„Świadomie wprowadzał opinię publiczną w błąd, bo przecież zdawał sobie sprawę z tego, że nie uzyska odpowiedniego poparcia innych państw. Była to manipulacja, skoro Tusk dobrze wiedział, jak to się skończy” - czytamy w tekście prof. Zdzisława Krasnodębskiego w miesięczniku „WPIS”. Socjolog odniósł się do premiera Donalda Tuska, który obiecał Polakom, że przeciwstawi się szkodliwym rozwiązaniom, które chce narzucać Unia Europejska.
W miesięczniku „Wiara, Patriotyzm, Sztuka” (WPIS) ukazał się tekst prof. Zdzisława Krasnodębskiego. Były europoseł odniósł się do polityków, którzy manipulują społeczeństwem, używając do tego różnych propozycji Unii Europejskiej - paktu klimatycznego, migracyjnego, czy też umowy z krajami Mercosur.
Są tacy, którzy dziś obiecują, że „zablokują” tego rodzaju rozwiązania, ale w momencie, gdy już o nich zdecydowano i zostały de facto przyjęte oraz stały się częścią prawa unijnego, takie obiecanki to zwyczajne oszukiwanie społeczeństwa. Zbudowanie blokującej mniejszości jest prawie niemożliwe – o czym również nie mówi się Polakom
— czytamy w tekście.
Prof. Krasnodębski nie pozostawił złudzeń i wskazał, że zarówno pakt migracyjny, jak i umowa z krajami Mercosur jest nie do zatrzymania.
Pakt migracyjny został przyjęty, stał się prawem i wejdzie w życie – nie ma co do tego wątpliwości. Podobnie jest z umową Mercosur: aby ją zatrzymać, potrzebna byłaby koalicja blokująca w Radzie. Tymczasem w obecnej sytuacji właściwie tylko jedno państwo – Francja – jest skłonne do blokady, i to pod presją własnych obywateli, nie z dobrej woli akurat rządzących. Ale zdaje się, że już się dogadała z Niemcami i Komisją Europejską. Podobne wątpliwości rodzi tzw. Zielony Ład
— dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 2 lata od wyborów 15 października. Opozycja punktuje samozachwyt KO. „Czas sprawiedliwej odpłaty się zbliża”; „Tusk zdradził Polskę”
Zmiany w polityce są możliwe
Były wiceprzewodniczący Europarlamentu ocenił, że w polityce zmiany są możliwe. Należy się jednak liczyć z tym, że wymagają wiele trudu i pracy. Socjolog wskazał, że przy odpowiedniej woli politycznej można usunąć ze stanowiska Ursulę von der Leyen. Prof. Krasnodębski zauważył, że w poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego Polska niezbyt dostatecznie stosowała przysługujące jej prawo „weta”. Według byłego europosła było to raczej „zgłoszeniem zdania odrębnego”.
W istocie unijna praktyka polityczna polega na tym, że ostateczne decyzje w Radzie UE zapadają zazwyczaj większością kwalifikowaną, a zasada jednomyślności bywa obchodzona. Komisja Europejska potrafiła na przykład zakwalifikować sprawy podatkowe jako… klimatyczne, by tym sposobem ominąć wymóg jednomyślności
— wyjaśnił.
Prof. Krasnodębski zaznaczył, że do zablokowania szkodliwych rozwiązań należy zbudować większość kwalifikowaną. Dodał, że jest to wręcz niewykonalne. Przywołał przykład premiera Donalda Tuska, który obiecując Polakom przeciwstawienie się niekorzystnej polityce Brukseli
Świadomie wprowadzał opinię publiczną w błąd, bo przecież zdawał sobie sprawę z tego, że nie uzyska odpowiedniego poparcia innych państw. Była to manipulacja, skoro Tusk dobrze wiedział, jak to się skończy
— podkreślił profesor.
CZYTAJ TAKŻE: Wczoraj w Sejmie premier Tusk dosłownie zagrał rolnikom na nosie
Były europoseł zwrócił uwagę na fakt, że UE dąży do działań globalistycznych, które opłacają się takim państwom jak Niemcy. Z kolei USA pod przywództwem Donalda Trumpa zamierza trend globalizacji odwrócić.
Gdyby Niemcy uznały, że umowa z Mercosurem jest dla nich szkodliwa, zapewne przyłączyłyby się do Francji i razem skutecznie blokowałyby jej ratyfikację. W praktyce jednak niemiecka elita polityczna i gospodarcza myśli w kategoriach całości europejskiej – bo uznała, że przynosi to korzyść ich krajowi. W ich przekonaniu przemysł niemiecki jest przemysłem europejskim, a sama Unia staje się quasi-państwem, dla niektórych wręcz już faktycznym państwem federalnym
— wyjaśnił prof. Krasnodębski.
Były wiceprzewodniczący Europarlamentu dodał, że co prawda niemiecki rolnik ucierpi na umowie z krajami Mercosur, ale dla samych Niemiec sektor rolny nie jest tak istotny, jak dla Polski czy Francji. Socjolog poruszył również kwestię „programów wspierania nauki i badań zaawansowanych technologii”. Zauważył, że Polska jest płatnikiem netto w tym obszarze, a ze wspólnych pieniędzy najbardziej korzystają najbogatsze kraje, które nie doznały „zapaści gospodarczej związanej z funkcjonowaniem w bloku sowieckim”
Przy takim systemie finansowania trudno oczekiwać, że dościgniemy na tym polu stare kraje unijne
— zwrócił uwagę.
