Po kradzieży samochodu premiera najważniejsze decyzje organizacyjne zostały już podjęte - ocenił szef MSWiA Marcin Kierwiński. Dodał, że wzmocniona została ochrona najważniejszych osób w państwie. „Natomiast ja jeszcze będę się zastanawiał nad tym, czy dalej te konsekwencje nie powinny być wyciągane” — powiedział polityk obozu KO. W sprawie pojawiły się pewne kontrowersje.
Radio Eska oraz Super Express poinformowały o „kadrowym trzęsieniu ziemi w Służbie Ochrony Państwa”. Z ich ustaleń wynika, że w związku z kradzieżą auta premiera zwolnieni ze stanowiska zostali dyrektor i wicedyrektor biura ochrony premiera Donalda Tuska, a szef SOP-u został wysłany na przymusowy półroczny urlop. Cała rodzina premiera miała również zostać objęta pełną ochroną.
Szef MSWiA Marcin Kierwiński, odnosząc się do tej sprawy w piątek w RMF FM zapowiedział, że decyzje ws. ewentualnych odwołań zapadną po przeanalizowaniu raportu SOP.
Pierwsze konsekwencje wyciągnął już komendant SOP-u, mówię tu o konsekwencjach wewnątrz organizacji, natomiast ja jeszcze będę zastanawiał się nad tym, czy dalej te konsekwencje nie powinny być wyciągane
— mówił Kierwiński.
Pytany o to, kiedy raport w tej sprawie będzie gotowy odparł:
W tym tygodniu albo już jest na biurku ministra (Czesława) Mroczka, albo będzie na biurku ministra Mroczka.
Przyznał również, że ewentualne decyzje w tej sprawie zapadną najprawdopodobniej na początku przyszłego tygodnia.
Szef MSWiA podkreślił, że po incydencie wzmocniona została ochrona najważniejszych osób w państwie.
Decyzje organizacyjne, najważniejsze moim zdaniem, już zostały podjęte
— zauważył.
Rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka pytana o medialne doniesienia w tej sprawie potwierdziła PAP, że szef SOP wyciągnął konsekwencje wobec dyrektora i wicedyrektora biura ochrony premiera.
Gałecka dodała, że szef SOP przebywa obecnie na zaległym urlopie. Zwróciła uwagę, że informacje i dalsze decyzje w sprawie ze strony MSWiA zostaną zakomunikowane po otrzymaniu raportu i rozmowie ministra z komendantem SOP.
Takiego raportu na chwilę obecną jeszcze nie otrzymaliśmy
— powiedziała.
W połowie września rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński poinformował, że sąd zgodził się na trzymiesięczny areszt dla mieszkańca Sopotu podejrzanego o kradzież samochodu marki Lexus należącego do rodziny premiera Donalda Tuska.
Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy, jak wyjaśnił Duszyński, dotyczy kradzieży samochodu z włamaniem, a także dokumentów, które były w środku pojazdu. Drugi zarzut obejmuje posłużenie się podrobionymi tablicami rejestracyjnymi poprzez umieszczenie ich na skradzionym aucie. Łukaszowi W. grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Łukasz W. został zatrzymany na lotnisku w Gdańsku. Planował wylecieć do Burgas w Bułgarii. Jak przekazała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku Karina Kamińska, 41-latek był zaskoczony i nie stawiał oporu.
Funkcjonariusze przeszukali także jego mieszkanie i zabezpieczyli materiał dowodowy. Jak ustaliła PAP, mężczyzna był już wcześniej karany za oszustwa i przestępstwa przeciwko życiu.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Sopocie.
Czyj samochód?
Przypomnijmy, sprawa zaczęła się od kradzieży lexusa, którego - jak opisywał we wrześniu „Fakt” - „nie znajdziemy w oświadczeniu majątkowym premiera”, a „wszystko wskazuje na to, że właścicielem auta jest jego żona Małgorzata Tusk”.
Kontrowersje budzi też fakt, że ochroną objęta ma zostać cała rodzina premiera.
Nie pamiętam, aby wcześniej tak „głęboką ochroną” objęto członków rodziny. Nawet jeżeli pojawiają się groźby to działać powinna policja. Funkcjonariusze SOP są od ochrony najważniejszych ludzi w państwie
– wskazywał jeden z informatorów.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/742151-co-jeszcze-po-kradziezy-auta-zony-tuska-kierwinski-straszy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.