Takiej książki jeszcze nie było. Barwna, fascynująca, szczera, a momentami wstrząsająca opowieść o kluczowej dla rozwoju i bezpieczeństwa Polski dekadzie. Polski widzianej z perspektywy polityka, który miał na te zmiany wpływ bezpośredni, a jednocześnie był świadkiem wizjonerskich przemian wprowadzanych przez swojego poprzednika. Postać śp. Lecha Kaczyńskiego jest w tej opowieści stale obecna. Widać, że Andrzej Duda traktuje swoją prezydenturę jako misję w patriotycznej sztafecie ku pełni wolności Polski. W książce padają odpowiedzi na często zadawane pytania i gęsto w niej od zaskakujących opowieści.
28 rozdziałów, ponad 630 stron, setki zdjęć, sytuacji, spotkań, przemyśleń, obserwacji. Nieujawniane wcześniej historie i odważne oceny. Klimat książki można poczuć bezpośrednio w cyklu programów, nagranych przez Andrzeja Dudę dla Kanału Zero, do którego były prezydent zaprosił świadków opisywanych wydarzeń. W „To ja” padają odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania – o reformę wymiaru sprawiedliwości, o prezydenckie weta, o Zełenskiego, relacje z PiS, niszczenie wymiaru sprawiedliwości i destrukcję państwa przez rząd Donalda Tuska. Widać też burzliwy przebieg batalii w obronie prawdy historycznej, twarde rozmowy z Niemcami o wojennych zbrodniach i z Ukrainą o ludobójstwie wołyńskim.
Prezydencka sztafeta
To, co uderza w tej książce szczególnie, to stała obecność śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, do którego Andrzej Duda odwołuje się konsekwentnie od lat. Książkę otwiera scena z konwencji Karola Nawrockiego, na której Duda poparł walczącego o prezydenturę następcę, przywołując własnego poprzednika. Jest w tym jakaś poruszająca uczciwość, świadomość kontynuacji prezydenckiej sztafety, realizacji wizji Polski rozpoczętej przez śp. Lecha Kaczyńskiego.
„Lech Kaczyński był wielką postacią i osobowością. Miał niebywały talent do wykładania swoich koncepcji. Spędziliśmy wiele godzin wieczorami w jego gabinecie, kiedy klarował mi różne sprawy. Robił ogromne wrażenie jako polityk i wizjoner. Gdy zginął, zrozumiałem, że odszedł mój polityczny mistrz. Czułem się zobowiązany do kontynuowania jego idei”
— pisze Andrzej Duda. Przypomina też moment, który zaważył na jego późniejszej decyzji, gdy otrzymał propozycję startowania w wyborach prezydenckich:
„Na waszym pokoleniu spocznie ciężar prowadzenia polskich spraw” – kołatały mi w głowie słowa prezydenta, ostatnie jakie usłyszałem od niego twarzą w twarz. Poza mną nikt, kto był adresatem tych słów wypowiedzianych w samolocie z Wilna do Warszawy, już nie żył”.
Cienie prezydentury
Nigdy wcześniej Andrzej Duda nie mówił tak szczerze o skutkach tej decyzji. Miał świadomość, że całkowicie zmieni życie jego rodziny, ale pewnie nie wszystko dało się przewidzieć. Dotychczas nie komentował też tak otwarcie swoich relacji z PiS. „Moje stosunki z Nowogrodzką od pierwszych dni były niełatwe” – przyznaje. Chciał, by Beata Szydło stanęła na czele jego kancelarii, ale Jarosław Kaczyński widział ją w roli premiera. Potem jednak i tutaj nastąpiło pewne zachwianie, co zaważyło na dalszych relacjach z władzami partii. „Pretensje zaczęły się w zasadzie od razu po zwycięstwie. Część działaczy, którzy wcześniej kopali dołki pod kampanią, teraz robiła wszystko, by skonfliktować mnie z partią. Pojawiały się absurdalne zarzuty… Źle podziękowałem partii za wsparcie. Zbyt mało wylewnie…” – pisze Andrzej Duda. Ten konflikt przewijał się przez całe 10 lat. Czasem był widoczny bardziej, jak w przypadku zawetowania ustaw sądowych. Mimo to, prezydent zamyka tę sprawę jednoznacznym stwierdzeniem:
„Choć nasze stosunki przez dekadę mojej prezydentury bywały trudne, a momentami bardzo trudne, mogę powiedzieć jedno. Jarosław Kaczyński jest prawdziwym politycznym liderem i, co najważniejsze, nie boi się podejmować ryzyka w sytuacjach, które u mnie jeżyły włos na głowie”.
