Polska znalazła się w bardzo poważnej sytuacji. Jest zagrożona z zewnątrz i od wewnątrz. Zagrożenie wojenne zbiega się z wyjątkową słabością wewnętrzną kraju, politycznym skłóceniem, rozbiciem społecznym, rozkładem instytucji państwa i prawa, zapaścią finansową i katastrofalnym zadłużeniem, upadkiem suwerenności gospodarczej, ideologicznym odurzeniem. Że to czarnowidztwo, katastrofizm, teoria spiskowa, stronniczy radykalizm? Może prowokacja albo język nienawiści? Powie ktoś, że to rytualne narzekanie, bo przecież żyje się lepiej, drożyzna odwołana, afery ścigane, wraca praworządność… Dobrze, idźmy dalej.
W październiku miało miejsce kilka ważnych wydarzeń i wypowiedzi, które razem składają się w pewną niepokojącą całość. Przywódca Rosji i b. przywódczyni Niemiec wypowiedzieli się w niemal zgodny sposób o roli Polski, zarówno dawniejszej, historycznej, jak i obecnej, roli Polski między Rosją a Niemcami. Ta zgodność, która musi być zastanawiająca, powtarza znów wspólne, znane od wieków rosyjsko-niemieckie – chciałoby się powiedzieć - narracje, gdyby to słowo wzięte z literatury, nie było eufemizmem ukrywającym jakąś jednak propagandę i manipulację, pomieszanie faktów i fikcji. Bo państwa takie jak Rosja i Niemcy znają dobrze (swoją) historię, ale zasłaniają ją często dla obcych, a także dla swoich twardą polityką historyczną i polityką bieżącą, które razem wzięte stają się narzędziem uprawiania w tym wypadku bardzo ostrej i bezwzględnej politycznej propagandy nie liczącej się z faktami i nawet ogólnie z przyjętą wiedzą. W przypadku Rosji to zupełnie kłamliwa wersja historii, w przypadku Niemiec to manipulacja, mająca zdjąć odpowiedzialność za zbrodnie wojenne i ‘podzielić się’ nią z innymi, a teraz już przejść do nowej polityki, która jest jednak zadziwiająco podobna do tej dawniejszej, zdradzającej wielkie ambicje Niemiec co do ich roli zwłaszcza w Europie Środkowej.
Putin odkrywa (zgrane) karty
O co chodzi? Na początku października Władimir Putin podczas spotkania Klubu Wałdajskiego znów przypomniał swoją, już wielkorosyjską wersję (właśnie czysto fikcyjną narrację) przyczyn wybuchu II wojny światowej. Oto Polska sprzeciwiła się terytorialnym żądaniom Niemców, nie ustąpiła jak Czechosłowacja (co popierały kraje Zachodu), i tak wybuchła wojna. Polska jest odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej. Jak widać, w tej wersji, prawie nie ma paktu Ribbentrop-Mołotow, nie ma 17 września, w zasadzie wojna wybuchła dopiero w połowie 1941 roku, po napaści odtąd złych Niemiec na dotychczasowego ich wiernego sojusznika - Rosję. Potęga propagandy, manipulacji, kłamstwa w różnych konfiguracjach i układach. Potwierdza się ona w obecnej wojnie na Ukrainie, bo to Ukraina jest winna tej wojny, właściwie napadła na Rosję, która musi prowadzić obronną ‘operację wojenną’. Rosja przecież zawsze broni się lub wyzwala…
Co mówi Angela Merkel w tym samym mniej więcej czasie? Oto że Polska (i kraje bałtyckie) odrzuciła jej próbę porozumienia się z Putinem i w ten sposób, jak zasugerowała, wybuchła wojna na Ukrainie. Polska jest współodpowiedzialna za wybuch tej wojny. Otóż te dwie ‘narracje’ w sprawie Polski, rosyjska i niemiecka, doskonale się znów ze sobą zgadzają i są proste jak rurociąg Nord Stream: Polska jest już winna obu wojnom, zarówno II wojnie, jak i obecnej wojnie na Ukrainie. Przy czym jedni drugim (Rosjanie i Niemcy) pomagają, zdejmując z siebie odpowiedzialność za wspólne – dla nas - zbrodnie II wojny. Te konfabulacje byłyby zabawne, gdyby nie były groźne, tak mocno wbijane w umysły Wschodu i Zachodu, żeby stworzyć całą nową świadomość historyczną wbrew faktom, co widać zwłaszcza w Rosji, w zbiorowym poparciu dla wojny, i co jest dalszym uzasadnieniem dla jej prowadzenia. Rosja przestawia się na długotrwałą politykę i gospodarkę wojenną, a Niemcy szukają teraz wymówek za swój w tym udział, za pakt Nord Stream i chcą – jak w rozrachunkach z II wojną światową – zdjąć z siebie odpowiedzialność i zrzucić ją na innych.
