Nie zgadzają się daty, nazwiska, a pamięć szwankuje w najprostszych sprawach! Mimo to, skrajnie upolityczniona prokuratura Tuska, Żurka, a wcześniej Bodnara, święcie wierzy w te bajki! Dziennikarze telewizji wPolsce24 oraz portalu wPolityce.pl ustalili, że zeznania Tomasza Mraza, „skruszonego” lub jak niektórzy mówią zastraszonego, byłego dyrektora z Funduszu Sprawiedliwości, są pełne nieścisłości, a niektóre nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Tak ma się rzecz z jednym z najbardziej kluczowych zeznań urzędnika, które dotyczy rzekomego spotkania w domu Zbigniewa Ziobry. To tam miano podobno „ustawiać” konkurs, w którym beneficjentem było m.in. Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia.
Do spotkania doszło i to jedyna kwestia, w którą można panu Mrazowi uwierzyć. Były dyrektor, przynajmniej dwukrotnie składał zeznania na temat tego spotkania. Tak było 29 lutego 2024 roku oraz 12 grudnia 2024 toku. Do spotkania w domu ministra Ziobry w Jeruzalu miało dojść 13 sierpnia 2020 roku. To bardzo ważna data. Zdaniem Mraza i prokuratury miały tam toczyć się rozmowy o konkursie, którym zainteresowane było „Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia”, na obsługę medialną, w social mediach, setek ośrodków pomocy ofiarom przestępstw.
Mrazowi mylą się daty?
I tu wpadamy na pierwszą bzdurę dotyczącą „ustaleń” prokuratury na podstawie opowieści Mraza. Jak można było ustawiać konkurs 13 sierpnia, skoro jego ogłoszenie nastąpiło 12 czerwca 2020, składanie ofert zakończyło się 1 lipca 2020, a wyniku ogłoszono 25 sierpnia, czyli zaledwie kilkanaście dni po spotkaniu roboczym, do którego doszło w domu ministra Ziobry?
Kolejny absurd dotyczy już ściśle wyjaśnień Mraza przed prokuratorem. Ten pytał go, czy uczestniczący w spotkaniu Dariusz Matecki (wtedy ekspert i znawca schematów ważnych dla social mediów) mówił mu o nazwie przyszłego „beneficjenta” i kwocie dotacji. Jak na „ustawiony” przetarg, odpowiedź Mraza jest wyjątkowo ogólna. Były urzędnik stwierdził jedynie, że „spotkanie miało charakter wstępny” i było „burzą pomysłów”.
Z tych słów wynika, że o „ustawce” konkursowej mowy być nie może. Jak to się ma do odpowiedzi Mraza na konkretne pytanie prokuratora: czy spotkanie było przygotowane pod konkurs i złożenie oferty przez „Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia”. Tu nagle pan Mraz stwierdził, że owszem, stowarzyszenie miało wygrać i otrzymać wsparcie ministerstwa. Kiedy ministrowie mieli pomagać stowarzyszeniu? Przecież konkurs ogłoszono na całe tygodnie przed spotkaniem w Jeruzalu?
Jawne kłamstwo i manipulacja
Rzućmy jednak okiem na wyjaśnienia Mraza z 12 grudnia 2024 roku.
To spotkanie odbyło się jeszcze przed przygotowaniem oficjalnej oferty przez którykolwiek z podmiotów i jeszcze przed ogłoszeniem konkursu. Darek nie podawał szczegółowych obliczeń, bo w tym zakresie nie przelał tego na papier
— wyjaśniał Mraz przed prokuratorem.
Powyższy cytat jest kompletną brednią, dobitnie świadczącą o braku wiarygodności Mraza. To oczywiste, że konkurs ogłoszono dwa miesiące wcześniej. Skąd to wiemy? Ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości, na której wciąż „wisi” ogłoszenie o tym konkursie! „Nie było obliczeń”? Wręcz przeciwnie. Wszystkie wyliczenia były znane od wielu tygodni! Brak logiki w tym wszystkim? Tym gorzej dla logiki!
W te brednie już bardzo gładko wchodzi sama prokuratura, całkowicie przejęta przez uzurpatorów najpierw Adama Bodnara, a teraz Waldemara Żurka. We wniosku o uchylenie immunitetu, śledczy niemal słowo w słowo wchodzą w narrację Tomasza Mraza. Znów padają kłamstwa o ustawce, jeszcze przed ogłoszeniem konkursu.
Reasumując, na spotkaniu w domu Zbigniewa Ziobry, do którego doszło 13 sierpnia 2020 roku, nie można było wydać „polecenia”, by przygotować konkurs i „ustawić” go pod konkretnych beneficjentów, gdyż konkurs ten ogłoszono dwa miesiące przed spotkaniem w Jeruzalu, termin składania ofert minął, a złożone projekty już dawno oceniono. Skontaktowaliśmy się z jedną z osób, która uczestniczyła w tym spotkaniu. Nie jest ona politykiem. Nie potwierdziła rewelacji Tomasza Mraza, wręcz wyśmiała je, przekonując, że brakuje im elementarnej logiki.