Książka Andrzeja Dudy to także opowieść o istocie państwowej służby, która w przypadku prezydentury wymaga wielu ofiar od rodziny. Nie dziwi więc pierwsza reakcja jego żony na wieść o decyzji męża o kandydowaniu. Na 10 lat rodzina Dudów musiała zrezygnować z prywatnego życia. Ich córka Kinga nie mogła doświadczyć beztroskiego czasu studiów czy spokojnego wyboru drogi zawodowej. Najboleśniej ta dekada dotknęła jednak Agatę Kornhauser-Dudę, która przecież nigdy nie chciała być politykiem. Była spełnioną, kochającą swoją pracę nauczycielką. A jednak szanując decyzję męża i wybór ponad 10 mln Polaków, z wielką klasą pełniła rolę pierwszej damy Rzeczypospolitej.
Wbrew temu, co próbowały wmawiać ludziom mainstreamowe media, od samego początku podejmowała mnóstwo inicjatyw. Współpracowała z organizacjami charytatywnymi i misyjnymi, odwiedzała szpitale, hospicja, domy seniora, szkoły. Opiekowała się kombatantami, wspierała koła gospodyń wiejskich, niosła pomoc ludziom skrzywdzonym i potrzebującym, podejmowała szereg działań kulturalnych i edukacyjnych, zapraszała do Pałacu Prezydenckiego ludzi z różnych grup społecznych, odwiedzała Polonię i Polaków za granicą. Po wybuchu wojny na Ukrainie włączyła się w niezwykle angażującą pomoc dla uchodźców, zapraszając do współdziałania pierwsze damy innych państw. Dla powodzian zorganizowała 18 ton darów pomocy, wpisujących się w ich realne potrzeby, które rozeznawała odwiedzając Dolny Śląsk. Miała przy tym nieprawdopodobny czar, błyskawicznie nawiązywała kontakt z rozmówcami, niezależnie od tego, czy byli to przywódcy krajów z najodleglejszych zakątków świata czy małe dzieci. Te ostatnie ją zresztą uwielbiały. Niemal na każdym zdjęciu widać czułość, z jaką się do niej garnęły.
W zamian za to wszystko była stale atakowana przez media i lewicowych aktywistów, tylko dlatego, że trzymała się konsekwentnie decyzji o nieudzielaniu wywiadów. Andrzej Duda opisuje motywacje swojej żony, próbującej w ten sposób uniknąć manipulacji jej wypowiedziami.
„Paradoksalnie, stroniąc od mediów, jeszcze bardziej padła ich ofiarą. Początkowo cierpiała, gdy czytała na swój temat. Wymagało to częstego zaciskania zębów, ale przecież nie można obrażać się na rzeczywistość i trzeba robić swoje. Dorobek mojej żony jako pierwszej damy jest imponujący, choć słabo znany publicznie, bo nie polegał na pindrzeniu się i pozowaniu przed obiektywem”
— pisze Andrzej Duda. Przypomina także brutalną prawdę: „w sensie prawnym pierwsza dama w Polsce po prostu nie istnieje”. „Wszystko, co wiąże się z jej obowiązkami, ma charakter zwyczajowy. Oczekuje się, że żona prezydenta zrezygnuje z pracy, poświęci się współreprezentowaniu Polski, będzie zawsze się uśmiechać i świetnie wyglądać. Bez złotówki na ten cel, nawet bez ubezpieczenia”.
Pełne zwrotów akcji relacje z Ukraina
Andrzej Duda dosyć szeroko opowiada o swoich relacjach z Wołodymyrem Zełenskim. Nie pudruje pojawiającej się z czasem szorstkości, wynikającej z nadmiernych oczekiwań prezydenta Ukrainy i nieustępliwości Dudy w pilnowaniu interesu Polski. Prezydent relacjonuje też przebieg rozmów o ludobójstwie na Wołyniu. Nie mogły być łatwe, skoro Zełenski przyznaje że jego pierwszym językiem jest rosyjski, ukraińskiego zaczął uczyć się w dorosłości, a o zbrodni wołyńskiej dowiedział się dopiero jako prezydent. Andrzej Duda zabiegał o godne upamiętnienie ofiar od samego początku prezydentury. W „To ja” relacjonuje rozmowę z Zełenskim:
„To dla nas nie do zaakceptowania. Miejsca zbiorowych mogił do dziś są nieoznaczone. Wiem, że ekshumacje to dla was wewnętrznie problem polityczny, pamiętam to jeszcze z czasów prezydenta Poroszenki. Ale fakt, że Ukraińcy nigdy nie przyznali się do odpowiedzialności za zbrodnię, to problem między naszymi narodami, który kładzie się cieniem na dzisiejsze relacje. — Tak, to jest bardzo trudny problem - skrzywił się. Możesz mi wierzyć lub nie, ale ja przez większość życia nie wiedziałem o Wołyniu. De facto usłyszałem o tych zbrodniach dopiero jako prezydent. Po prostu u nas, na wschodzie, w ogóle się o nich nie mówiło, w szkole sowieckiej tego nie uczyli. Znaczna część Ukraińców w ogóle nie wie, o co chodzi. Nawet za cenę pogorszenia atmosfery postanowiłem kontynuować”.
