Po wtorkom blamażu premiera w Sejmie, kiedy to przyznał z rozbrajającą szczerością, że dwaj ukraińscy obywatele (w tym jeden z wyrokiem za sabotaż) swobodnie wjechali z terytorium Białorusi do Polski, dokonali tutaj aktów sabotażu i równie swobodnie z naszego kraju wyjechali, rządzący zdecydowali o przykryciu tego wszystkiego wczorajszym wystąpieniem w Sejmie ministra Sikorskiego z bezpardonowym atakiem nie tylko na opozycję, ale także na Prezydenta RP. Przypomnijmy, że na trasie kolejowej Warszawa-Lublin dwaj obywatele Ukrainy dokonali próby wsadzenia w powietrze torów i przejeżdżającego pociągu towarowego, a także zerwania trakcji w innym miejscu i następnie uciekli na Białoruś. Reakcja służb na te w zasadzie ataki terrorystyczne rozpoczęła się z prawie 24-godzinnym opóźnieniem, co nie tylko spowodowało poważne zagrożenie zdrowia, a nawet życia setek pasażerów pociągów, których aż 8 przejechało tą trasą już po wysadzeniu fragmentu szyny kolejowej, ale także umożliwiło ucieczkę sprawców.
Ten blamaż i mnożące się pytania o winnych tego stanu rzeczy rząd Tuska zdecydował się przykryć wystąpieniem ministra Radosława Sikorskiego, który pojawił się w środę rano w Sejmie i wprawdzie miał mówić o reakcji resortu na ten atak terrorystyczny inspirowany przez Rosję, ale zamiast tego atakował opozycje i Prezydenta RP. Głównym przesłaniem tego wystąpienia Sikorskiego były oskarżenia zarówno opozycji, jak i Prezydenta RP z jednej strony o prorosyjskość, z drugiej strony natomiast o antyunijność. Oskarżenia wręcz absurdalne, bo przecież robi to przedstawiciel rządu, który w latach 2008-2015 był jednym z najbardziej prorosyjskich rządów pośród krajów Unii Europejskiej, bardziej prorosyjski był tylko niemiecki rząd kanclerz Angeli Merkel. Przypomnijmy, że to podczas wizyty Tuska i Sikorskiego w Moskwie w lutym 2008 roku, jak „wysypał” to później ten drugi, Putin miał im zaproponować udział Polski w podziale Ukrainy, przy czym nam miała przypaść jej zachodnia część. Apogeum otwartości na Rosję w tym czasie było zaproszenie przez Sikorskiego w grudniu 2013 roku ministra sprawa zagranicznych Rosji Ławrowa na doroczną naradę polskich ambasadorów w Warszawie z jego wykładem na temat polityki zagranicznej Rosji.
Tusk i Sikorski za ten reset z Rosją w latach 2008-2015 nigdy Polaków nie przeprosili, a przecież ten kraj prowadził już wtedy równie imperialną politykę wobec swych sąsiadów, podobnie jak to robi teraz. To przecież w tym okresie, a dokładnie latem 2008 roku, Rosja dokonała inwazji na Gruzję i zajęła dużą część jej terytorium, obwody Osetii Południowej i Abchazji, a zajęciu całej Gruzji tak naprawdę zapobiegła misja śp. prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego z prezydentami krajów nadbałtyckich i Ukrainy w Tbilisi. Z kolei wiosną 2014 roku przy pomocy separatystów i tzw. zielonych ludzików, Rosja zajęła ukraiński Krym, a także terytoria obwodów Donieckiego i Ługańskiego, tworząc tam republiki ludowe. Z taką Rosją napadającą na sąsiadów i zajmującą zbrojnie ich terytoria bez żadnych oporów współpracował rząd Tuska, bo taką politykę prowadził ówczesny rząd kanclerz Merkel, więc innej nie mógł prowadzić jej zaufany człowiek w Polsce. Teraz ci ludzie mają czelność oskarżać obecną opozycję i Prezydenta RP o prorosyjskość, choć sami mają w tej sprawie „tyle za uszami” i z czego nigdy się przed Polakami nie wytłumaczyli.
Drugi wątek podniesiony przez Sikorskiego to antyunijność opozycji i Prezydenta RP, a te oskarżenia są oparte na upominaniu się o nieprzekazywanie kolejnych obszarów naszej suwerenności do Brukseli i zabieganiu tam o polskie interesy. Robiły to przez 8 lat rządzenia obydwa rządy premier Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, robi to także obecny prezydent przypominający, że chociażby kwestie wymiaru sprawiedliwości i ustrojowe zgodnie z Konstytucją RP powinny zostać w kompetencjach polskiego rządu i prezydenta. I to nie jest żadna antyunijność, a właśnie pilnowanie polskiej suwerenności i realizacja zapewnienia złożonego przez Karola Nawrockiego w kampanii wyborczej „Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy”.
Wtorkowe wystąpienie Tuska i środowe Sikorskiego w Sejmie, to świadoma gra na pogłębianie podziałów społeczeństwa w Polsce, co jest szczególnie groźne w sytuacji, kiedy za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna, a nas dotykają coraz częstsze akty sabotażu, a teraz już i terroru, inspirowane przez służby rosyjskie i białoruskie. Co więcej, tego rodzaju akcje mają także za zadanie odwracanie uwagi Polaków od spraw zasadniczych, takich jak dramatyczna sytuacja w ochronie zdrowia skutkująca nawet odsuwaniem przyjęć pacjentów do szpitali, postępująca drożyzna czy pogarszająca się sytuacji na rynku pracy. W ten sposób rząd Tuska za cenę zdobycia dodatkowych kilku punktów poparcia w sondażach gra bezpieczeństwem Polski i Polaków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/746172-rzad-tuska-stawia-na-konfrontacje-z-prezydentem-rp
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.