Jak się okazuje, sprawa uderzenia rakiety w dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie wciąż wywołuje chaos informacyjny. Polskie media i ich źródła wskazują na odmienne pochodzenie rakiety - wedle nieoficjalnych doniesień Radia Eska jest to uzbrojenie norweskiego F-35, natomiast Onet podaje, że rakieta została wystrzelona przez samolot holenderski.
Reporterzy Radia ESKA dotarli do nowych, nieoficjalnych informacji w sprawie nalotu rosyjskich dronów na Polskę. Jak udało się dowiedzieć reporterom radia, na dom w Wyrykach nie spadła wcale rakieta wystrzelona przez polski myśliwiec F-16, a miała być to rakieta z norweskiego F-35.
Radio Eska zapytało o tę kwestię prokuraturę, jednak ta nie udziela póki co nowych wyjaśnień, podkreślając, że śledztwo znajduje się na początkowym etapie. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że w zestrzeliwanie obiektów w polskiej przestrzeni powietrznej udział brały nie tylko jednostki polskie, ale również holenderskie i norweskie.
Sekwencja wydarzeń w w Wyrykach
Dla odmiany, portal Onet podaje, że według nieoficjalnych informacji, do których dotarli jego dziennikarze, wynika, że rakieta, która spadła na dom w Wyrykach była wystrzelona przez holenderski F-35.
Według wojskowych i specjalistycznych źródeł portalu Onet w dom na Lubelszczyźnie uderzyła amerykańska rakieta średniego zasięgu „powietrze-powietrze” AIM-120 AMRAAM, która jest również na stanie polskich sił powietrznych. Rakieta ta ma trafiać w cele oddalone od 120 do 180 km, natomiast jej cena oscyluje między 1 a 2 mln dolarów.
Rakieta produkcji amerykańskiej kierowana jest radiowo.
Jeżeli radar samolotu nie „widzi” celu, to nawet jeżeli pilot naciśnie przycisk „Fire”, to rakieta nie zejdzie z zaczepu, czyli nie może zostać odpalona. To swoisty bezpiecznik, który uniemożliwia przypadkowe wystrzelenia rakiety z samolotu. Wprawdzie w samolotach F-16 czy F-35 istnieje techniczna możliwość wystrzelenia rakiety bez określonego przez radar celu — w żargonie wojskowym „Mad Dog” — ale wymaga ona od pilota zastosowania innych procedur i niesie za sobą większe ryzyko
— wskazuje Onet.
Odpalenie takiej rakiety jest możliwe tylko w przypadku, kiedy radar samolotu widzi cel. Wtedy musi być on jeszcze zatwierdzony przez pilota, co wynika z przyjętej procedury. Takie właśnie „standardowe wystrzelenie” miało miejsce nad Wyrykami.
Źródła portalu Onet mają wskazywać, że gdy rakieta była montowana na zaczepach samolotu, miała być całkowicie sprawa. Gdyby obecna była tam jakaś usterka, jak wskazuje Onet, systemy testujące natychmiast wykryłyby ją, a technik uzbrojenia otrzymałby w tej sprawie komunikat.
Procedura i koszty
Po wystrzeleniu rakieta nie poleciała bezpośrednio do celu, ale pod innym kątem skierowała się w dół i spadła w Wyrykach, co miało się wydarzyć na skutek awarii technicznej, która nastąpiła zaraz po wystrzeleniu. Źródła Onetu podają też, że do tego rodzaju sytuacji może dojść wskutek potężnego wyrzucenia gazów i przeciążeniach, jednak dotyczy to niewielkiej ilości rakiet. Jako możliwe usterki tym kontekście najczęściej wymienia się kłopoty z żyroskopem, lotkami czy utratę sygnatury radarowej celu.
Inne niezależne, bardzo dobrze zorientowane źródła Onetu, twierdzą jednak, że zwykle za tego rodzaju wydarzenia odpowiadają złe ustawienia parametrów radiolokatora w kokpicie lub błąd pilota w technice wykonania przechwycenia. Podkreślają one, że absolutnie nie można wykluczyć tej wersji wydarzeń. Zapytaliśmy nasze źródła, dlaczego rakieta nie eksplodowała przy zetknięciu z dachem budynku. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że choć usterki zdarzają się w każdym sprzęcie, to NATO dysponuje na tyle nowoczesnymi rozwiązaniami, że ograniczają one do minimum zniszczenia uboczne w przypadku wystąpienia takich usterek. Tak się też stało w Wyrykach
— wskazuje Onet.
Głowica AIM-120 uzbraja się niezwykle szybko po wystrzeleniu, ale jeśli minie wyznaczony cel, albo nie jest w stanie go znaleźć, to wtedy błyskawicznie ulega rozbrojeniu. Tak miało się wydarzyć także i tym razem. Według źródeł Onetu rakieta spadła na dom w Wyrykach w całości i dopiero potem rozpadła się na wiele kawałków. Widać to chociażby na zdjęciach udostępnionych przez WOT.
Rosyjskie sprawstwo
Onet zapytał biuro prasowe MON o szczegóły rakiety, która uderzyła w dom w Wyrykach.
Informujemy ponownie, że za wszystkie agresywne działania z nocy z 9 na 10 września br. odpowiada Federacja Rosyjska. Wszystkie skutki agresji wynikają z naruszenia naszej granicy przez rosyjskie drony. Sprawę prowadzi Żandarmeria Wojskowa pod nadzorem prokuratury. Ponadto informujemy, że nie komentujemy doniesień i spekulacji medialnych
— odpowiedział Wydział Medialny MON.
CZYTAJ TEŻ:
maz/Onet/Lublin.eska.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/741469-co-zdarzylo-sie-w-wyrykach-media-to-rakieta-z-f-35
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.