Podczas kongresu zjednoczeniowego Platformy, Nowoczesnej i Inicjatywy Polska, premier Donald Tusk nie tylko nazwał się, niby żartem, „umiłowanym przywódcą” tak, jak tytułują rządzącego Koreą Północną Kim Dzong Una, ale także mówił o czekającej Polskę „złotej dekadzie”. Jak można się domyślać, ta „złota dekada” rozpoczęła się razem z powstaniem jego rządu, więc trwa już 2 lata, a twardym dowodem na to jest zdaniem Tuska i Domańskiego, wejście Polski do 20 największych gospodarek świata. Tyle tylko, że do tej dwudziestki weszliśmy po raz pierwszy w 2023 roku, a więc za rządów Prawa i Sprawiedliwości, wyprzedzając wtedy Turcję, a teraz wartość naszego PKB przekroczyła 1 bilion USD, jednak głównie dzięki mocnemu złotemu.
Zapowiedź „złotej dekady” przyszła chyba Tuskowi do głowy w związku z kolejnymi informacjami płynącymi z Narodowego Banku Polskiego (NPB) o stałym wzroście zasobów złota w naszych rezerwach walutowych. Z październikowego komunikatu NBP wynika, że rezerwy te wynoszą już 520 ton, a ich wartość sięga już 240 mld zł, co stanowi około 25 proc. łącznej wartości oficjalnych aktywów rezerwowych. Co więcej, zgodnie z decyzją zarządu NBP udział złota w aktywach rezerwowych ma być powiększony do 30 proc., przy czym jak można się domyślać skala i tempo zakupów złota, będą zależały od uwarunkowań rynkowych.
Przypomnijmy, że na koniec 2015 roku wartość aktywów rezerwowych Polski zarządzanych przez NBP wyrażona w walucie euro, wynosiła zaledwie 86,9 mld euro, a wyrażona w dolarach amerykańskich niewiele więcej, czyli 94,9 mld USD. Od momentu objęcia funkcji prezesa NBP przez prof. Adama Glapińskiego, rezerwy te były cały czas zwiększane (w tym rezerwy w złocie) i na koniec września 2025 roku ich wartość wyrażona w euro wyniosła 223,3 mld, a w dolarach 262,5 mld, a więc w ciągu blisko 10 lat, uległa więc blisko potrojeniu, a ilość i wartość rezerw w złocie wzrosła ponad 5-krotnie.
Trzeba przy tym przypomnieć, że Donald Tusk jeszcze będąc w opozycji, zapowiadał usunięcie z prezesa prof. Adama Glapińskiego z NBP siłą, ba nawet opisywał, jak to zostanie przeprowadzone - „przyjdą silni ludzie i go z budynku wyprowadzą”, ale gdy przejął władzę, zorientował się, że to nie takie proste. Rządzący wpadli więc na pomysł, że usuną prezesa Glapińskiego, stawiając go wcześniej przed Trybunałem Stanu i taki wniosek, podpisany przez 191 posłów rządzącej koalicji, już w marcu 2024 roku został złożony. Jest on cały czas przez koalicję 13 grudnia procedowany mimo tego, że Trybunał Konstytucyjny w kilku rozstrzygnięciach wykazał, że zapisy ustawy umożliwiające postawienie prezesa NBP przez TS, są niekonstytucyjne.
Plan usunięcia prezesa NBP jest więc w dalszym ciągu realizowany, bo przecież Donald Tusk na początku swoich rządów sformułował tezę o tym, że „my stosujemy prawo tak, jak je rozumiemy”, więc dla rządu 13 grudnia, nie są ważne ani zapisy Konstytucji RP, ani ustaw, jeżeli nie są one po myśli rządzących, nieważne są także rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego czy Sądu Najwyższego. Więc być może w jakiś momencie większość koalicyjna przyjmie uchwałę o postawieniu prezesa NBP przed TS i wtedy uzna, że nie jest on już prezesem i do NBP „mogą wejść silni ludzie i wyprowadzić go z budynku”. Wtedy ta ekipa będzie mogła także wejść do NBP i przejmując wspomniane 520 ton złota, zapewnić „złotą dekadę”, ale sobie i swoim ludziom tak, jak zapewniła im jachty, wyposażenie kawiarń, czy stworzenie ogrodów zimowych ze środków pochodzących z KPO, które wszyscy Polacy będą musieli spłacać. A więc jeżeli złota dekada zapowiadana przez Tuska, to tylko dla swoich i po przejęciu złota zgromadzonego w NBP przez prezesa prof. Adama Glapińskiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/744606-tusk-chyba-ma-na-mysli-dobranie-sie-do-520-ton-zlota-w-nbp
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.