Premier Donald Tusk ocenił we wtorek, że żadne wystąpienie ani list nie wpłynęły na decyzje KE związane z paktem migracyjnym. - Od dłuższego czasu już wiedziałem, że Polska nie będzie objęta programem relokacji; od lat toczyły się dyskusje w różnych miejscach - dodał.
Szef MSWiA Marcin Kierwiński zapowiedział dzisiaj w Luksemburgu, że decyzje związane z paktem migracyjnym, które ma podjąć Komisja Europejska, będą korzystne dla Polski.
Ponosimy wystarczająco dużo kosztów obrony naszej wschodniej granicy, przyjęliśmy także uchodźców wojennych z Ukrainy. Nie ma żadnych wątpliwości, że Polska będzie zwolniona z jakichkolwiek mechanizmów relokacyjnych
— podkreślił przed posiedzeniem ministrów spraw wewnętrznych UE.
Wcześniej Donald Tusk zamieścił w serwisie społecznościowym wpis, w którym przekazał, że „nie będzie w Polsce relokacji migrantów”.
Umniejszanie roli prezydenta
Premier, pytany wczoraj o szczegóły negocjacji, powiedział, że od lat toczyły się dyskusje w różnych miejscach. Ocenił też, że żadne wystąpienie ani list, w tym ten wystosowany przez prezydenta Karola Nawrockiego do szefowej KE Ursuli von der Leyen, nie miały wpływu na decyzje dotyczące paktu migracyjnego.
Kluczowe było tłumaczenie, na czym polega presja i zagrożenie migracyjne w Polsce, a więc wojna hybrydowa, którą Rosja i Białoruś nam wytoczyła na granicy
— stwierdził szef rządu na konferencji prasowej po wizycie w spółce RFK w Raciborzu.
Jak dodał, sam był zaangażowany w proces negocjacyjny przez 1,5 roku.
Presja migracyjna organizowana przez Łukaszenkę to jest innego typu presja niż ta od strony Morza Śródziemnego. Dodatkowo granica, gdzie jest presja migracyjna, jest również granicą frontową w tym sensie, że jest to granica z Rosją, Białorusią i Ukrainą, a więc wymagająca szczególnej i bardzo kosztownej (…) pieczołowitości, jeśli chodzi o chronienie granicy i zaangażowanie ludzi
— tłumaczył Tusk.
Nieuprawniony samozachwyt Tuska?
Zdaniem szefa polskiego rządu, stosowane przez niego argumenty powoli „dobijały się do głów” innych europejskich przywódców.
Od dłuższego czasu już wiedziałem, że Polska nie będzie objęta programem relokacji i nikt nam migrantów nie będzie wysyłał
— podkreślił.
Według niego znaczenie miał też fakt, że Polska ma możliwość korzystania z „pewnych radykalnych przepisów”, które są zawarte w traktatach europejskich.
Ze względu na bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne mamy prawo odmawiać realizacji różnych projektów, w tym takich, jak relokacyjny
— powiedział premier.
Tusk ocenił, że europejscy partnerzy przyjęli jego argumenty związane m.in. z liczbą przyjętych przez Polskę uchodźców z Ukrainy. Zapewnił też, że nie będziemy uczestniczyli w mechanizmie relokacji, nawet jak zmniejszy się presja migracyjna.
„Wzór do naśladowania”
Według premiera Polska stała wzorem do naśladowania, ponieważ zaostrzyła prawo azylowe, wprowadziła czasowe kontrole na granicy z Niemcami i Litwą oraz zainwestowała w budowę bariery na granicy z Białorusią.
Na początku gromy leciały na moją głowę, szczególnie po tym, jak skasowaliśmy możliwość składania aplikacji azylowych, a teraz wszyscy rozumieją, że to jest jedna z metod, aby ograniczać presję migracyjną. (…) Wydaje się dzisiaj prawie pewne, że Europa będzie naśladowała mój rząd w tym, jak działać przeciwko nielegalnej migracji i szerzej presji migracyjnej, więc tutaj mogę być zupełnie spokojny
— ocenił premier.
A czy list pana prezydenta Nawrockiego ma jakiekolwiek znaczenie? Nie jestem tutaj od tego, żeby się wyzłośliwiać, ale doświadczenie polityczne mi mówi, że jeden wymyślił manifestację, a drugi wymyślił list, bo wiedzieli, że załatwiłem problem
— dodał Tusk.
CZYTAJ TEŻ:
maz/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/743136-tusk-staje-na-glowie-zaden-list-nie-wplynal-na-decyzje-ke
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.