Russische Wirtschaft?
Jak to wygląda w szczegółach: wojna od wschodu to jasne i proste zagrożenie na lata. Co do Rosji, nie powinno być złudzeń. Niemcy prowadza cichą politykę interwencjonizmu w nasze sprawy. Od dwóch lat mamy powrót osłabiania naszej pozycji, samodzielnej polityki, inwestycji strategicznych, strategii własnego rozwoju, także zideologizowanej polityki klimatycznej, imigracji, nawet zmian obyczajowych. Przykłady? Pośrednie wpływy na budowę CPK, strategicznych portów, tradycyjnej energetyki (lobby wiatrakowe), zagospodarowanie dolnej Odry, huby gazowe, nawet wpływ na ewentualną eksploatację zasobów gazu i ropy, odkrytych niedawno koło Świnoujścia. Od razu głos zabrała niemiecka fundacja o znajomej nazwie „Lebensraum” (czytaj ‘niemiecka przestrzeń życiowa’), która zastrzegła, że te złoża rozciągają się także na niemieckie tereny przybrzeżne. Trzeba do tego przypomnieć niemiecką presję migracyjną i pokątne przerzucanie imigrantów przez granicę, co zostało potwierdzone u źródeł niemieckich. Niemcy byli zdziwieni i oburzeni tym, że powstał jakiś obywatelski ruch kontroli granic, gdy państwo polskie nie reagowało. Podobnie byli zdziwieni i oburzeni, gdy polski sąd zablokował (jednak znalazł się jeden sprawiedliwy) wydanie Niemcom owego Ukraińca podejrzanego o wysadzenie Nord Streamu, którego los w Niemczech nie mógłby być pewny. Przy tej okazji okazało się, że jakieś służby niemieckie brały udział w przeszukaniu mieszkania Ukraińca w Polsce i zabrały jakiś jego sprzęt. Nieoceniona Aleksandra Fedorska, która relacjonuje sprawy niemieckie (jej zawdzięczamy informacje o liczbach przerzucanych przez granicę imigrantów), kilkakrotnie starała się dowiedzieć w prokuraturze niemieckiej o udziale niemieckich służb w tamtych przeszukaniach, ale nie dostała żadnej odpowiedzi. W czasie ‘kryzysu granicznego’ policja niemiecka była także widziana na terenie kraju.
Niemieckie poczucie wyższości
Gdy do tego dodamy jawne wypowiedzi polityków, dziennikarzy, publicystów niemieckich niezadowolonych z sytuacji w Polsce, zwłaszcza po wyborze Karola Nawrockiego na prezydenta, możemy ocenić skalę nacisku niemieckiego na nasz kraj, który w założeniach niemieckich ma pozostać w strefie Mittel Europy i w zasięgu Niemiec, chyba że dzielonym z Rosją. Nie wiadomo, jak zrozumieć rolę i głos takiego Klausa Bachmanna, wpływowego w Polsce publicysty, który doradzał, jak stworzyć ‘demokrację walczącą’, by naprawić demokrację bieżącą, a także prawo i sprawiedliwość; niedawno zaś zabłysnął radą, że dziurę budżetową i zadłużenie w ogóle można zasypać złotem z NBP. To przecież przypomnienie tej dawniejszej, a niespełnionej zapowiedzi, że przyjdą silni ludzie i wygarną Prezesa NBP. Nie wiem, kim jest Klaus Bachmann, na pewno nie wypowiada się jako osoba prywatna, śmiały publicysta i przyjaciel Polski.
