W wyniku zmian, które wprowadza minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, sędziowie z komisji kodyfikacyjnych będą mieli zmniejszony przydział spraw nawet od 95 proc.! Jest to tym bardziej oburzające, że otrzymują za tę działalność dodatkowe wynagrodzenie, natomiast ci sędziowie, którzy pracują w zespołach problemowych, robią to społecznie, w dodatku bez jakiegokolwiek zmniejszenia obciążenia w sądach. „Lex Krystek, czyli wielki powrót kasty. Gdyby za moich czasów w Ministerstwie Sprawiedliwości coś takiego zrobiono dzisiejsi beneficjenci nie wychodziliby z mediów wieszcząc koniec świata” - skomentował na X sędzia Łukasz Piebiak.
„Rzeczpospolita” podaje, że falę oburzenia w środowisku sędziowskim wywołała zmiana regulaminu urzędowania sądów powszechnych, w wyniku której ograniczono referaty sędziów, którzy są członkami komisji kodyfikacyjnych, dominuje przeświadczenie, że minister Waldemar Żurek ustanowił swego rodzaju niewielką grupę „świętych krów”, posiadających dodatkowe wynagrodzenie za pracę w komisjach kodyfikacyjnych, a którzy pobierać będą też pełne wynagrodzenie za rozpatrywanie zaledwie od 5 proc. do 15 proc. spraw, które rozpatruje jeden sędzia.
Od ośmiu lat popieram i nadal będę popierał sędziego Żurka w jego działaniach, co nie oznacza, że wszystko co czyni, musi mi się podobać. A rozporządzenie w części dotyczącej wskaźników obciążenia dla członków komisji kodyfikacyjnej nie podoba mi się wcale. Jest dla mnie tym bardziej zaskakujące, że drastycznie ogranicza ono referaty osobom, które były autorami społecznego projektu nowelizacji ustawy o sądach powszechnych, jak m.in. sędzia Markiewicz Jednym z jej fundamentalnych założeń było to, by dodatki funkcyjne należały się wtedy, gdy dany sędzia orzeka co najmniej na 75 proc. Bo dodatek, jak sama nazwa wskazuje, jest za dodatkową pracę
— zaznaczył w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Maciej Ferek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Teraz autorzy tego projektu stają się beneficjentami tego rozporządzenia, bo będą orzekać w wymiarze 5 proc., pobierając pełną pensję i dodatki z tytułu pracy w komisjach
— dodał.
Pieniądze i praca
Przewodniczący komisji kodyfikacyjnej otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 10 tys. zł, jego zastępca 8,5 tys. zł, zaś członkom komisji przysługuje 3,5 tys. zł.
Sędzia Maciej Ferek podkreśla jednak, że sprawa uposażenia nie jest pierwszoplanowa, gdyż wspomniane dodatki obowiązują od półtora roku i nie budziły większych sprzeciwów.
Jednak jeśli słyszę, że postępowania są powolne, konkursy od roku są wstrzymane i nie ma kto orzekać, to rodzi się oczywiste pytanie o konsekwencję w działaniu i sens rozporządzenia
— przyznał sędzia krakowskiego sądu.
W kwestii tej dodatkową kontrowersją jest fakt, że określony rozporządzeniem prezydenta RP regulamin Sądu Najwyższego nie posiada przepisów, które pozwoliłyby zmniejszyć obciążenie sędziów, którzy są członkami komisji kodyfikacyjnych.
Są takie okresy intensywnej pracy w komisjach, która rzeczywiście zajmuje dużo czasu, ale też dostajemy za to dodatkowe wynagrodzenie. Dlatego nigdy mi nie przeszło do głowy, że powinniśmy mieć zmniejszony wpływ. Jednak to, że mi coś nie przyszło do głowy, nie musi oznaczać, że to jest nieuzasadnione. Może istnieje jakieś ku temu uzasadnienie
— wskazał w rozmowie z „Rz” sędzia Michał Laskowski z Izby Karnej SN, także członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
Niesprawiedliwość w wymiarze sprawiedliwości
Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy wprowadzone zmiany koniecznością „zapewnienia optymalnego obciążenia pracą sędziów, którzy wykonują również obowiązki w ramach komisji kodyfikacyjnych”.