Prof. Krasnodębski poruszył także kwestię przemysłu obronnego. Jak napisał, sam uczestniczył w kilku programach dotyczących tego sektora. Poinformował, że również w tej sferze Polska nigdy nie mogła liczyć na konkretne środki, raczej były bardzo skromne.
Odpowiedź urzędnika Komisji Europejskiej bywa wówczas prosta: nie podjęliście wysiłku, by konkurować w przemyśle obronnym na równi z innymi. I tu tkwi sedno problemu
— przekazał.
Dwie drogi dla UE
Następnie prof. Krasnodębski wskazał na dwa rozwiązania w kwestii UE. Pierwsze - odejść od jednolitości Europy i powrócić do „koncepcji organizacji międzynarodowej”, gdzie zrzeszone kraje wypracowują jakiś kompromis. Z kolei ci, którzy nie chcą, nie muszą brać udziału w unijnych programach. Drugie - godzimy się z faktem, że przestajemy być suwerenni i oddajemy kompetencje Brukseli, Paryżowi czy Berlinowi. Zaś głos Polski ma być marginalny, a kraje przewodnie nie muszą brać go pod uwagę, tak jak to dziś wygląda.
Jedyna szansa na realne wzmocnienie naszej pozycji to przejęcie większej części władzy w Unii – a to jest możliwe wyłącznie poprzez budowę trwałych sojuszy. Zadanie bardzo trudne, choć oczywiście nie niemożliwe
— wskazał socjolog.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: XV Kongres Polska Wielki Projekt „Kierunek”. Prof. Krasnodęski: „Potrzebny jest głębszy namysł nad sytuacją geopolityczną”
Co dalej z Unią Europejską?
Były europoseł powołał się na przykład Włoch i premier Giorgii Meloni. Stwierdził, że Polska liczyła na sojusz z państwem z Półwyspu Apenińskiego, co się niestety nie udało, gdyż premier Meloni sama nie jest w stanie „przeciwstawiać się wszystkim decyzjom centralnych instytucji unijnych”. Prof. Krasnodębski wskazał, że zmian można upatrywać jedynie w przesileniach politycznych kluczowych państw.
Socjolog zauważył, że kierunek unijnej polityki został lekko skorygowany, ale nie doszło do żadnej zasadniczej zmiany.
Cały jej [Ursuli von der Leyen - red.] dotychczasowy program i poprzednia kadencja to w istocie jedna wielka pomyłka, a jednak układ sił politycznych w Unii Europejskiej sprawił, że znów uzyskała ona poparcie. I właśnie z tego układu sił muszą zdawać sobie sprawę tak politycy, jak i zwykli obywatele
— czytamy
Relacje Polski z USA
Prof. Krasnodębski podkreślił wagę stosunków Warszawy i Waszyngtonu. Zauważył, że w polityce europejskiej zbyt mało porusza się kwestię USA oraz państw narodowych. Socjolog dodał, że wojna na Ukrainie oraz jej wszelkie następstwa, w tym rozmowy pokojowe „paradoksalnie wzmocniły rolę państw narodowych”. Były wiceprzewodniczący Europarlamentu wskazał na bardzo ważną rzecz. UE jest oparta na sferze gospodarczej i organizacyjnej, ale sama nie posiada własnej armii. Te natomiast posiadają państwa narodowe, członkowskie.
Obserwujemy więc sprzeczne tendencje. Z jednej strony mamy coraz większe podporządkowanie i włączanie poszczególnych krajów do unijnego organizmu kosztem ich suwerenności. Z drugiej – sytuacja militarnego zagrożenia otwiera możliwość zwiększenia roli państw narodowych, przy kluczowym udziale Stanów Zjednoczonych w zapewnieniu bezpieczeństwa Europy
— podkreślił socjolog.
Prof. Krasnodębski pokusił się o ocenę potencjału Polski w obecnej europejskiej rozgrywce. Wskazał na Warszawę jako potencjalnego istotnego gracza, która mogłaby się stać „nowym ośrodkiem europejskiej władzy – co zauważają nawet niemieckie media”. Socjolog pochwalił działania prezydenta Karola Nawrockiego. Uznał, że ma zadatki na polityka z „prawdziwego zdarzenia”.
Co może zrobić Polska?
Na koniec socjolog wskazał dwa kierunki, którymi może podążać Polska. Może odmówić implementacji unijnych przepisów, które zakładają odzieranie nas z suwerenności i kolejnych kompetencji. Polska musiałaby się jednak liczyć z konsekwencjami w postaci sankcji. W tym wypadku ważnym by było, żeby nie dać się złamać politycznie i społecznie.
To byłaby polityka konfrontacji, coś na kształt „pustego krzesła”, które stosował niegdyś Charles de Gaulle (odmawiał on w latach 1965–1966 zajęcia swego miejsca w Brukseli, blokując w ten sposób wniosek Wielkiej Brytanii o przyjęcie do Wspólnoty Europejskiej – przyp. red.)
— wyjaśnił prof. Krasnodębski.
Były europoseł zauważył, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nigdy nie podjął się tego typu działania. Wskazał, że ważnym powodem takiej postawy były nastroje społeczne. Dodał, że dziś widać wśród Polaków zmianę w tej kwestii.
Być może prezydent mógłby uczynić z takiej strategii polską politykę narodową i konsekwentnie ją realizować – choć trudno przewidzieć rezultat
— zakończył.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/743553-prof-krasnodebski-polska-moze-twardo-postawic-sie-ue
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.