Obok sojuszu Putina i Merkel na bazie rurociągów Nord Stream, co było strategicznym błędem Niemiec i wciągniętej przez nią Europy (w tym Polski, pamiętamy obronę, że to przedsięwzięcie prywatne, jakby to coś zmieniało), a stało się zwycięstwem Putina i zaczątkiem wojny na Ukrainie; obok tego mamy drobne sojusze i zbieżna wypowiedzi sąsiadów. Obecna słabość Polski kusi ich znowu do wspólnych przemyśleń, planów i znaczących zawsze wypowiedzi. Oto w sprawie owego podejrzanego Ukraińca nie wydanego Niemcom, którego, niestety, nasze służby i prokuratura, ujawniły z nazwiska i wyglądu, narażając go na dalsze niebezpieczeństwo, pojawiły się zbieżne reakcje oburzenia ze strony Niemiec i Rosji. To nacisk zarówno na politykę polską, jak i na polskie sądy, które mają ostatecznie decydować zarówno o prawach obywateli, jak i rozstrzygać nieraz o polskiej suwerenności. W takich sytuacjach zadziwiająco zbiegają się interesy, wpływy, próby interwencji w sprawy polskie możnych sąsiadów, Rosji i Niemiec, mimo obecnego ich konfliktu na Ukrainie. Polska mogłaby poniekąd ich „pogodzić” jako cel wspólnych interesów, przecież wojna jest po to, by wprowadzić pokój. Pamiętamy sowiecką ‘walkę o pokój’ i wieczne hasło wyzwalania narodów. Niemcy byli tu zbyt prostoduszni ze swą otwartą walką ‘Drang nach Osten’, potrzebą ‘Lebensraum’ i wiarą, że ‘Gott mit uns’. Nierozsądne było jednak dokonywać jawnej eksterminacji, ‘Endlösung, zagłady, zamiast polityki na wzór rosyjski wyzwalania i pokoju choćby drogą wojny. Niemcy i Rosja walczyły nieraz z sobą, ale później dochodziły do dziwnego porozumienia, choć z przewagą rosyjską – do porozumienia zbyt często za sprawą Polski, interesów z niej płynących, chęci jej wykorzystania, podporządkowania, zawłaszczenia. Ta stała od kilkuset lat groźba nagle przecież nie upadła. Gdy niedawno ujawniono dawne plany strategiczne obrony na Wiśle w razie wybuchu wojny od wschodu, wybuchło wielkie oburzenie, ale przecież taka symboliczna przecież granica bardzo by sąsiadom się spodobała. Warto przypomnieć, że w czasach PRL, czyli pod panowaniem sowieckim, były w latach 70. plany wojenne uderzenia na Zachód, w którym Ludowe Wojsko Polskie miało maszerować na Danię. Czyż nie piękna puenta do staropolskich opowieści (właśnie narracji) Jana Chryzostoma Paska?
Nie było święta…
Jakby nie działo się na świecie, polska wieś (i miasto) mają być spokojne, mimo że za miedzą (wschodnią i zachodnią) dzieją się rzeczy niepokojące. Może choćby dlatego trzeba dać ludowi uspokajającą narrację, opowieść, nie mówię propagandę, choćby była ona pełna oszustwa, manipulacji, często kłamstwa już bezczelnego i łatwego do odkrycia. Od razu przecież wychodzą na jaw wszelkie matactwa, fałsze, zakłamania (ostatnio rewelacja o zablokowaniu paktu klimatycznego w UE to tylko wprowadzenie do zapisów jednego słowa ‘rewizja’, co niczego nie załatwia; umowa Mercosur poparta jednogłośnie). Ale nie o to chodzi, mówi się tylko do swoich, którzy wszystko przyjmą, w swojej bańce i bajce, którym wcześniej wskazało się nienawistnego przeciwnika, wroga, którego można bezkarnie zniszczyć. To mechanizm archaiczny, jakoś mityczny wzbudzania ataków zbiorowej nienawiści, rytualnego szału, który usprawiedliwia agresję, bo to słuszny gniew ludu. Nienawiść z tego powodu, podobnie jak wszelka brutalność i wulgarność, są w tym wypadku słuszne i niewinne (trzeba tu przypomnieć czarne marsze kobiet w sprawie swobodnej aborcji). To jakiś nowoczesny, a demoniczny manicheizm w myśl tego prymitywnego hasła, którego poziom trudno było przewidzieć: ‘PiS to samo zło’. Zupełnie puste hasło, które ma wzburzyć umysły i pchnąć do dobra, czy do zła właśnie? Jakiś nowoczesny sabat (cóż tu wypominać średniowiecze) wobec demonizowanych wrogów, którego promotor nie waha się utracić twarzy (jeśli jeszcze ją zachował) i rzucić się w pustkę. Żądza władzy w najwyższym stopniu.
