„Komisja Europejska może powiedzieć, że ze względu na sytuację nie będziemy musieli płacić za nieprzyjmowanych [migrantów] i Tusk ogłosi wielkie zwycięstwo. Może tak być i w przyszłym roku, ale tak nie będzie ciągle” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski. Były europoseł PiS podkreśla, że istotą tego problemu jest to, że w zakresie polityki migracyjnej oddaliśmy władzę KE i to ona będzie teraz wyznaczać nam obowiązki i terminy. „To będzie bat na kolejny rząd, by wpływać na procesy demokratyczne w Polsce” - podkreśla nasz rozmówca.
Portal wPolityce.pl: W przyszłym tygodniu dowiemy się czy i ile będziemy musieli przyjąć nielegalnych migrantów w ramach Paktu Migracyjnego. Czy to jest nieuchronne?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Pakt Migracyjny, który się składa z 10 regulacji legislacyjnych i dotyczy nie tylko mechanizmu solidarności, wszedł już w życie. Został uchwalony i stanowi prawo. Przewiduje, że Komisja Europejska, co roku sformułuje wniosek i ustali potrzeby w tym zakresie. Przewidziany jest tam próg minimalny na poziomie 30 tys. osób. To będzie 15 października i na razie nie wiemy, co będzie w tym wniosku KE. W dalszej kolejności decyzje podejmie Rada UE, czyli państwa członkowskie, ustanawiając akt wykonawczy. Mechanizm solidarności przewiduje możliwość zapłacenia przez państwo za każdego nieprzyjętego migranta albo wykazania się innym rodzajem solidarności, na przykład umacnianiem granicy. W naszym przypadku wzmocnienie granicy wschodniej UE może być argumentem, ponieważ ponieśliśmy duże koszty i zgłosiliśmy to KE. To wszystko nie oznacza jednak, że tak będzie. Dopóki Rada UE nie podejmie decyzji, nie będziemy tego wiedzieć, a dokument ten jest niejawny.
Czyli istnieje możliwość zwolnienia nas z przymusowego przyjmowania relokowanych osób?
Może być i tak, że w tym roku, a może i w następnym, zostaniemy wyłączeni z tego mechanizmu, bo ktoś powie: Polska wykazała się solidarnością i nie musi przyjmować. Podkreślam, to nie znaczy jednak, że Pakt Migracyjny nas nie będzie obejmował i że w następnym roku, lub za dwa-trzy lata Komisja Europejska nie podejmie kompletnie innych decyzji. Cała sprawa polega na tym, że to Komisja Europejska będzie teraz wyznaczać nam terminy i za nas podejmować decyzje. Nie wiemy, czy kiedy sytuacja będzie bardzo dramatyczna, to KE podejmie też taką decyzję, czy może zupełnie inną.
Straciliśmy kolejny element naszej suwerenności?
Jeżeli w ogóle mówimy o suwerenności, to dotyczy to nie tylko wniosków azylowych, ale w ogóle migracji. To jest teraz w kompetencji Komisji Europejskiej, choć jest przewidziana możliwość pewnego dogadywania się poszczególnych państw. Wiemy jednak, jaka jest w tym względzie większość.
Jak rozumieć słowa Donalda Tuska, który sugeruje, że Polskę nie będzie obowiązywał Pakt Migracyjny? Ponoć to załatwił.
Kiedy premier Donald Tusk sugeruje, ale także i inni, że nas nie będzie obowiązywać Pakt Migracyjny, to jest to wierutne kłamstwo. KE może w tym roku zrezygnować z tego obowiązku przyjmowania w ramach relokacji osób, zrezygnować z płacenia za ich nieprzyjęcie, ale to nie jest już suwerenna decyzja polskiego rządu. To będzie decyzja Komisji Europejskiej, wynikająca z przyjętego przez nią wniosku i zaakceptowanego przez państwa na Radzie UE. To jest właściwą istotą tego problemu.
KE może zatem łaskawie zdecydować – uwzględniając nasz wysiłek wzmocnienia wschodniej granicy i przyjęcie uchodźców z Ukrainy - że mamy przyjąć obowiązkowe 30 tys. migrantów, a nie więcej. Nie możemy tego zablokować, tak, jak w 2015 r. za rządów PiS?
