„Myślę, że Donald Tusk przygotowuje sobie oprawę propagandową do dalszego działania. To nie jest oferta pokoju, to jest deklaracja eskalacji tego, co dziś mamy, czyli wojny polsko-polskiej z politycznymi przeciwnikami” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko. Filozof i były europoseł nie ma złudzeń co do intencji szefa Koalicji Obywatelskiej. „On nigdy nie dążył i nie będzie dążył do pojednania, ponieważ dla niego pojednanie to jest kapitulacja, a mówił o tym niedawno w Pabianicach. Będzie walczył do ostatniej kropli cudzej krwi” - oświadczył nasz rozmówca.
Wczoraj rzecznik rządu Adam Szłapka poinformował o przedstawieniu przez premiera 5 zasad, które „mają przywrócić elementarną odpowiedzialność państwową”. Tusk deklaruje zakończenie wojny polsko-polskiej i nakazuje politycznej opozycji podporządkowanie się mu w imię walki z rosyjskim zagrożeniem.
Nie ma tu żadnej tajemnicy. Pierwszą i główną zasadą, której należy się trzymać, interpretując słowa Donalda Tuska jest to, że on kłamie. O tym trzeba pamiętać, bo Tuska kłamie tak, jak oddycha. To jest jego naturalny sposób bycia i mówienia. Słowa o zgodzie i spokoju mają dokładnie takie samo znacznie jak jego polityka miłości, którą ogłosił jakiś czas temu. Tyle że oznaczało to bezwzględną walkę z przeciwnikami politycznymi. Wszystko, cokolwiek on mówi, trzeba traktować jako kłamstwo i odczytywać to na odwrót
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko. I rzeczywiście, kiedy sięgniemy pamięcią wstecz, przypominają się deklaracje Tuska z początków jego pierwszego rządu.
Szukamy rozwiązań, która wymaga sporo cierpliwości i czasu, ale od której nie zamierzamy odstąpić. Konflikt i napięcie nie są celem naszej polityki
— mówił w 2008 r. Tusk, po półtora roku sprawowania władzy. Pamiętamy jednak jak ta polityka miłości i rozwiązywania konfliktów wyglądała w kolejnych latach. Wzrost bezrobocia, rozbrojenie polskiej armii, zbliżenie z Rosją i wyprzedaż wielu państwowych spółek. Slogan o tym, że miłość jest ważniejsza od władzy Tusk powtórzył także po wygranych w 2011 roku wyborach parlamentarnych. Tej „polityki miłości” w sposób szczególny doświadczyli górnicy, których władza w czasie protestów „poczęstowała” gumowymi kulami.
„Będzie walczył do ostatniej kropli cudzej krwi”
Narracja, którą zapoczątkował Donald Tusk, ma bardzo określony cel i w ocenie prof. Legutki nie ma on nic wspólnego z pojednaniem, którego lider PO nigdy nie był prekursorem. Pokazał to smutny przykład złego traktowania śp. prof. Lecha Kaczyńskiego, a teraz początek kadencji ciągle atakowanego prezydenta Karola Nawrockiego. W imię jakich celów odmówiono prezydentowi możliwości spotykania się z szefami służb specjalnych w sytuacji tak realnego zagrożenia naszego bezpieczeństwa?
Donald Tusk jest najbardziej toksycznym politykiem, jaki był w Polsce po 1989 roku. Jego pięć punktów i cała deklaracja pojednania to tak naprawdę bardzo konkretne przesłanie do opozycji politycznej. On mówi: Macie mnie słuchać, nie podskakiwać, podporządkowywać się wszystkiemu, bo ja nazywam to zgodą, macie słuchać i to jest właśnie to pojednanie, macie słuchać, ponieważ zagraża nam Rosja. Nigdy nie należy się spodziewać, aby słowo pojednanie padło z ust Tuska w prawdziwym sensie swojego znaczenia. To trzeba zawsze pamiętać. On nigdy nie nie dążył i nie będzie dążył do pojednania, ponieważ dla niego pojednanie to jest kapitulacja, a mówił o tym niedawno w Pabianicach. Tusk będzie walczył do ostatniej kropli cudzej krwi
— podkreśla nasz rozmówca. Pod koniec lipca 2025 r. Tusk powiedział w Pabianicach do swoich zwolenników, że „nie zna słowa kapitulacja”. Wprost oświadczył wówczas: „Muszę czasami robić rzeczy, które wam się nie podobają, żeby nam to zwycięstwo z października nie wypadło z rąk”. Warto przypomnieć retorykę wojny Tuska sprzed zaledwie trzech miesięcy.
