W systemie ochrony zdrowia zawsze były niedobory środków finansowych, ale jeszcze nigdy po roku 1989, nie było tak, żeby szpitale odmawiały przyjęć pacjentów ze zdiagnozowaną chorobą nowotworową. Pod koniec października w mediach pojawiły się komunikaty sygnowane przez rzecznika Naczelnej Rady Lekarskiej(NRL), a później także jej przewodniczącego dr. Łukasza Jankowskiego, że coraz więcej szpitali przestaje przyjmować pacjentów, w tym również tych onkologicznych, w związku z brakiem finansowania przez NFZ już wykonanych świadczeń, często nawet za II kwartał tego roku. Szpitale te proponują pacjentom leczenie dopiero w następnym roku i to w sytuacji kiedy na przykład pacjenci onkologiczni po diagnozie, nie powinny czekać ani jednego dnia dłużej , bo wyraźnie zmniejsza do szanse na ich skuteczne leczenie.
Zdecydowanie zaprzeczał temu na jednej z konferencji prasowych premier Tusk, żądając podania nazw placówek, które odmawiają przyjmowanie pacjentów onkologicznych, na co NRL opublikowała na swojej stronie ich długa listę, gdzie na oddziałach onkologicznych terminy przyjęć, zaczynają się w niektórych z nich pod koniec stycznia, a w innych nawet pod koniec kwietnia przyszłego roku. Co więcej okazuje się ,że przedstawiciele organów założycielskich ( ministerstwa, samorządy), potrafią nawet straszyć dyrektorów zarządzanych przez siebie szpitali, odwołaniem z zajmowanych stanowisk, aby pod żadnym pozorem , nawet jeżeli to robią, to informacji o odmawianiu przyjęć pacjentów nie upubliczniali. Te praktyki zastraszania utratą stanowisk porażają, bo zmuszają dyrektorów do wydawania dyspozycji lekarzom aby pacjentów nie przyjmowali, ponieważ w ten sposób zadłużają szpitale, a jednocześnie muszą publicznie milczeć, że takich praktyk nie stosują.
Premierowi zabrakło czasu na spotkania z lekarzami i medykami
Nieprzyjmowanie pacjentów przez szpitale nie powinno być dla rządu Tuska żadnym zaskoczeniem, bowiem już na pod koniec września szefowie organizacji zrzeszających dyrektorów szpitali powiatowych, menedżerów opieki zdrowotnej, ale także związków zawodowych pielęgniarek, fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, a nawet szef biura polityki zdrowotnej prezydenta M. St. Warszawy Rafała Trzaskowskiego, wystosowali dramatyczny list do premiera. Pisali w nim o konieczności zabezpieczenia w budżecie państwa środków finansowych gwarantujących bezpieczeństwo zdrowotne zdrowotne Polaków i zwracali uwagę, że już w roku bieżącym, brakuje w systemie opieki zdrowotnej około 14 mld zł. Ostrzegali, że brak tych środków będzie skutkować ograniczeniem dostępności świadczeń dla pacjentów, zamykaniem oddziałów szpitalnych i zapaścią całego systemu ochrony zdrowia, co właśnie się potwierdza. Wzywali też premiera Tuska do podjęcia pilnych działań stabilizujących sytuację finansową we wszystkich miejscach, w których udzielane są świadczenia zdrowotne Polkom i Polakom, ale jak się okazuje do tej pory szef rządu, nie znalazł czasu , aby zająć się tym problemem. Ba nawet teraz, gdy potwierdziły się liczne przypadki takich odmów, premier nie miał czasu żeby się spotkać z lekarzami i przedstawicielami innych zawodów medycznych, ba, dopiero pod koniec poprzedniego tygodnia spotkała się z nimi nowa minister zdrowia, która była przecież powoływana na to stanowisko, z uzasadnieniem posiadania wręcz nadzwyczajnych kompetencji w zakresie zarządzania podmiotami leczniczymi.
Inicjatywa prezydencka
Z lekarzami spotkał się natomiast prezydent Karol Nawrocki i wspólnie postanowili o zorganizowaniu w dniu 5 grudnia szczytu medycznego poświęconego sytuacji w ochronie zdrowia i wypracowaniu „mapy drogowej” koniecznych zmian w tym systemie. Prezydent przesłał także do Sejmu projekt ustawy pozwalający na przesunięcie 3,5 mld zł środków z funduszu Medycznego, aby doraźnie wesprzeć szpitale realizujące najpilniejsze zabiegi. W tej sytuacji zareagował także rząd, w poprzedni wtorek pośpiesznie przyjęto projekt ustawy sięgającej także do środków z funduszu Medycznego ,co więcej już w piątek projekt ten został został przegłosowany, a projekt prezydencki rządząca koalicja ostentacyjnie. pozostawiła bez rozpatrzenia. Co więcej nowa minister zdrowia, coraz bardziej zdecydowanie przedstawia swoje propozycje „reform” polegające między innymi na likwidacji około 1/3 szpitali, głównie powiatowych (około 200), a jej współpracownicy prezentują coraz liczniej „pomysły oszczędnościowe” jak np. likwidacja oddziałów porodowych w wieli szpitalach i przyjmowanie porodów na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych (SOR-ach). Dodatkowych pieniędzy pozwalający pokryć w pełni zaległości NFZ w stosunku do szpitali, rząd Tuska nie przewiduje, ani w tym roku, ani w następnym , bowiem posłowie koalicji 13 grudnia odrzucili na posiedzeniu komisji finansów publicznych poprawkę złożoną przez klub Prawa i Sprawiedliwości o zwieszeniu dotacji z budżetu na ochronę zdrowia o 23 mld zł. Porażająca jest ta bezradność rządu Donalda Tuska w sytuacji pogłębiającego się dramatu w ochronie zdrowia.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Nawrocki chce zwołać Radę Gabinetową w związku z dramatyczną sytuacją w szpitalach
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/746527-bezradnosc-rzadu-tuska-wobec-dramatu-w-ochronie-zdrowia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.