Interesująca jest także lektura dotycząca, pełnych zwrotów akcji, stosunków polsko-ukraińskich. Wizyta Dudy w Kijowie tuż przed napaścią Rosji i wszystko, co działo się później. Relację z podróży powrotnej czyta się jak powieść sensacyjną. Potem napięcie rośnie jeszcze bardziej. „Zdesperowany Wołodymyr Zełenski dzwonił do mnie co noc. Był początek wojny, a skala międzynarodowej pomocy dla Ukrainy – niewielka. Wyglądało na to, że cały świat boi się pomagać. Boi się reakcji ze strony Rosji”. Gdyby nie stanowcza i zaangażowana postawa Polski, pomoc o takiej skali pewnie nigdy nie miałaby miejsca. To Andrzej Duda budził sumienia przywódców innych krajów, wsparty później także przez rząd PiS. Warto o tym pamiętać zwłaszcza dziś, gdy Niemcy przypisują sobie pozycję lidera w pomocy Ukrainie. Prezydent podsumowuje nasze zaangażowanie jasno: „Ze względów bezpieczeństwa nie są ujawniane pełne dane dotyczące pomocy militarnej dla Ukrainy. Nie ulega jednak wątpliwości, że to Polska przekazała największą ilość ciężkiego sprzętu ze wszystkich sojuszników. Spośród 800 czołgów otrzymany przez Ukrainę ponad 300 pochodziło z Polski. To więcej niż łącznie przekazały takie państwa, jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy, Szwecja, Norwegia czy Hiszpania”. Padają szczegółowe dane dotyczące przekazania innego rodzaju broni. Prezydent odpiera jednocześnie zarzuty krytyków, że pomoc Ukrainie rozbroiła Polskę.
„Decyzje o stopniowym przekazywaniu sprzętu i uzbrojenia Ukraińcom de facto przyspieszyły modernizację polskiej armii, bo w miejsce starego, posowieckiego sprzętu kupowany był nowy, w standardzie NATO-wskim. A w rozmowach na najwyższym szczeblu, szczególnie w USA, miałem mocny argument, by za każdym razem zwracać się o zdynamizowanie dostaw. Wszystkie decyzje o przekazaniu Ukrainie sprzętu i uzbrojenia podejmowane były zawsze w trosce o interes Polski – bo wszelkie działania mające na celu odepchnięcie Rosji były działaniami w interesie Polski”.
Sporo miejsca Andrzej Duda poświęca działaniom dotyczącym wzmacniania bezpieczeństwa, rozwoju armii, dofinansowania jej i modernizacji. Ze szczególną troską opisuje Wojska Obrony Terytorialnej: „To jedna z najważniejszych decyzji, jaką podjąłem za swojej prezydentury”.
