Premierowi Tuskowi i jego „żołnierzom” chodzi o to, żeby Polacy byli przerażeni i bezradni oraz skazani na rząd. Żeby zniknął ich krytycyzm wobec władzy.
Jedną z najobrzydliwszych rzeczy, jakie robi rząd Donalda Tuska, wspierany przez dyspozycyjne wobec niego media, jest straszenie Polaków wojną. Nie ostrzeganie przed niebezpieczeństwem, uwrażliwianie na zagrożenia i mobilizowanie do przygotowania się na nadzwyczajne sytuacje, tylko prymitywne straszenie. Tak, jakby za chwilę Polska miała się stać celem lądowej inwazji Rosji. Tak, jakby nie było wielkiego odstraszacza w postaci NATO i osobno Stanów Zjednoczonych. Tak, jakby Polska mogła być tylko bierną ofiarą, a nasza armia była niezdolna do obrony. Mamy wręcz wojenną psychozę.
Polityczny cel straszenia wojną jest oczywisty. Premier Tusk, politycy rządzącej koalicji oraz funkcjonariusze dyspozycyjnych mediów chcą, żeby Polacy poczuli się namacalnie zagrożeni, bo wtedy najczęściej społeczeństwo lepiej myśli o rządzących, liczy na nich, stoi przy nich. Wtedy rzadziej myśli się o fatalnej jakości rządów, a częściej o potrzebie wspierania władz. I jest się bardziej podatnym na to, co rządzący mówią, do czego apelują, czego oczekują. A rząd Tuska tak konsekwentnie zmierza na dno społecznego zaufania i wiarygodności, że jak kania dżdżu potrzebuje jakiejś pozytywnej odmiany.
Wszyscy wiedzą, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna, że są różne formy agresji obejmujące polskie terytorium: ataki dronów, podpalenia, hakerskie ataki na różne elementy infrastruktury i cyfrowych usług. Na to trzeba być uwrażliwionym, przynajmniej po to, żeby agresorom i dywersantom nie ułatwiać zadania. I żeby różne próby starać się udaremniać. Ale to nie znaczy, że mamy się poddać psychozie wojennej.
Premierowi Tuskowi i jego „żołnierzom” chodzi o to, żeby Polacy byli przerażeni i w jakimś sensie bezradni oraz skazani na rząd. Żeby zniknął ich krytycyzm wobec władzy. Wtedy jest łatwiej zarządzać społecznymi emocjami, a przez to także społeczeństwem. Oni tworzą psychozę wojny celowo i robią to z pełnym cynizmem. Polacy mają się bać. Codziennie i o każdej porze. Tylko, że to wyjątkowo podłe i niemoralne. Bo ludzie w strachu zaczynają działać nieracjonalnie albo bardzo emocjonalnie. Choćby w sprawach finansowych, np. wypłacania gotówki czy zamiany złotych na euro, dolary bądź szwajcarskie franki. Choćby w sprawach tankowania paliwa czy robienia zapasów.
Tusk i jego „żołnierze” niszczą i zatruwają Polaków strachem, zasiewają wątpliwości i wytwarzają lęk, co się stanie z członkami ich rodzin, z dziećmi, z dobytkiem, z dorobkiem życia. Wpędzają w niepewność i rozedrganie. Wpędzają w traumy i psychiczne problemy. Żeby nic nie było pewne. Żeby nie było na czym się oprzeć. Żeby nie było wiadomo, na kogo można liczyć (w założeniu oczywiście tylko na rząd). Psychoza wojenna robi piekło z życia codziennego, choć nie ma żadnego powodu, a jeśli, to bardzo wątły.
Gdyby chociaż to straszenie Polaków wojną miało jakieś edukacyjne znaczenie. Ale rządowy „Poradnik bezpieczeństwa” (jak zachować się w sytuacjach kryzysowych zarówno w czasie pokoju, jak i wojny) jest wyjątkowo miałki i banalny. Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony, ogłaszając wydanie poradnika zapewniał, że celem publikacji nie jest straszenie kogokolwiek, ale przygotowanie polskich obywateli do różnych sytuacji kryzysowych, nie tylko w czasie wojny, ale także np. podczas pożaru, powodzi, huraganu, klęski żywiołowej, zagrożenia terrorystycznego czy innej sytuacji, w której musimy się ewakuować. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że poradnik pojawił się w szczytowym momencie siania wojennej psychozy i siłą rzeczy stał się jej elementem. Intencje wicepremiera nie mają tu nic do rzeczy.
Jeszcze gorzej jest z powszechnym i dość nachalnym lansowaniem się na kompletowaniu bądź pokazywaniu zawartości plecaka ewakuacyjnego. Politycy i celebryci uczynili z tego rozrywkę, choć powinna to być poważna sprawa. I na potęgę walczą o lajki, a nie o to, by ludzie byli przygotowani na sytuacje kryzysowe. Tyle że lans na plecakach ewakuacyjnych to nie tylko groteska, ale i działanie przeciwskuteczne. Ludzi postrzegają to jako nową formę zdobywania uznania i popularności, a nie coś pożytecznego i potrzebnego.
Rządzący nie są od siania wojennej paniki, tylko od tego, żeby obywatele czuli się bezpiecznie, by nie musieli podejmować gwałtownych ruchów w sprawach bytowych, finansowych czy planowania przyszłości. Panika wojenna burzy spokój, podważa pewność jutra, czyni życie codzienne nieznośnym. A jeszcze wywoływanie jej dla osiągnięcia większego poparcia i uznania dla władzy jest skrajnie nieuczciwe i zwyczajnie podłe.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/741405-rzadzacy-niszcza-spokoj-polakow-wywolujac-panike-wojenna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.