Około dwa tygodnie temu od prokuratora z zespołu śledczego ds. Pegasusa w Prokuraturze Krajowej - nazwijmy go tak potocznie – który zajmuje się właśnie kwestią kontroli operacyjnych w latach 2017-2023, otrzymałem wezwanie do stawiennictwa na przesłuchanie w charakterze świadka. Miałem się stawić w piątek 26 września (kilka dni przed posiedzeniem komisji śledczej ds. Pegasusa – przyp. red), ale 25 września po popołudniu dostałem telefon z sekretariatu, w którym urzędniczka powiedziała mi, że to wyznaczone na następny dzień przesłuchanie jest nieaktualne. Co się takiego stało, że po dwóch tygodniach od otrzymania wezwania na przesłuchanie w charakterze świadka, moja rola procesowa została zmieniona. Nie mam być już świadkiem, ale potencjalnie podejrzanym - mówi prokurator Paweł Wilkoszewski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Prokurator generalny Waldemar Żurek złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Bogdana Święczkowskiego w związku z wykorzystywaniem przez służby systemu Pegasus w czasie, gdy obecny prezes TK był Prokuratorem Krajowym.
Co więcej, minister sprawiedliwości chce „pociągnąć do odpowiedzialności” także prokuratora Pawła Wilkoszewskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Święczkowski odpowiada na wniosek Żurka: Gorsząca polityczna hucpa. „Kompromitująca ministra nieznajomość prawa”
Całkowity brak znamion czynu zabronionego
Prokurator Wilkoszewski komentuje tę sprawę w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Postanowienie (dokument, który dostałem, nie ma tytułu „postanowienie” czy „zarządzenie”, ale tak go można nazwać) o zawieszeniu mnie w wykonywaniu obowiązków służbowych podpisane przez Prokuratora Generalnego Waldemara Żurka dotarło do mnie w czasie trwania konferencji prasowej prokuratorów Anny Adamiak i Przemysława Nowaka. Choć bardzo uważnie przeczytałem uzasadnienie tej decyzji, to nie do końca je rozumiem. Doszedłem do wniosku, że podpisujący ten dokument, czyli Prokurator Generalny oraz ten, który go sporządził, mają problemy ze znajomością Ustawy o prokuraturze, Ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym i problemy ze znajomością niektórych przepisów Kodeksu postępowania karnego. A co gorsza, problem z umiejętnością czytania ze zrozumieniem tych przepisów
— zaznacza.
W tej sytuacji, jako osoba, wobec której kieruje się wniosek o uchylenie immunitetu i która została zawieszona, czuję się dosyć komfortowo. Jeżeli tak opisuje się czyny, które chce mi się zarzucać, to mamy tu całkowity brak znamion czynu zabronionego. Jako strona przygotuję oczywiście odpowiednie stanowisko procesowe w postępowaniu przed Sądem Najwyższym. Przysługuje mi także odwołanie od zarządzenia o zawieszeniu skierowane do Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym. Niemniej już teraz widać, że pomylono pewne instytucje związane ze sprawowaniem nadzoru nad czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi. Mamy do czynienia z pomyleniem instytucji tajemnicy obrończej i adwokackiej, pomyleniem przepisów ustawy Prawo o prokuraturze i rozporządzenia wydanego na podstawie tej ustawy
— dodaje.
W tamtym czasie działałem z upoważnienia ówczesnego Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego, który dziś jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Zapoznałem się z jego stanowiskiem, które dotyczy komunikatu Prokuratury Krajowej i całkowicie się z tym stanowiskiem zgadzam. To jest bardzo mocne, ale i trafne stanowisko prezesa
— wyjaśnia.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Ostrowski: Żurek uderza w prezesa TK, a nie w byłego Prokuratora Krajowego. Nie da się zastraszyć Święczkowskiego
Koincydencja zdarzeń
Prokurator Wilkoszewski podkreśla, że jako prokurator nie będzie wypowiadał się o aspektach politycznych tej sytuacji, ale przyznał, że dostrzega „pewną koincydencję ostatnich wydarzeń”.