Sędziowie pracują w zespołach społecznie, wraz z pełnym obciążeniem pracy w sądach, natomiast przy poszczególnych komisjach kodyfikacyjnych istnieją tzw. zespołu problemowe, które - jak przyznają nawet członkowie komisji kodyfikacyjnych - wykonują „czarną robotę”, a jej efekty dopracowywane są potem przez komisję. Członkowie tych zespołów pracują społecznie - nie mają diet, ale nawet nie przysługują im zwroty kosztów podróży. Spotkania odbywają głównie wieczorami, za pomocą połączeń zdalnych.
Dodatkowe poczucie niesprawiedliwości wzmaga fakt, że sędziowie - członkowie tych zespołów, nie mają minimalnie ograniczonego wpływu spraw.
Nie chcę ujmować niczego członkom komisji, ale szczegółowe rozwiązania powstają właśnie w zespołach. A nie słyszałem, by któryś z członków zespołu formułował postulaty zmniejszenia obciążenia w sądach
— stwierdził dla „Rzeczpospolitej” sędzia Piotr Mgłosiek z zespołu problemowego dot. systemu środków zabezpieczających, działającego przy Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
Referat na poziomie 5-15 proc. spraw jest naprawdę referatem symbolicznym
— ocenił.
Przywilejów nie posiadają też prokuratorzy zasiadający w komisjach kodyfikacyjnych.
Nie ma przepisów, które by z tego powodu pozwalały na zmniejszenie zakresu obowiązków. Również sędziowie sądów dyscyplinarnych, których członkiem jestem od 10 lat, także nie mają z tego powodu zmniejszonego zakresu obowiązków. Jednak zarówno z tytułu pełnienia funkcji w sądzie dyscyplinarnym jak i z racji pracy w komisji, jest w końcu dodatkowe wynagrodzenie. Dlatego uważam, że zmniejszenie obciążenia sędziów aż o 85 proc. jest dużym nieporozumieniem Rozumiałbym, gdyby to było o 15-20 proc., to byłoby racjonalne, bo uczciwa praca w komisjach jest naprawdę dużym obciążeniem
— krytykuje prokurator Michał Gabriel-Węglowski, członek Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury.
Zmiana pod „Iustitię”?
Sędziowie, których oburzeniu trudno się dziwić, zaczęli nawet nazywać reformę ministra Żurka Lex Markiewicz - od przewodniczącego tzw. ustrojowej komisji kodyfikacyjnej i byłego prezesa niesławnego stowarzyszenia „Iustitia”. Krystian Markiewicz ma być jednym z niewielu ludzi, którzy zyskają na zmianie.
W Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury znajdują się ponadto sędziowie sądów powszechnych - Maciej Czajka, Marcin Walasik oraz Katarzyna Gajda-Roszczynialska.
Trzy – Sylwia Jastrzemska, Dorota Trautman oraz Ewa Ważny – są członkiniami Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Rodzinnego, a Sławomir Steinborn jest członkiem KKPK. W Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego nie ma ani jednego sędziego sądów powszechnych. Pozostali członkowie komisji są pracownikami akademickimi, prokuratorami, adwokatami, radcami prawnymi
— wskazuje „Rzeczpospolita”.
Warto zaznaczyć, że komisje kodyfikacyjne przecież przez prawie dwa lata działały bez potrzeby zmniejszania sędziom pensum. Tym bardziej dziwne, że ta zmiana jest wprowadzana właśnie teraz, kiedy z uwagi na uwarunkowania polityczne działalność komisji ustrojowej można już traktować czysto naukowo
— podkreślił sędzia Ferek.
Żurek traci zaufanie sędziów?
