„Jedna hipoteza jest taka, że Rosjanie chcieli nam pokazać, że mogą. Ponieważ nie zapominajmy, że w tle trwają negocjacje amerykańsko-rosyjskie ws. Ukrainy. (…) Drugi sygnał może być taki, że byli to zwykli nieudacznicy” - powiedział na antenie telewizji wPolsce24 gen. Maciej Materka, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
W weekend na trasie kolejowej Warszawa – Dorohusk w miejscowości Mika na Mazowszu (pow. garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb na Lubelszczyźnie (pow. puławski) pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Gen. Materka, który był gościem programu „Bez pardonu” pytany o to, co na dzień dzisiejszy wiemy na temat tego, co się wydarzyło przyznał, że nie ma wątpliwości, że był to „akt agresji w ramach wojny hybrydowej”.
Trwają działania służb i są zatrzymywane osoby, które prawdopodobnie pomagały dywersantom. To będzie bardzo ciekawe, czy to była świadoma pomoc czy być może zostały te osoby nieświadomie użyte, bo taka jest jedna z hipotez. Oceniając ten akt agresji, w mojej ocenie nie ma wątpliwości, że jest to akt agresji w ramach wojny hybrydowej, którą Rosja prowadzi z Polską od wielu lat
— podkreślił.
Dopytywany o to, dlaczego Rosja prowadzi przeciwko Polsce wojnę hybrydową, gen. Materka przypomniał, że Polska pomaga Ukrainie od pierwszego dnia agresji Rosji.
Polska od początku wojny pomaga walczącej Ukrainie. (…) Dzisiaj zapominamy, ale Polska w trudnym momencie, najważniejszym dla broniącej się Ukrainy, żeby front się nie przesunął przekazała 250 czołgów ze swoich zapasów. I to Polska, była i jest, i dzisiaj o tym nie pamiętamy, rzecznikiem Ukrainy i mobilizowała cały Zachód
— zaznaczył.
W rozmowie padło również pytanie, czy może być tak, że za tymi aktami agresji stoi Ukraina, która może chcieć włączyć Polskę w wojnę.
Posługuję się informacjami oficjalnymi. Nie chcę dywagować, wprowadzać antyukraińskich nastrojów. Jest kłopot związany z dużą liczbą Ukraińców, których mamy u siebie. Nie wszyscy sobie u nas poradzili, niektórzy nie mają pieniędzy, cała masa Ukraińców jest łatwym celem dla Rosjan. Rosja próbuje również skłócić nas z Ukraińcami, wywołać antyukraińskie nastroje
— zaznaczył.
„To jest absolutnie niedopuszczalne”
W rozmowie poruszono również kwestię sprawców aktów dywersji, którzy wjechali do Polski i spokojnie z niej wyjechali na Białoruś. Przypomnijmy, że jedna z tych osób był już skazana na Ukrainie za podobne działania.
To jest absolutnie niedopuszczalne, że przy tego typu działaniach, kiedy Ukraińcy wiedzą, bo sami nas ostrzegają i ostrzegali wiele razy przed tego typu działaniami, te informacje nie zostały przekazane. Jest tutaj bardzo dużo pytań, na które mam nadzieję dostaniemy odpowiedzi i system zostanie uszczelniony
— zaznaczył.
Jedna hipoteza jest taka, że Rosjanie chcieli nam pokazać, że mogą. Ponieważ nie zapominajmy, że w tle trwają negocjacje amerykańsko-rosyjskie ws. Ukrainy. (…) Drugi sygnał może być taki, że byli to zwykli nieudacznicy. Jest jeszcze kwestia materiału wybuchowego, jak on wjechał do Polski, skąd był. Czy to byli profesjonaliści? Tam jest mnóstwo pytań, na które szukamy odpowiedzi. Mam nadzieję, że służby już je mają
— powiedział.
kk/Telewizja wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/746238-tylko-u-nas-byly-szef-skwrosjanie-chcieli-pokazac-ze-moga
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.