Wczoraj obradowała nielegalna komisja śledcza ds. Pegasusa – TK uznał uchwałę ją powołującą za niezgodną z konstytucją – dziś z kolei zostałem zawieszony w obowiązkach służbowych. Jednocześnie wobec prezesa Trybunału Konstytucyjnego i wobec mnie, skierowany jest wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. Wszystkie te fakty wiążę ze sobą i powiem, że to nie są w żaden sposób fakty prawne, ale wręcz bezprawne w kontekście działania tej komisji śledczej
— wskazuje.
Niezwykle ciekawe jest jednak to, że około dwa tygodnie temu od prokuratora z zespołu śledczego ds. Pegasusa w Prokuraturze Krajowej - nazwijmy go tak potocznie – który zajmuje się właśnie kwestią kontroli operacyjnych w latach 2017-2023, otrzymałem wezwanie do stawiennictwa na przesłuchanie w charakterze świadka. Miałem się stawić w piątek 26 września (kilka dni przed posiedzeniem komisji śledczej ds. Pegasusa – przyp. red), ale 25 września po popołudniu dostałem telefon z sekretariatu, w którym urzędniczka powiedziała mi, że to wyznaczone na następny dzień przesłuchanie jest nieaktualne. Co się takiego stało, że po dwóch tygodniach od otrzymania wezwania na przesłuchanie w charakterze świadka, moja rola procesowa została zmieniona. Nie mam być już świadkiem, ale potencjalnie podejrzanym
— podkreśla.
W normalnej sprawie wpierw wydaje się postanowienie o przedstawieniu komuś zarzutów, a następnie przesłuchuje się go w charakterze podejrzanego. W moim przypadku, ponieważ chroni mnie immunitet prokuratorski, podobnie jak prezesa TK chroni immunitet sędziowski, ta procedura wygląda inaczej. Zanim przedstawi się zarzuty karne, trzeba uzyskać od uprawnionego organu zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. W moim przypadku jest to Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, a w przypadku prezesa Święczkowskiego Zgromadzenie Ogólne sędziów Trybunału Konstytucyjnego. I choć ta procedura została zachowana, to zaistniała sekwencja zdarzeń, jak i treść potencjalnego zarzutu budzą poważne znaki zapytania
— stwierdza.
CZYTAJ TAKŻE: Żurek chce ścigać Święczkowskiego! Złożył do TK wniosek o „pociągnięcie do odpowiedzialności karnej”. Chodzi o system Pegasus
Co takiego się stało?
Prokurator przyznaje, że jest zaskoczony poziomem zarządzenia o zawieszeniu go w obowiązkach służbowych.
Liczyłem, że zostaną w nim wymienione takie czyny, który naprawdę uzasadniają podjęcie takiej decyzji. Instytucji zawieszenia prokuratora używa się bardzo rzadko i najczęściej dotyczy to przestępstw już popełnionych, umyślnych, widocznych na pierwszy rzut oka. Choćby wtedy, kiedy prokuratora złapano na prowadzeniu auta w stanie nietrzeźwości. Wówczas podejmuje się taką decyzję, bo tego wymaga dobro służby prokuratorskiej i trzeba kogoś takiego odsunąć od wykonywania obowiązków. W moim przypadku to zawieszenie dotyczy czynności podejmowanych w 2020 r., czyli pięć lat temu
— mówi.
Zespół śledczy ds. Pegasusa w Prokuraturze Krajowej działa bodajże od kwietnia zeszłego roku i byłem już raz w tym postępowaniu przesłuchiwany w charakterze świadka. Drugie przesłuchanie nie doszło do skutku i dziwię się, skąd taka nagła potrzeba zawieszania mnie. Zresztą tu chodzi o przesłankę wynikającą z ustawy, bo żeby zawiesić prokuratora, musi istnieć natychmiastowa potrzeba odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych. Jeżeli zatem zespół śledczy ds. Pegasusa działa tak długo, a ja byłem już przesłuchiwany w charakterze świadka jakieś pół roku temu, to stawiam pytanie, co takiego stało się w ciągu ostatnich dwóch tygodni, że postanowiono mnie zawiesić i skierować wniosek o uchylenie immunitetu?
— pyta.
Robert Knap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/741961-tylko-u-nas-mocne-slowa-prokuratora-wilkoszewskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.