Tusk jest gorszym premierem niż był w latach 2007-2014, a wtedy też niewiele ogarniał, tylko nie miał wojny u granic i wszystkich negatywnych jej skutków.
Przez dwa lata od wyborów parlamentarnych (15 października 2023 r.) trzeci rząd Donalda Tuska na milion sposobów opowiadał, jak bardzo zmieni Polskę. Szybko i na lepsze. W rzeczywistości zmienia wolno i na gorsze. Ministrowie w ogromnej większości wciąż się nie nauczyli, co powinni robić w swoich resortach, a dokooptowani do rządu po przesławnej rekonstrukcji tym bardziej się nie nauczyli, więc mamy jedną wielką kichę. Skala niekompetencji szefów resortów i ich zastępców przekroczyła najśmielsze oczekiwania. Podobnie jak skala decyzji łamiących prawo i konstytucję.
Naprawa państwa zamieniła się w jego planowe i systematyczne demolowanie. Rzekomo „pogwałcona” praworządność jest „przywracana” w taki sposób, że albo jest to nielegalne, albo powoduje opłakane skutki. Większość działań trzeciego rządu Donalda Tuska polega na robieniu rzeczy złych, które są przedstawiane jako dobre. I polega na kompletnym odwróceniu znaczenia pojęć albo zupełnym zakłamaniu sensu podejmowanych działań. Jedyne w czym trzeci rząd Tuska jest konsekwentny i ma osiągnięcia – to wszechobecne kłamstwo.
Personalne wybory premiera Tuska to zestaw nieudaczników albo pałkarzy, poczynając od byłego i obecnego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara oraz Waldemara Żurka, a kończąc na pozbawionej jakichkolwiek kompetencji minister edukacji Barbarze Nowackiej, która w ekspresowym tempie dewastuje polskie szkolnictwo. Ale największym obciążeniem tego rządu jest sam jego szef – Donald Tusk.
Mimo opowieści, np. w przemówieniu 4 czerwca 2024 r. podczas wiecu na Placu Zamkowym w Warszawie, jak bardzo podczas posiedzeń gabinetu ministrowie są przez swego szefa sztorcowani, dyscyplinowani i zmuszani do pracy, można to między bajki włożyć. Zresztą już to, że co tydzień trzeba by ministrów przestawiać na właściwe tory fatalnie świadczy o organizacji pracy rządu. Tusk jako premier nad niczym nie panuje i nie nadał temu rządowi żadnego własnego ani jakiegokolwiek wyrazistego charakteru. Chyba że chodzi o dziadostwo.
Gabinet Tuska funkcjonuje jak zwykła zbieranina, czemu sprzyja to, że jest wielopartyjny. Praktycznie cała energia i pomysłowość premiera idą „na przepał”, czyli służą wyłącznie walce z Prawem i Sprawiedliwością oraz spuścizną premierów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Tusk nie jest właściwe szefem rządu, tylko funkcjonuje tak, jak w PRL pierwsi sekretarze PZPR (wobec rządu, administracji terenowej, w zakładach pracy czy instytucjach). A jeśli szukać konkretnych analogii, to z Wojciechem Jaruzelskim, który w latach 1981-1985 był jednocześnie premierem i I sekretarzem KC PZPR. Władzę dawała mu funkcja partyjna, a szefem rządu był po to, żeby nie było żadnych pośrednich ogniw w transmisji wytycznych partii dla rządu.
Tusk niczego się nie nauczył (w sensie kwalifikacji menedżerskich czy przywódczych) będąc przez 9 lat szefem rządu i przez 5 lat przewodniczącym Rady Europejskiej, a tylko wzrosły jego zakłamanie, pycha i arogancja. Przy tym nie jest w stanie ocenić skutków działań swoich ministrów, szczególnie w sferze prawa, gospodarki i finansów, edukacji oraz kultury, więc nie jest zdolny na bieżąco korygować ich błędów. Tusk jest gorszym premierem niż był w latach 2007-2014, a wtedy też niewiele ogarniał, tylko nie miał wojny u granic i wszystkich negatywnych jej skutków.
Najgorszy rząd III RP jest - przez samych rządzących i ich przydupasów w mediach, na uczelniach czy w kulturze - przedstawiany jako najlepszy. Ponoć na każdym (w Polsce, Europie i na świecie) robi wrażenie największy geniusz polityczny obozu władzy, czyli Donald Tusk. Ma to być człowiek, który przez 9 lat w roli polskiego premiera i przez 5 lat jako przewodniczący Rady Europejskiej rozwiązał wszystkie problemy Polski i UE. I nadal rozwiązuje robiąc to w mig, dlatego może od rutyny i nudy rządzenia uciekać w sport (głównie jako telewidz), mając też czas na wspaniałe i umoralniające pogadanki o lepszym świecie. I na wszystko ma uniwersalną receptę: więcej europejskości w Unii Europejskiej, więcej europejskości w zaściankowej Polsce. Intelektualnie Tusk jest takim gigantem, że po jego wypowiedziach i wystąpieniach łatwo stwierdzić, jakie książki, tradycje intelektualne i dziedzictwo kulturowe za tym stoi. A stoi tak potężne zaplecze, że nie sposób go ogarnąć, co może wywoływać głęboko niesłuszne wnioski, że to jedna wielka pustka.