Komisja Europejska każdego 15 października danego roku wysyła swój wniosek, w którym ustala potrzeby zgodnie z przyjętym obowiązkowym mechanizmem solidarnościowym. Gdyby ten Pakt Migracyjny obowiązywał już w 2015 roku, to wówczas nie moglibyśmy podjąć decyzji, które wtedy podjęliśmy. W tamtym czasie mechanizm solidarności był dobrowolny, a teraz jest obowiązkowy. Pamiętamy, jak premier Ewa Kopacz ochoczo oświadczyła, że przyjmujemy 7 tys. migrantów, ale później następny rząd powiedział zdecydowane nie.
I teraz tak postąpić już nie możemy?
Przecież mechanizm obowiązkowej solidarności został wymyślony właśnie po to, żeby przekazać kompetencje w tym zakresie do Unii Europejskiej. Gdyby ta sytuacja miała miejsce w 2015 roku, to Polska musiałaby przyjmować uchodźców i migrantów z południa Europy, a przypomnę, że mieliśmy wtedy w miarę bezpieczną sytuację, bo nie było nacisku migracyjnego ze Wschodu. Polska musiałaby wtedy albo przyjmować migrantów, albo za nich zapłacić, lub w jakiś inny sposób kontrybuować wkład w ten mechanizm solidarności.
Czy Komisja Europejska wykorzystując swoje nowe kompetencje, znów będzie nas szantażować, jak ws. praworządności?
Rzeczywiście to jest trochę tak, jak z KPO, a za chwilę będziemy mieli tu kolejny fundusz. Na czym polega ten mechanizm dalszej centralizacji i integracji UE? Chodzi o to, że wszyscy łakomią się na pieniądze, ale te pieniądze są przyznawane pod tymi warunkami. Dlaczego w ogóle przyjęto Pakt Migracyjny? On jest w interesie państw Południa i tu jest ten haczyk. Z polskiego punktu widzenia jest to niepokojące, bo dotyka naszej suwerenności, to jest oddanie części naszej suwerenności. Polityka migracyjna, czy azylowa nigdy nie była w gestii Unii Europejskiej. Dlaczego Polacy nie uczą się na tym, co było wcześniej z KPO? Wszyscy domagali się tych funduszy, a teraz widzimy, jak to wygląda.
Czy Polska, według słów Tuska, nie miała być beneficjentem Paktu Migracyjnego? Przyjęcie relokowanych osób wiąże się z dużymi wydatkami państwa.
Musimy przedstawiać krajowy plan wdrożeniowy. Pokazać, jak traktujemy tych, którzy tu przybywają, jakie mają warunki, jaką otrzymują pomoc państwa, czy też pomoc prawną. Musimy wypełnić wszystkie zobowiązania, które z Paktu Migracyjnego wynikają.
Myśli pan, że w tym roku KE mimo wszystko potraktuje nas łagodniej?
W tym roku jest to możliwe, że Komisja Europejska powie, że ze względu na sytuację nie będziemy musieli płacić za nieprzyjmowanych i Tusk ogłosi wówczas wielkie zwycięstwo. Może tak być i w przyszłym roku, ale tak nie będzie ciągle. Wyobraźmy sobie, że w Polsce będzie inny rząd, który nie odpowiada Unii Europejskiej. To będzie na niego kolejny bat. Chodzi o to, żeby wpływać na procesy demokratyczne w Polsce. Pamiętamy, jak Tusk mówił, wybierzcie mnie, to ja wam załatwię KPO, bo jak mnie nie wybierzecie, czy też kogoś z tzw. partii proeuropejskich, to spotkają was sankcje. Być może teraz sprawa zobowiązań wynikających z Paktu Migracyjnego jest już jakoś uzgodniona i po publikacji dokumentu, może się okazać, że w tym roku nie musimy nikogo przyjmować. Ale tak, jak wcześniej powiedziałam, to nie znaczy, że Pakt Migracyjny nie obowiązuje, to nie znaczy, że KE nie ma nowych kompetencji. To w końcu nie znaczy, że komisja może zawsze wobec nas zachowywać się łagodnie. Gdyby wybuchł wielki kryzys migracyjny, wówczas będziemy musieli co roku spełnić ten próg solidarnościowy.
Wpędzono nas w kolejną pułapkę?
Takie prawo zostało niestety uchwalone, bo tak się rozkładają interesy w UE. Znowu cząstka naszej władzy została oddana w ręce Komisji Europejskiej.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/742992-nasz-wywiad-krasnodebski-tusk-klamie-ws-paktu-migracyjnego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.