cały czas sympatię na świecie. Cały czas budzi sympatię na świecie. Nie mamy innego produktu, naprawdę. Nie możemy się pochwalić ani Tuskiem, ani Kaczyńskim, ani nowoczesnym samochodem, ani nowoczesnym samolotem
— stwierdził.
Jedyne cały czas, co mamy, to dzięki tym „dziadersom”, To piękne, graficzne słowo „Solidarność”, która była solidarnością głównie ludzi z ludźmi. Gdyby była współczesna data niepodległości, czwartego czerwca, gdyby te wartości sierpnia były wartościami państwa demokratycznego. Gdyby ten okrągły stół był symbolem umiejętności porozumiewania się z najgorszymi oprawcami, to wydaje mi się, że nie mielibyśmy tych problemów, które mamy z prezydentem, z Konfederatami, z Braunem i jego rasistowską…
— podkreślił Władysław Frasyniuk, robiąc pauzę na znalezienie odpowiedniego słowa.
Ja pomogę. Ksenofobiczne, rasistowskie, homofobiczne, szowinistyczne wypowiedzi pana Brauna
— wyliczała z uśmiechem na twarzy prowadząca, Joanna Prokop.
Obrzydliwe. Szukałem takiego słowa, żeby nie wymieniać tylu słów. Obrzydliwe. Prawdę powiedziawszy, w PRL-u nie było takiego chamstwa, prostactwa i zdziczenia, jaki prezentuje dzisiaj Braun. Nie byłoby tolerancji. Nie byłoby tego. To jest problem braku szacunku dla tego zwycięskiego powstania
— ocenił.
Zadziwiająca logika. PRL był złem, ale przynajmniej nie było wtedy takich zachowań jak prezentowane przez Grzegorza Brauna czy takich poglądów? Bo stwierdzenie, że nie było takiego „chamstwa, prostactwa i zdziczenia”, brzmi trochę jak wypowiedź innej częstej „gwiazdy” Radia Rebeliant - Adama Mazguły, że „tym całym zdarzeniu”, jakim był stan wojenny, choć „były jakieś bijatyki, ścieżki zdrowia”, to „mimo wszystko dochowano jakiejś kultury”.
aja/YT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/746614-frasyniuk-w-prl-u-nie-bylo-chamstwa-jakie-prezentuje-braun
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.