Bezpieczeństwo, NATO i Nord Stream
Wizjonerzy zapalają wizjonerów. Prezydencka dekada Andrzeja Dudy potwierdza, że twórczo i skutecznie. Od pierwszych chwil roztaczał śmiałe cele dotyczące rozwoju i bezpieczeństwa Polski. Już jako prezydent elekt w rozmowie z Jensem Stoltenbergiem wyraził oczekiwania na temat obecności NATO w Polsce. Konsekwentnie zabiegał o wzmocnienie polskiego bezpieczeństwa zarówno w obszarze militarnym, jak i energetycznym. Niezwykle ciekawe są opisane w książce kulisy współpracy z USA, powstania amerykańskiej bazy w Redzikowie, projektu kluczowego dla naszego bezpieczeństwa, z którego Donald Tusk wycofał się po naciskach Putina. Fascynująca jest opowieść o relacjach z kolejnymi amerykańskimi prezydentami, zwłaszcza z Donaldem Trumpem. Tylko w latrach 2015-2020 Duda spotkał się z nim aż 15 razy, co oznacza że prowadził najbardziej intensywne kontakty z amerykańską administracją na najwyższym szczeblu ze wszystkich dotychczasowych prezydentów RP. „Dla mnie najistotniejsze były realne efekty tych kontaktów, na przykład zrozumienie dla polskiej perspektywy w sprawie Nord Stream 2” – podkreśla Andrzej Duda. Ujawnia też, jak rysowały się w tym obszarze kontakty z Berlinem. „Toczyłem na ten temat trudne rozmowy z Angelą Merkel. Wskazywałem, że dążenie do pogłębiania współpracy z Rosją uzależnia Europę od pochodzącego stamtąd gazu, co niesie ryzyko dla takich państw, jak Ukraina, Polska, Słowacja, Litwa, Łotwa i Estonia” – pisze, wskazując że formułował wobec Angeli Merkel bezpośrednią prośbę o zatrzymanie projektu. Odpowiadała, że na projekt biznesowy nie ma wpływu i nie może z nim zrobić nic. Donald Trump potrafił.
Wśród licznych anegdot dotyczących spotkań z Donaldem Trumpem, szczególnie malownicza jest scena, która rozegrała się na Zamku Królewskim w Warszawie.
„Pokazałem Trumpowi kilka płócien, które są tam eksponowane. Na dłużej zatrzymaliśmy się przy dwóch obrazach Jana Matejki. - To „Stefan Batory pod Pskowem” - wyjaśniłem, pokazując Trumpowi monumentalne płótno. - W XVI wieku, podczas oblężenia Pskowa, car Rosji wysłał do króla Polski poselstwo z prośbą o pokój. Nieopodal „Stefana Batorego pod Pskowem” eksponowany jest obraz „Rejtan - Upadek Polski”. - O co tu chodzi? Dlaczego ten facet leży w drzwiach z odsłoniętą piersią? - pytał Trump. - To szlachcic, który sprzeciwił się królowi Polski, gdy ten zdradził kraj na rzecz Moskwy. Rejtan próbuje własnym ciałem zasłonić drzwi, bo nie chce dopuścić do rozbiorów”. Wymieniliśmy sporo uwag o polskiej historii”.
Trójmorze i przeniesienie siły ciężkości
Pełna ciekawostek jest także opowieść o początkach jednej z kluczowych inicjatyw prezydenta Dudy, czyli Trójmorza. „ABC: Adriatyk, Bałtyk, Morze Czarne. Figurę Trójkąta można wyrysować między trzema morzami. Wewnątrz znajduje się Europa Środkowa. Dziś Trójmorze przypomina bardziej łańcuch. Ciągnie się od dalekiej północy, Zatoki Fińskiej, na południe aż do Morza Egejskiego. Środkowe ogniwo łańcucha, największe, to Polska” – pisze Andrzej Duda, szkicując początki inicjatywy podjętej 10 lat temu, w drugim miesiącu swojej prezydentury, kiedy to zapoznał ze wizją prezydent Chorwacji Kolindę Grabar-Kitarovic. Zaczęło się od koncepcji energetycznej, wolnej od wcześniejszej współpracy z Rosją, uzupełnionej o plany infrastrukturalne – rozwinięcie połączeń komunikacyjnych, dróg, kolei. „Zmiana wektora. Dotychczasowy prowadził ze wschodu na zachód. Nowy korytarz gazowy miałby mieć z północy na południe”. Koncepcja przerodziła się w czyn. W 2016 roku w Dubrowniku zebrali się przedstawiciele 13 państw. Podpisano deklarację dotyczącą współpracy w obszarach energetyki, transportu, cyfryzacji i gospodarki, której celem było wzmocnienie bezpieczeństwa i konkurencyjności Europy Środkowo-Wschodniej. Podjęto rozmowy o Via Baltica i Via Carpatia, jako ucieleśnieniu idei Trójmorza. Rok później ideę tę z zainteresowaniem podchwycił prezydent Donald Trump, a Stany Zjednoczone stały się wkrótce strategicznym partnerem Trójmorza, co stanowiło niewątpliwy przełom. Z czasem dołączały kolejne kraje. Podczas 10. jubileuszowego szczytu w kwietniu 2025 na Zamku Królewskim w Warszawie, dołączyły Albania i Czarnogóra. Wydarzenie miało charakter szczególny, ponieważ szczyt przypadł na czas obchodów tysiąclecia koronacji pierwszych królów Polski. „Liczby mówią same za siebie: 120 milionów konsumentów i przewidywany wzrost PKB o około 35 procent w perspektywie do 2030 roku” – pisze Andrzej Duda.