Publicystka „Rzeczpospolitej” Ewa Szadkowska podkreśliła, że minister Waldemar Żurek najpewniej musiał dobrze wiedzieć co podpisuje lub też liczył na to, że nikt nie zorientuje się w zmieniającej się sytuacji.
Bardzo prawdopodobny jest też motyw nagrodzenia swoich kolegów, którzy w latach rządów PiS rozkręcali antyrządowe rozróby na ulicach i przed siedzibami sądów.
Zakładam, że minister Żurek czytał projekt rozporządzenia i doskonale wiedział, co podpisuje. Więc albo sądził, że nikt się nie połapie, o co chodzi, albo uznał, że zasłużonym bojownikom walki o praworządność tego typu szczególne względy się po prostu należą. Choć do niedawna oni sami grzmieli (a najgłośniej Iustitia) o potrzebie skończenia z kumulowaniem przywilejów dla „świętych krów” w sądach
— napisała Szadkowska.
Wskazała też, że minister Żurek robi wszystko, by w szybkim tempie utracić zaufanie sędziów.
Waldemar Żurek na starcie dostał olbrzymi kredyt zaufania od sędziów liczących, że po zmianie sterów w MS uzdrawianie sądów nabierze tempa. Takie kwiatki skrojone pod kolegów – w sytuacji, gdy jednocześnie wzywa się emerytów do powrotu ze stanu spoczynku, bo w sądach są wakaty i nie ma kto orzekać – to doskonały patent na to, by ów kapitał roztrwonić
— dodała.
„Wielki powrót kasty”
Zmiany serwowane przez ministra Waldemara Żurka wywołują oburzenie i prawdziwą lawinę krytycznych komentarzy w mediach społecznościowych.
Jak donosi „Rzeczpospolita” słynne rozporządzenie ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka spotkało się z ogromnym oburzeniem w środowisku sędziowskim także dlatego… że obniżyło prawie do zera przydział spraw sędziom, którzy zostali powołani do różnego rodzaju komisji kodyfikacyjnych, a zatem ciał powołanych przez organy rządowe. A za to sędziowie pobierają dodatkowe wynagrodzenie. Czy znane są kryteria powoływania sędziów do tych komisji? 🙂
— napisał mec. Bartosz Lewandowski.
Lex Krystek czyli wielki powrót kasty. Gdyby za moich czasów w Ministerstwie Sprawiedliwości coś takiego zrobiono dzisiejsi beneficjenci nie wychodziliby z mediów wieszcząc koniec świata. Tyle, że myśmy robili odwrotnie. Dzisiaj wszystko jest w najlepszym porządku. Bo TKM!
— zaznaczył sędzia Łukasz Piebiak.
Ideowcy 😉 Wizualizacja rzecz cenna, pokażmy zatem na czym polega istota Lex Krystek
— wskazywał sędzia Krzysztof Dąbkiewicz.
Waldemar Żurek tworzy wokół siebie złotą kastę. Wybrana grupka, aktualnie 8 sędziów, w tym znany bojownik o „praworządność” sędzia Markiewicz, nie będą musieli nic robić, a mogą dostawać dwie sute pensje. Np. Markiewicz w sądzie zarabia 20 tysięcy złotych i może być niemal całkowicie zwolniony z obowiązku orzekania zachowując pełne wynagrodzenie, a w komisji Żurka dostaje dodatkowe 10 tysięcy złotych miesięcznie. Kolejny dowód na to, że rozporządzenie Żurka to nie żadne usprawnianie postępowań, ale ustawianie ręczne spraw i kasa dla swoich
— ocenił Sebastian Kaleta.
5% wpływu, przy założeniu 20 dni roboczych w miesiącu, oznacza, że pan Markiewicz i inni mogą sądzić 1 (JEDEN) dzień w miesiącu
— napisał sędzia Konrad Wytrychowski.
CZYTAJ TEŻ:
maz/”Rzeczpospolita”/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/742577-rozporzadzenie-zurka-i-lex-markiewicz-powrot-kasty
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.