Co za historia! Dyspozytora Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach najadł się strachu. Zadzwonił do niego mężczyzna, który znajdował się... sześć stóp pod ziemią.
Wydarzenie miało miejsce kilka dni temu tuż po północy. 21-latek od razu uprzedził, że to nie żaden makabryczny żart - podaje "Dziennik Zachodni".
Do grobu mięli wrzucić go dwaj nietrzeźwi mężczyźni. Napadnięty mówił także dyspozytorowi pogotowia, że został przez nich dotkliwie pobity.
Gdy na miejscu zjawiło się pogotowie i policja, okazało się, że mężczyzna także jest pijany. Szybkie postępowanie, wykazało, że 21-latek wcale nie został napadnięty.
Pijaczek przyznał się, że wracając do domu po libacji, która miała miejsce na cmentarzu przy kościele św. Barbary w Chorzowie, potknął się i wpadł go źle zabezpieczonego, świeżo wykopanego przez grabarzy grobu. Niestety płyta zdążyła się przed nim zsunąć, pozostawiając go w pułapce. Na szczęście miał ze sobą komórkę.
Historia ta przypomina znany skecz Zenona Laskowika "Kaplicowy vel Zakład pogrzebowy".
MG/Dziennik Zachodni
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/74278-zadzwonil-z-grobu-po-pomoc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.