Z punktu widzenia rządzących jest wspaniale, skoro za największym człowiekiem władzy, zajmującym w latach 2014-2019 najwyższe międzynarodowe stanowisko (poza papieżem Janem Pawłem II) sytuują się m.in. (żeby wymienić tylko żyjących) Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski, Leszek Balcerowicz, Jan Krzysztof Bielecki, Ewa Kopacz, Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz, Waldemar Pawlak, Jerzy Buzek, Marek Belka, Dariusz Rosati, Kazimierz Marcinkiewicz (odzyskany dla dobra społeczeństwa), Radosław Sikorski, Grzegorz Schetyna czy Borys Budka. Po prostu sami giganci. Zero wśród nich kapusiów, pijaków, komunistów, popaprańców, nieudaczników, pustych celebrytów, niezgułów.
Słusznie władza chwali się też swoim intelektualnym zapleczem, gdzie wielkość ściga się tylko z wybitnością i geniuszem - po prostu wodotryski intelektu plus wyżyny moralności i innowacyjności. Wystarczy wymienić takich herosów jak Andrzej Zoll (z synem Fryderykiem na dokładkę), Marek Safjan, Ewa Łętowska, Andrzej Rychard, Jan Hartman, Ireneusz Krzemiński, Magdalena Środa, Wojciech Sadurski, Marek Migalski (odzyskany), Aleksander Smolar, Jerzy Zajadło, Andrzej Friszke czy Mikołaj Małecki (nowy nabytek). Ci wielcy myśliciele dostarczają wspaniałych dzieł, cytowanych na całym świecie, nowatorskich i metodologicznie doskonałych, choć z niezrozumiałych względów wiedza o tym jest jeszcze tajemna. A ci wielcy jeszcze znajdują czas na codzienne komentarze w przeintelektualizowanej stacji TVN, które aż skrzą się od złotych myśli z bakelitu. I tylko zakompleksieni oraz zawistni popaprańcy mogą mówić, że to same banały, trywializmy i głupoty.
Do kompletu, czyli do panteonu wielkich wspierających Tuska i jego geniuszy dodać należy gigantów kultury, np. Agnieszkę Holland (z córką Kasią Adamik i jej dziewczyną Olgą Chajdas), Macieja Stuhra, Zbigniewa Hołdysa (z synem Tytusem), Daniela Olbrychskiego (z żoną Krystyną Demską), Mateusza Damięckiego (z ojcem Maciejem i siostrą Matyldą), Andrzeja Stasiuka, Jacka Dehnela, Maję Ostaszewską czy Krzysztofa Maternę. No i nie można zapomnieć o gigantach medialnych, m.in. o Adamie Michniku, Tomaszu Lisie, Jarosławie Kurskim, Cezarym Michalskim, Bartoszu Wielińskim, Monice Olejnik, Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej, Wojciechu Czuchnowskim, Tomaszu Sekielskim czy Jakubie Sobieniowskim. To wszystko daje razem taką masę krytyczną, że klękajcie narody. Gdyby żył Thomas Mann, napisałby o nich jakąś nową „Czarodziejską górę” albo „Doktora Faustusa”.
Rządzący i ich medialne zaplecze uważają, że polskie społeczeństwo już dojrzało do tego, by nie wybierać jakichś ciemniaków i popaprańców, tylko jaśniaków i wspanialców. Po dwóch latach coś tu jednak nie gra, skoro wspanialcy mają najgorsze notowania spośród rządów III RP. Tak nie może być. Jeśli społeczeństwo się nie poprawi, to Donald Tusk, zapewne z pomocą unijnego Wehrmachtu, sobie je wymieni na lepsze. I na bardziej kolorowe, bardziej kulturowo ubogacające. Ale żeby ten znakomity plan nie został przez różnych dywersantów i wsteczniaków wysadzony w powietrze, na razie Tusk i rząd muszą udawać, że są przeciw imigrantom. A przecież tylko imigranci, szczególnie z Afryki, są w stanie uczynić Polskę taką, na jaką zasługuje i o jakiej marzy Donald Tusk.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/743211-najgorszy-rzad-iii-rp-przedstawia-sie-jako-najlepszy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.