Manuela Gretkowska, jak przystało prawdziwą, szczerą feministkę, postanowiła zaatakować… inną kobietę. Konkretnie - Pierwszą Damę Martę Nawrocką. Na wywiad z żoną prezydnenta w kolorowym magazynie pisarka i felietonistka wylała hektolitry jadu. „Powiało mi grozą z jej spokojnych słów. Marta Nawrocka chce zająć się edukacją. Już raz wyraziła swoje poglądy na temat wychowania seksualnego. Kobieta, która była nieletnią, samotną matką nie chce w szkołach nowoczesnej wiedzy o antykoncepcji i seksualności. Uczmy się na błędach i niechcianych ciążach” - pisze w „felietonie” na facebookowym profilu. Telewizję wPolsce24 Gretkowska nazywa natomiast „szczujnią”.
Polska polityka i media społecznościowe pełne są różnego rodzaju „Troskliwych Misiów”, którzy najpierw boleją, jak straszliwej „mowy nienawiści” używa PiS czy w ogóle polska prawica i jak bardzo „dzieli Polaków”. Kiedy jednak przychodzi co do czego, sami hejtują obrażają, z pogardą mówią o czyjejś drodze życiowej, nie znając jej. I jakimś dziwnym trafem, nierzadko zdarza się, że najwięcej hejtują ci, którzy nad hejtem najbardziej ubolewają.
„Powiało mi grozą z jej spokojnych słów”
Choć Pierwsza Dama Marta Nawrocka z jednej strony cieszy się sympatią prawie połowy Polaków, to często pada również ofiarą hejtu - nawet, jeśli ubierze się na różowo, bo idzie na spotkanie z kobietami walczącymi z rakiem piersi. Również i po wywiadzie dla magazynu „Viva!” pojawiają się „jadowite” komentarze. Co gorsza - zdarza się, że pochodzą od innych kobiet, w tym feministek.
Gdybym była patriotką jak prezydentowa Marta Nawrocka, przeczytałabym wywiad z nią w Vivie bezmyślnie, nie wdając się w jego komentowanie. Bo nie ma do czego się przyczepić, tylko obejrzeć zdjęcia: pierwsza dama i kwiaty w tle, designerski płaszcz i pozy w pałacu. A jednak powiało mi grozą z jej spokojnych słów. Marta Nawrocka chce zająć się edukacją. Już raz wyraziła swoje poglądy na temat wychowania seksualnego. Kobieta, która była nieletnią, samotną matką nie chce w szkołach nowoczesnej wiedzy o antykoncepcji i seksualności. Uczmy się na błędach i niechcianych ciążach
— napisała na Facebooku Manuela Gretkowska, wyzłośliwiając się na temat przeszłości Marty Nawrockiej, choć przecież tej przeszłości nie zna.
Prezydentowa marzy też o jedności narodu, który jest tak „ciepły i serdeczny”. Dziwne, że jej mąż o tym nie marzy, a syn pracujący w szczujni Karnowskich? Chyba, że wszyscy marzą o tym samym, żebyśmy stali się kibolami i maszerowali 11 listopada pod sztandarem z rac
— oczywiście, w Marszu Niepodległości biorą udział tylko „kibole” z racami. To już jest nudne, naprawdę!
Marta Nawrocka pracowała w służbach celnych. Opowiada o zwalczaniu (bohatersko o 4 nad ranem) nielegalnego hazardu w Trójmieście. Wielka odwaga, a jeszcze większa gdy wracała do domu, do męża znającego się z Wielkim Bu - trójmiejskim gangsterem.
— przekonuje dalej pisarka. Swoją drogą, ciekawa i zadziwiająca „ostrożność”: Gretkowska, chcąc uderzyć w prezydenta Karola Nawrockiego, przypadkiem napisała prawdę: tylko „znał się” z „Wielkim Bu”, a nie „przyjaźnił”. Czyżby bała się publikować w jednym wpisie aż tyle pomówień?
Gretkowska i „statek miłości”
Wzruszający jest opis dorabiania się Nawrockich, od pokoiku u mamy, samodzielnego mieszkanka, po pałac prezydencki. Od zera do pałacu Disneya. W disneyowskich bajkach też pomija się przejmowanie chatki od uwięzionego staruszka
— drwi feministka.
W wywiadzie dla Vivy oczywiście nie ma nic o „statku miłości” Nawrockiego. Za to Marta kilkakrotnie powtarza o fundamencie rodziny. W końcu jest żoną prezydenta, nie marynarza. Zadziwia dziennikarza wyznaniem, że woli prać brudy sama w domu i pałacu, lubi wdychać zapach świeżości. Ja się nie dziwię
— pisze Gretkowska.
Nie ma to jak rozpowszechniać opowiastki o „statku miłości” zaczerpnięte od „anonimowego informatora” „Gazety Wyborczej”, co do którego sformułowania autor materiału - Wojciech Czuchnowski - sam przyznawał, że „Ta sugestia, pojawiająca się już wcześniej w rozmowach z informatorami, nie musi dotyczyć Nawrockiego. Nie był jedynym pomieszkującym w części hotelowej”.
Na końcu feministka porównuje dotychczasowe pierwsze damy.
Marta Nawrocka służyła Polsce jako urzędniczka państwowa i będzie służyć jako pierwsza dama, zapewnia. Niestety już widać, że nie całej Polsce. A to duża różnica: jak naród minus normalność
— podkreśliła.
Manuela Gretkowska na każdym kroku gardzi „polską powiatową”, „zaściankiem”, wiarę w Boga, chodzenie do kościoła czy szerzej pojętą „religijność” utożsamia z miejsca z dewocją czy bigoterią, a dużą część narodu utożsamia z serialową rodzinką „Kiepskich”. Tymczasem z jej wpisu aż kipi jad stereotypowej, zawistnej, wścibskiej sąsiadki lub pani z osiedlowego sklepiku, która zawsze wszystko o wszystkich wie. Innymi słowy: „oświecona” feministka prowadząca gościnne wykłady na paryskiej Sorbonie (czym chwali się kilka wpisów niżej) ma więcej wspólnego z ludźmi, którymi gardzi, niż jej samej się wydaje.
aja/FB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/745206-co-za-jad-gretkowska-drwi-z-pierwszej-damy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.