W ostatnią sobotę Platforma wchłonęła Nowoczesną kierowaną przez Adama Szłapkę i Inicjatywę Polska Barbary Nowackiej i „zaskakując” wszystkich, przyjęła teraz nazwę Koalicja Obywatelska, pod którą przecież startowali w ostatnich wyborach. To była istota sobotniego wydarzenia, który nazwano kongresem zjednoczeniowym, a co bardzo celnie scharakteryzował Jarosław Kaczyński, jako połączenie „dużej, silnej partii z dwoma innymi, istniejącymi dyskretnie”. Przy tej okazji szef Platformy i premier Donald Tusk wygłosił prawie godzinne przemówienie, w którym nie było ani słowa o rozliczeniu z obietnic wyborczych po prawie już 2 letnich rządach i ani słowa o konkretnych zamierzeniach, na druga połowę kadencji, pod warunkiem, że ta ekipa je przetrwa.
Tusk tak niepodzielnie rządzi swoim ugrupowaniem a także tymi, których Platforma właśnie wchłonęła, że w pewnym momencie swojego wystąpienia użył wobec siebie sformułowania „umiłowany przywódca”. W zmierzeniu miał to być chyba żart i rzeczywiście na początku sala zareagowała śmiechem, ale prawie natychmiast zaczęły się owacje i okrzyki „Donald Tusk”, a na twarzy przemawiającego widać było wyraźne zadowolenie. Przy takim bezkrytycznym uwielbieniu dla „umiłowanego przywódcy”, Tusk nie musiał się więc wysilać, gadał co mu ślina na język przyniosła, a najbardziej wyrafinowanym kłamstwem, było sformułowanie, że 2015 roku przestrzegał europejskich przywódców przed imperialną i agresywną Rosją.
Człowiek, którego media rosyjskie nazywały „naszym człowiekiem w Warszawie”, gaworzący sobie z Putinem na molo w Sopocie i mówiący na wspólnej z nim konferencji prasowej, że obaj przypilnują realizując zawarte porozumienie, żeby „nikt im w tryby piachu nie sypał”, mówiący takie rzeczy, ma chyba nadzieję, że Polacy nie mają pamięci. Przecież jeszcze pod koniec 2011 roku wyraził zgodę na podpisanie umowy o współpracy pomiędzy SKW i rosyjską FSB, przy czym było to już tylko sformalizowanie głębokiej współpracy jak trwała od od roku 2008. Przypomnijmy, że już w lutym 2008 roku Tusk z liczną rządowa delegacją wybrał się do Moskwy i to właśnie po tej wizycie w rosyjskich mediach pojawiło się to sformułowanie charakteryzujące Tuska - nasz człowiek w Warszawie.
Na podobny poziom pamięci Polaków jak w sprawie jego relacji z Putinem, liczył chyba także Tusk, wtedy kiedy mówił jak to zbudował w całości dwujezdniową drogę ekspresową S-3, która umożliwia Czechom dojazd nad polskie morze, czy też jak rozbudował porty morskie, które teraz brylują na Bałtyku. Tyle tylko, że w obydwu sprawach „dokonania” rządu Tuska polegają tylko na tym, że nie zablokował inwestycji, które zostały przygotowane i realizowane za rządów Prawa i Sprawiedliwości, choć w sprawie budowy portu kontenerowego w Świnoujściu, akurat ta ekipa robi wszystko aby on nie powstał. Zresztą zablokowanie modernizacji Odry i decyzja o utworzeniu Parku Narodowego Dolnej Odry jednoznacznie wskazują, że rezygnując z inwestycji, które miałby poprawić żeglowność tej rzeki, rząd Tuska postawił krzyżyk na rozwoju portów Szczecin- Świnoujście.
Zresztą te wypowiedzi Tuska to nic zaskakującego od momentu, kiedy znowu objął władzę w Polsce, przypisywanie sobie sukcesów rządów Prawa i Sprawiedliwości tak mu weszło w krew, że posunął się nawet do tego, że program 500/800 plus to jego program, podobnie jak wybudowanie muru na granicy białorusko-polskiej, choć w tej drugiej sprawie, cały klub Platformy głosował w Sejmie przeciw. W tej sytuacji gadanie „umiłowanego przywódcy”, że pod jego rządami Polskę czeka złota dekada, jego zatwardziałych zwolenników zapewne nie dziwi, choć dla tych Polaków, którzy pamiętają skutki jego rządów w latach 2008-2015 i obserwują obecne „sukcesy”, to propaganda, przy której ta PRL-owska, to mały pikuś.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/744184-umilowany-przywodca-o-zlotej-dekadzie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.