Impreza w dawnej katowni
Ale cóż, tym bardziej potrzebne jest jakieś święto. Spodziewałem się, że na jubileusz dwóch lat władzy KO 13 XII odbędzie się jakieś huczne jej uczczenie. Ale nie, przeszło to jakoś skromnie, po cichu, niemal pokątnie. Rocznicę urządzono, nie wiedzieć czemu, w Piotrkowie Trybunalskim, szacownym mieście znanym z sądów w dawnej Polsce, czyli ze staropolskiej praworządności. Może do tego chciano nawiązać, że dziś też taka epokowa praworządność. Ale rocznicowych obchodów nie urządzono w tamtejszym zamku królewskim, gdzie ongiś promował się na prezydenta dziennikarz Tomasz Lis (tak, było coś takiego), pasowany niegdyś przez gen. Jaruzelskiego do ‘arystokracji dziennikarskiej’; impreza odbyła się w jakiejś sali gimnastycznej przy zespole szkół. Może wybrali to miejsce miejscowi posłowie PO Bogusław Wołoszański (w PRL TW „Ben”) albo Cezary Grabarczyk, niefortunny amator posiadania prawa do broni, zdobytego na skróty. Wybór tego miejsca był jednak fatalny, ale niespodziewanie znaczący, o czym za chwilę. Impreza odbyła się w sposób przewidywalny, bo wbrew ogłoszeniu, że jest ‘otwarta dla mieszkańców Piotrkowa’, wzięli w niej udział tylko specjalnie zwołani zwolennicy PO. To oczywiście w myśl przewrotniej logiki PO, że wszystko trzeba czytać i rozumieć odwrotnie niż mówią…
„Nie dajcie się oszukać!”
Po rytualnych przechwałkach o świetnym stanie państwa, odwołaniu drożyzny i przestępcach z PiS, choć przy 30 procentowym rządzeniu, które miały przykryć faktyczny stan państwa, nastąpiły jednak pewne zgrzyty i zakłócenia. Prawie wszyscy klaskali, ale kilku śmiałków odważyło się ten optymizm zakwestionować. Nie dały się oszukać młode kobiety, które przedstawiły się jako dawniejsze zwolenniczki PO, które rozczarowały się po dwóch latach do obietnic i rządów KO. Usłyszały tylko jednozdaniowe zaprzeczenie. Nie dał oszukać się rolnik, który stwierdził, że umowa Mercosur pogrąży polskie rolnictwo. Co usłyszał? To, że Polacy nie muszą przecież kupować argentyńskiej wołowiny. Takie głosy nie były warte nawet rzetelnej odpowiedzi i rozmowy. W końcu impreza zamieniła się w entuzjastyczny wiec poparcia z owacjami na cześć Kierownika ‘tego kraju’ i z osobistymi wyznaniami uwielbienia, strzelistymi aktami hołdowniczymi w wykonaniu wzruszonych starszych pań. Wyglądało to jak początki kultu jednostki i przypominało, jak zauważali złośliwi ludzie, zorganizowany i kontrolowany entuzjazm na wiecach PZPR i ZMP na początku PRL w czasach stalinowskich. Czy tak to wygląda wśród całych 31 procent… Dlaczego wątpliwy był wybór miejsca na taką zorganizowaną niewątpliwie manifestację poparcia? Otóż odbywało się to w budynkach, które po wojnie służyły za siedzibę Urzędu Bezpieczeństwa, a później Milicji Obywatelskiej. W piwnicach katowano partyzantów z powojennych oddziałów antykomunistycznych, które działały w okolicy. Później zamykano tam uczniów, którzy na początku lat 50. próbowali tworzyć kółka konspiracyjne. Wysyłano ich potem do karnych obozów pracy przy hutach i kopalniach na Śląsku. Tu w końcu lat 40. stacjonował oddział porucznika Jaruzelskiego, który ścigał żołnierzy Konspiracyjnego Wojska Polskiego i tak rozpoczynał karierę w ludowej ojczyźnie. Wybór takiego akurat miejsca na partyjny wiec był zapewne przypadkowy, niemniej jednak to niemal symboliczna sytuacja połączenia krwawych wątków komunistycznych z zaszłościami po PRL i z powstaniem postkomunistycznego układu władzy po 1989 roku. Przesada? Ale to przecież premier Tusk przywrócił przywileje ubekom i esbekom, wcześniej nieco ograniczone do przeciętnych emerytur. Czy to rzecz przypadkowa i bez znaczenia?