Skąd biorą się te brednie? Osoby, które znają kulisy tego śledztwa przyznają, że ktoś mocno „pracował” nad Mrazem, jeszcze przed upadkiem rządu Zjednoczonej Prawicy i przed nielegalnym przejęciem Prokuratury Krajowej przez Adama Bodnara. O „pracy” nad Mrazem wspominał tez sam Roman Giertych, który organizował z nim osobliwe konferencje prasowe, w trakcie których były dyrektor, zdaniem wielu prokuratorów i komentatorów, ujawniał tajemnice śledztwa ws. Funduszu sprawiedliwości. To te zeznania doprowadziły do maltretowania księdza Michała Olszewskiego, a także Karoliny Kucharskiej oraz Urszuli Dubejko – dzielnych urzędniczek i beneficjenta FS.
Mraz i zanik pamięci
Kluczowy „świadek” prokuratury ma też poważne problemy z pamięcią. Jednocześnie twierdził więc, że jest doskonale poinformowany o organizacjach związanych z Dariuszem Mateckim, by już po chwili móc wymienić zaledwie jedno nazwisko członka władz zaledwie jednej organizacji. W innym przypadku twierdził, że lokalne portale z Radomia i Lublina miały „promować” m.in. posłów Romanowskiego, Kanthaka i Sławeckiego. Nie potrafił jednak przytoczyć ani jednego przykładu owej „promocji”. Co ciekawe, śladów tych publikacji nie znaleźli także sami prokuratorzy. W przypadku Sławeckiego i Kanthaka takie publikacje w ogóle nie powstały, zaś w przypadku posła Marcina Romanowskiego, w ciągu 3 lat, pojawiło się zaledwie kilkanaście wzmianek. Jedna z osób znających kulisy śledztwa opowiadała nam nawet sytuację humorystyczną. Mraz miał szeroko opowiadać o fikcyjności portali legalnie współfinansowanych z Funduszu sprawiedliwości. Wystarczyło jednak kilka kliknięć na telefonie, by okazało się, że one rzeczywiście istnieją i publikują nowe materiały! Zdaniem Mraza powstawały także „nieformalne portale”. Szkopuł w tym, że nikt nie znalazł po nich śladu.
„Tajne”, czyli w kalendarzu ministra
Skontaktowaliśmy się ze Zbigniewem Ziobrą. Spytaliśmy o rzekomo tajne spotkanie w jego domu, w Jeruzalu.
Tajne spotkanie? Takie „tajne”, że było wpisane w oficjalny kalendarz ministra sprawiedliwości. Tyle w temacie rzekomej tajności
— mówi Zbigniew Ziobro w rozmowie z portalem wPolityce.pl oraz telewizją wPolsce24.
Nie jest żadną tajemnicą, że wielokrotnie spotykałem się ze współpracownikami w moim rodzinnym domu. Nie w Restauracji „Sowa i przyjaciele”, jak moi poprzednicy. Często działo się to także w weekendy. Ja nie pracowałem od godz. 09.00 do 16.00. Często prowadziliśmy wielogodzinne narady nie tylko w moim gabinecie, w gmachu ministerstwa. W tym przypadku chodziło o przedłużający się projekt dotyczący obsługi medialnej 300 ośrodków informacyjnych dla ofiar przestępstw, jego obsługi medialnej, także w social mediach. Dziś wiemy, jak te media są ważne. Wtedy też rozumieliśmy ich rolę. Dlatego w tym spotkaniu, w moim domu, uczestniczyli wszyscy odpowiedzialni za te dziedziny projektu. Z prośbą o to spotkanie zwrócił się do mnie Marcin Romanowski. Sprawa wymagała dużej narady, a skoro w ministerstwie zawsze mieliśmy wiele rzeczy na głowie, zaproponowałem spotkanie w moim domu, pod Warszawą. Celem projektu było z jednej strony informowanie w mediach społecznościowych o działalności 300 ośrodków pomocy ofiarom przestępstw, ale także edukacja prawna - ostrzeganie o zagrożeniach, przestępstwach i profilaktyka. Wymagało to dyskusji
— wylicza Zbigniew Ziobro.
Chcieliśmy się zastanowić, czy media społecznościowe mogą być swoistymi kontrolerami aktywności tych ośrodków, poprzez pozyskiwanie informacji o ich działalności i aktywności
— podkreśla były minister sprawiedliwości.
Operacja Tomasz Mraz, którą jawnie przeprowadzał Roman Giertych, a następnie (wspólnie?) Prokuratura Krajowa, to mieszanka konfabulacji i prawdziwych faktów, które te konfabulacje mają legendować i nadawać im pozór autentyczności. Zwykła analiza dokumentów skonfrontowana ze słowami byłego dyrektora w Funduszu Sprawiedliwości skłania jednak do oczywistych wniosków. Pan Mraz to jedynie narzędzie, które ma uwiarygadniać polityczną nagonkę na Zbigniewa Ziobrę. Uczciwa analiza słów „skruszonego” dyrektora powinna skończyć się podważeniem jego opowieści i to już na etapie postępowania przygotowawczego. Tak się nie stało. Nie ma wątpliwości, że zwyciężyła żądza zemsty politycznej.
WOJCIECH BIEDROŃ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/745010-ujawniamy-sypie-sie-opowiesc-glownego-swiadka-ws-ziobry
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.