Spróbujmy założyć pancerze, zbroje, wziąć tarczę i miecz, bo od czasu do czasu demokraci, ludzie o bardzo najróżniejszych poglądach i generalnie nie pasjonujący się polityką, od czasu do czasu muszą stanąć do walki i musimy znowu stanąć do walki, bo inaczej wygrają zawsze ci, którzy do walki są gotowi stanąć
— przekonywał szef Platformy Obywatelskiej, a dziś Koalicji Obywatelskiej.
CZYTAJ TAKŻE: Tusk chwali wyborców PiS-u i narzeka na własnych: Widzę tam armię, która nie marudzi. Spróbujmy też wziąć tarczę i miecz
To retoryka, na której można budować rozmaite represje
W ocenie prof. Legutki Tusk nie jest politykiem wiarygodnym. Aby podporządkować sobie opozycję polityczną posługuje się zagrożeniem, które stwarza dziś Rosja. Tyle że to on był głównym realizatorem wieloletniej polityki zbliżenia z Rosją na wszystkich niemal płaszczyznach.
Tusk nie jest wiarygodny, jako ten, który mógłby przewodzić narodowi w konflikcie z głównym wrogiem Rosją. Nigdy nie stał na straży interesu polskiego i nigdy go nie bronił. Przeciwnie, narażał interes Polski na szwank i na rozmaitego rodzaju uszczerbki. Dodatkowo dziś posługuje się zupełnie idiotyczną tezą, w myśl której każdy, kto krytykuje Unię Europejską jest „putinowcem”. Trudno w ogóle odnosić się do tego merytorycznie, bo to część serwowanego nam kłamstwa. W zasadzie żąda on takiej „carte blanche” (wolnej ręki – przyp. red.) na niszczenie Polski przez Unię Europejską, na odbieranie naszej suwerenności i na politykę uległości względem Brukseli i Berlina. Tusk chce być w Polsce takim przywódcą i głównym architektem takich działań
— stwierdził były europoseł Prawa i Sprawiedliwości. W opinii filozofa zapowiedzi Tuska są w rzeczywistości pewnego rodzaju groźbą i przygotowaniem do eskalacji wojny polsko-polskiej.
Jeżeli ktoś zacznie krytykować rząd, jego działania podważające ustrój Polski, ataki na prezydenta Nawrockiego i gwałcenie konstytucji RP może być uznany przez Tuska za zdrajcę. A jak ktoś jest zdrajcą i to w sytuacji – może jeszcze nie wojennej – na krawędzi wojny, to należy się mu najsroższa kara. To jest tworzenie takiej pseudo-podstawy, na której można budować rozmaite represje prawne wobec krytykujących rząd Tuska. A ponieważ on uważa, że ma licencje na tego typu działania od Unii Europejskiej, to będzie to robił
— oświadczył nasz rozmówca.
Przynajmniej 30 proc. Polaków jest za tego typu działaniami, a kolejne 30 proc. ciągle milczy i albo nie ma poglądu, albo nie chce się szczególnie angażować. Jednocześnie duża część elit polskich, może nawet 2/3 jest albo potulna, albo zwyczajnie się boi, albo wręcz zaciera ręce i mówi „bardzo dobrze, zniszczyć tych strasznych pisiorów”. Myślę, że Donald Tusk przygotowuje sobie taką oprawę propagandową do dalszego działania. To nie jest oferta pokoju, to jest deklaracja eskalacji tego, co dziś mamy, czyli wojny polsko-polskiej z politycznymi przeciwnikami
— podsumował prof. Ryszard Legutko.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/746339-prof-legutko-tusk-nie-dazy-do-pojednania-ale-do-eskalacji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.