Polityka sztucznej inteligencji czyli algorytmy triumfu
‘Ludowy’ entuzjazm w Piotrkowie został niedawno potwierdzony na partyjnej imprezie w Warszawie śmiało nazywanej założycielską. Nowa partia miała powstać ze starej magiczną mocą odrodzenia i zaklęciem nowej nazwy, która okazała się stara. Śmiano się już, że z KO powstało KO, że partia istotna powstała z przyłączenia nieistotnych, ‘dyskretnych’, istniejących szczątkowo, które zasiliły ‘niedyskretną’. To mi znów przypomina powstanie PZPR w końcu lat 40. przez ‘zlanie się’ PPR z przetrzebionym, zaszczutym PSL. Te same ‘cuda nad urną’ przy poklasku partyjnego tłumu. Jednoczy je strach, że utrata władzy, mogłaby oznaczać poważne konsekwencje także personalne. Więc trzeba utrzymać władzę za wszelką cenę, posługując się wszelkimi środkami, także fałszem, oszustwem, jawnym już kłamstwem, by utrzymać poparcie tłumów, które mamy w istocie za nic, by tylko posłużyły do utrzymania władzy. W konsekwencji można zniszczyć kraj, by tylko ocalić własną skórę. To wizerunek tej samej nowej i starej destrukcyjnej partii.
Nie dajmy się więc zwariować. To wszystko to jedna wielka hucpa, czyli ściema, mówiąc nowszym językiem. To jest właśnie tylko taka namolna właśnie narracja, czyli propaganda posługująca się fałszem, manipulacją, wmawianiem na siłę, a nie rzetelnym przekazem odnoszącym się do faktów rzeczywistości, zawierającym sensowną, konstruktywną treść i program, odwołanie do wartości które stanowią wspólnotę i tworzą pewną tożsamość. To narracja destrukcyjna, bo podstępna i przewrotna, trzeba ją odczytywać i rozumieć zawsze odwrotnie: oszustwo i manipulacja to stworzenie nowej rzeczywistości, kłamstwo to prawda, zło to dobro, brutalność i wulgarność to usprawiedliwiony gniew ludu. Głównym hasłem jest walka o dobro ze złem, a totalnym złem jest polityczny przeciwnik, którego trzeba oczernić, spotwarzyć, odczłowieczyć, by rzucić go później na pastwę tłumu wyborczego, sprowadzając do kategorii złoczyńcy wyjętego spod prawa. Partia, która nie ma niczego innego dla ludzi, partia (zachowania) władzy, i jedynego celu, jakim jest zniszczenie przeciwnika, zasiewanie zbiorowej nienawiści do niego, by się integrować i wzmacniać za wszelką cenę, to partia nie tylko nieopanowanej destrukcji, która nic poza tym nie proponuje, to partia jakiejś nicości, partia groźnego pod każdym względem nihilizmu.
Można by już pominąć okoliczność, że przecież takie napiętnowanie przeciwnika jako wszelkiego rodzaju złoczyńcy, przestępcy, kłamcy, złodzieja, to prymitywny mechanizm psychologicznej projekcji, odruch przypisywania wrogowi własnych cech i zachowań; strategia złodzieja, który krzyczy „łapać złodzieja!” Pozostaje w końcu kwestia wiarygodności, rozpoznania kto kim jest i czy mówi prawdę, czy nas stale zwodzi i oszukuje.
Targowica na 31 procent?
Wszystko to razem można by uznać tylko za rozgrywki, a przy tym igrzyska dla ludu, widowisko polityczne, gdyby nie działo się to w niebezpiecznej sytuacji zagrożenia Polski, zarówno zewnętrznego, jak i teraz także wewnętrznego, przy postępującej zapaści kraju i przy wzroście destrukcyjnych sił wewnętrznych, które nie wahają się zastawić dobra kraju dla zachowania władzy. Takie połączone ataki z zewnątrz i wewnątrz muszą przypomina sytuacje, które powinniśmy znać z przeszłości; syndrom Polski jest geopolitycznie niezmienny. Musi w tej sytuacji przychodzić alarmująco na myśl złowrogi fenomen Targowicy, który jakoś ostatecznie nie zginął, nie przemija, a nawet, można by powiedzieć, odradza się. Dawniej była Targowica arystokracji i szlacheckich warchołów, teraz może być Targowica masowa, nie chciałbym powiedzieć ludowa, Targowica zarówno góry jak i dołów partyjnych. Nie będzie optymizmu w tym, że ta nowa, nieświadoma złego Targowica – wydająca się sobie ‘patriotyczną’ (z patriotyzmem tak jak go rozumiemy), z plastikowym sercem w klapie, ma tylko 31 procent. Ale to może aż 31 procent, które mogą przynieść, jak niegdyś, nieodwracalne dla wszystkich skutki…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/744392-nie-bedzie-swieta-polska-w-stanie-upadlosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.