Ta inicjatywa realnie wzmocniła pozycję Polski, jako lidera regionu, posiadającego wyjątkowe wsparcie USA. Rząd Donalda Tuska nie był zainteresowany jej dalszym rozwojem. Podobnie było z innymi projektami, kreującymi konkurencyjność i niezależność naszego kraju. Głównym przykładem jest choćby Centralny Port Komunikacyjny, któremu prezydent poświęca oddzielne miejsce w książce, wskazując jak wyglądały jego początki i kto mu się sprzeciwiał. Sporo też o procesie budowy bezpieczeństwa energetycznego i rozbrajania fałszywych mitów narosłych wokół katarskich dostaw do gazoportu w Świnoujściu. Uroczyste otwarcie nastąpiło w październiku 2015 roku. Dostawcą pierwszego ładunku, zakontraktowanego jeszcze w roku 2009 był Katar. Cala opowieść o współpracy z tym państwem warta jest szczegółowej lektury.
Przełomowe inicjatywy prezydenckiej dekady Andrzeja Dudy dopełnia uruchomienie projektu Baltic Pipe, który bohater tej historii opisuje tak:
„W połowie 2019 roku podpisałem ustawę o ratyfikacji umowy między Rzeczpospolitą a Królestwem Danii w sprawie projektu Baltic Pipe. (…) W połowie 2021 roku na dnie Bałtyku ułożone zostały pierwsze elementy gazociągu, a nieco ponad rok później dokonaliśmy jego uroczystego otwarcia. Symbolicznie odkręciłem kurek wspólnie z premier Danii i premierem Mateuszem Morawickim oraz ministrami rządów Polski, Danii i Norwegii. (…) Nie miałem wątpliwości, że to jeden z najważniejszych dni od roku 1989. Dopełniło się nasze marzenie o suwerenności”.
Prezydencka klamra
Całe to przydługie omówienie sygnalizuje zaledwie niewielką część treści. Książka nie traktuje przecież jedynie o polityce i gospodarce. Wiele w niej osobistych wspomnień, rodzinnych historii, anegdot z codziennego życia. Głodni ciekawostek nie zawiodą się. Jaki prezent otrzymał emir Kataru, jak przebiegały nieformalne spotkania ze światowymi przywódcami, co wydarzyło się podczas pobytu brytyjskiej Pary Książęcej w Warszawie, gdzie para prezydencka spędzała najchętniej wolny czas – wszystko to Andrzej Duda ujawnia ze swadą i humorem. Mnóstwo jest w książce poruszających, barwnych, ludzkich historii.
„To ja” nie jest książką tylko o Andrzeju Dudzie. To opowieść o Polakach i zmieniającej się Polsce. O naszych marzeniach, dążeniach, szansach, decyzjach, wrogach, zagrożeniach, przeciwnościach, sile, słabościach, wolności i niezłomności. O ciążącej czasem codzienności i pełnej nadziei duchowości wpisanej w polskie dzieje. Książka kończy się klamrą: spotkaniem z prezydentem elektem Karolem Nawrockim, któremu odchodzący Andrzej Duda przekazuje prezydencką misję. Niezmiennie poruszająca jest scena opisywana już wcześniej: „Na koniec spotkania poszliśmy do kaplicy i uklękliśmy na parę minut w ciszy. Nie wiem, o co modlił się Karol. Ja zwróciłem się w jego intencji, z prośbą o łaski Ducha Świętego, ilekroć nowy prezydent znajdzie się przed koniecznością podjęcia trudnej decyzji”. Andrzej Duda podkreśla, że choć jego misja dobiegła końca, ma poczucie, „że Polacy dopisali do niej właściwą puentę”.
Sztafeta idzie dalej. Karol Nawrocki jest człowiekiem z kolejnego pokolenia, młodszym od „Solidarności”. Andrzej Duda podkreśla jednak, że jego służba Polsce wcale się nie kończy: „Chcę zapewnić, że dzieło w którym zdecydowałem się uczestniczyć – budowa lepszej Polski – zawsze pozostanie dla mnie najważniejszą sprawą”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/744987-to-ja-andrzeja-dudy-kulisy-dekady-ktora-zmienila-polske
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.