Donald Tusk, który ma coraz poważniejsze problemy w rządzeniu państwem, a niektóre z nich walą się wręcz na głowę, doszedł do wniosku, że trochę oddechu przyniesie mu z jednej strony straszenie Polaków agresją Rosji, a z drugiej domaganie się jedności ze strony opozycji w sytuacji takiego zagrożenia. Straszenie agresją Rosji ma przynieść tzw. efekt flagi, przetestowany już w wielu krajach, polegający na tym, że w sytuacji zagrożenia większość społeczeństwa gromadzi się przy rządzących w nadziei, że ci ich obronią. Domaganie się jedności ma także stłumić krytykę opozycji, wszak w sytuacji zagrożenia agresją, nie powinno się krytykować rządzących, bo to nie pozwala się im skoncentrować na przygotowaniach do odparcia agresora.
Kompromitacja Tuska i jego zaufanych ministrów Kierwińskiego i Siemoniaka, a także podległych im służb w związku z próbą wysadzenia pociągu w jednym miejscu i zerwaniem trakcji w innym na trasie Warszawa-Lublin przez dwóch ukraińskich sabotażystów zadaniowanych przez rosyjskie, bądź białoruskie służby, zmusiła PR-owców premiera do przygotowania koncepcji swoistej „ucieczki do przodu”. Tą ucieczką było ogłoszenie pięciu zasad premiera, które wczoraj w Sejmie, stały się już „pięcioma przykazaniami” i ich przestrzeganie albo nieprzestrzeganie, będzie oznaczało, jak to sformułował Tusk, „albo jesteś za Polską, albo przeciw niej”. Oczywiście oceny i decyzje w tej sprawie, Tusk zostawia dla siebie i swoich ministrów, a także wspierających ich ze wszystkich sił mediów i to oni teraz będą rozstrzygali, kto jest za Polską, a kto przeciw niej.
Przypomnijmy, że te „pięć przykazań” to: niepowtarzanie rosyjskiej propagandy, niepodważanie zaufania do polskich żołnierzy i służb i nieprzeszkadzanie im w działaniu, nieosłabianie państwa sabotażem legislacyjnym, niepodważanie jedności europejskiej, bycie za silnym Zachodem, nie za Rosją i stanie po stronie Ukrainy w wojnie z Rosją, bez żadnego ale. Jeżeli Tusk chciałby, aby te jego „przykazania” zabrzmiały wiarygodnie, to musiałby przyznać się do winy i przeprosić Polaków za swoje poprzednie rządy w latach 2008-2014, za czas szefowania Radzie Europejskiej w latach 2014-2019, a także za okres 2019-2023, kiedy to najpierw kierował Europejską Partią Ludową, a później wrócił do polskiej polityki. Przez te blisko 10 lat na różnych stanowiskach, szkodził bowiem Polsce i Polakom, prowadząc na życzenie Niemiec prorosyjską politykę, co między innymi doprowadziło do pełnoskalowej wojny na Ukrainie. W polskiej polityce to była realizacja słynnego resetu z Rosją, ze strasznymi konsekwencjami dla Polski, w tym katastrofą (zamachem) smoleńskim, w polityce unijnej to było wręcz służalcze sprzyjanie polityce Berlina wobec Moskwy do tego stopnia, że unijna polityka stała się wybitnie prorosyjska.
Sprzyjanie Rosji i jej polityce przygotowywania się do agresji na Ukrainie, Tusk kontynuował jako przywódca opozycji w latach 2021-2023, czego dobitnym wyrazem były sprzeciwy wobec, wydawało się oczywistych, decyzji obronnych, jak na przykład, budowa muru na granicy polsko-białoruskiej. Ba nawet w sytuacji wielomiesięcznej akcji służb rosyjsko-białoruskich, które masowo sprowadzając nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu, chciały doprowadzić do takiej destabilizacji w Polsce, że ta nie byłaby w stanie później przyjąć milionów uchodźców wojennych w Ukrainy, Tusk nie odpuszczał ówczesnemu rządowi Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście wiedział, że to operacja tych służb, ale wysyłał swoich posłów na granicę, aby utrudniali pracę polskiej straży granicznej, a później także policjantów i żołnierzy i jednocześnie publicznie mówił o konieczności wpuszczenia tej fali nielegalnych imigrantów z uzasadnieniem „to biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi”.
Ba nawet teraz kiedy już od blisko dwóch lat Tusk znowu rządzi, ten jego szacunek dla polskiego munduru jest po prostu zakłamany, bo była rzeczniczka Straży Granicznej jest w dalszym ciągu szykanowana, dalej istnieje zespół prokuratorów ścigający funkcjonariuszy i żołnierzy służących na granicy, a mordercy sierżanta Sitka do tej pory unikają odpowiedzialności za swoje czyny. Wiarygodność Tuska dotycząca jego obecnego stosunku do Rosji jest wręcz zerowa i bez publicznego przyznania się do błędów w tej sprawie w czasie premierowania w Polsce, później kierowania Radą Europejską, a także zachowań i działań po powrocie do polskiej polityki i przeproszenia Polaków, jej nie odzyska. W tej sytuacji próba wyznaczenia sobie teraz w sytuacji rosyjskiego zagrożenia, roli arbitra, który ma rozstrzygać „kto jest za Polską, a kto przeciw niej”, to nic innego jak Himalaje hipokryzji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/746425-donald-tusk-i-jego-piec-przykazan-sa-nic-nie-warte
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.