W pierwszych dniach po śmierci konserwatywnego komentatora Charliego Kirka, media społecznościowe były pełne różnorodnych treści, w których ludzie o różnych przekonaniach politycznych i religijnych oddawali hołd zamordowanemu Amerykaninowi.
Powiem szczerze, że byłem nawet zaskoczony falą tych emocji. Patrzyłem na nią zarówno w polskim, jak i chorwackim internecie. Ludzie bardzo intensywnie wyrażali swój żal i od razu było jasne, że to nie była jakaś internetowa akcja, ale coś spontanicznego. W tym samym czasie, zauważyłem, że większość osób, które wyraziły smutek po brutalnym morderstwie, niekoniecznie była „fanami” Kirka przed tragedią. Było jasne, że nie poruszyła ich w tym wszystkim polityka, ale coś innego, znacznie głębszego. I to można było zobaczyć.
Wydaje mi się też, że nie chodziło ani o sam fakt przemocy politycznej wobec niewinnego człowieka i szok, jaki to wywołało. Przecież ani Polacy, ani Chorwaci, niestety, nie mieli historii, w której taka przemoc byłaby czymś nieznanym. Wręcz przeciwnie.
Myślę, że te wzmożone emocje wynikały z czegoś innego, ze swoistego „déjà vu”, który jest spowodowany pewnymi cechami tej przemocy.
Przemoc, która zabiła Kirka, nie miała źródła tylko w chorym umyśle młodego człowieka, strzelającego do człowieka na oczach jego rodziny. Nie powstała w wyniku działania jakiejś nielegalnej grupy terrorystycznej, która po tym morderstwie zostanie rozbita, a jej członkowie trafią do więzienia. Nie. To przemoc, która ma swoich zwolenników w znacznej części społeczeństwa, której ideologia dominuje w intelektualnych i medialnych ośrodkach władzy, która broniąc „tolerancji” i „sprawiedliwości”, niesie śmierć, zniszczenie i upokorzenie i ma moc w swoich rękach. Ta ideologia, która zabiła Kirka, po prostu, za mocno przypomina totalitaryzm, który kiedyś dręczył Polaków, Chorwatów i sporą część Europy, a dziś objawia się w trochę innej formie na Zachodzie.
Dlatego śmierć Charlesa Kirka, oprócz współczucia dla śmierci niewinnego człowieka, budzi u ludzi również pewien lęk przed taką przyszłością, w której ta przemoc będzie się nadal rozprzestrzeniać. Bo przemoc lewicowa, o której mowa, nie jest jedynie problemem amerykańskim, ale zjawiskiem globalnym, które już teraz istnieje w społeczeństwach zachodnich i w nieuniknionym tempie już rozprzestrzenia się w Europie Środkowej. I dlatego mocna reakcja na śmierć Kirka nie jest wyłącznie zjawiskiem politycznym, ale może bardziej społecznym i w pewnym sensie także duchowym.
Właśnie tego w swoim komentarzu do śmierci Kirka, opublikowanym na stronie internetowej Klubu Jagiellońskiego nie zauważa Konstanty Piława. Wiceprezes KJ w tekście pt. „Charlie Kirk i polski kompleks kolonialny. Na marginesie narodowego wzmożenia” narzeka, że śmierć Kirka wzbudziła w Polsce zbyt duże zainteresowanie i że świadczy to o obsesji polskiej prawicy na punkcie ruchu MAGA, który grozi utratą tożsamości.
Sam jestem świadomy pewnego niebezpieczeństwa, jakie nadmierna fascynacja polityką MAGA i jej specyfiką niesie dla polityki konserwatywnej w krajach Europy Środkowej. Tak samo jak Piława, i ja jestem sceptyczny wobec konserwatywnych polityków z tej części Europy, którzy nie mają nic do zaoferowania oprócz takich fascynacji i politycznego dowcipu. Jednak, żeby określić reakcje na śmierć Kirka mianem „kolonializmu politycznego” wymaga, wydaje mi się, dużej dozy analitycznej ślepoty, nie mówiąc nawet o pewnej bezduszności.
Pisanie, że śmierć Kirka „nie ma związku z Polską” też jest objawem takiej ślepoty. Tak samo jak jej objawem jest stwierdzenie, że w Polsce wokizmu prawie nie ma. Napisać coś takiego w sytuacji, kiedy w rządzie mamy kogoś takiego jak Barbara Nowacka i kiedy jedynym powodem, że Donald Tusk nie przygotował Polakom społecznej rewolucji, jest konserwatywny prezydent, naprawdę jest dziwne.
Jeśli w Klubie Jagiellońskim zdecydowali, z jakiegoś dziwnego powodu, że będą ignorować albo relatywizować liczne przypadki agresywnej polityki lewicowej (o państwowej już nie mówiąc) w Polsce, to nie udowadnia jej nieistnienie. Wbrew temu co Piława twierdzi, polska prawica nie zmieniła swojego sceptycyzmu wobec negatywnych „wpływów zewnętrznych”, lecz po prostu reaguje na globalne zagrożenie lewicową przemocą. Ignorowanie tego zagrożenia i brak szukania sojuszników w walce z nią byłoby głupotą i przynosiłoby szkodę.
Poza tym ludzie w Polsce, Chorwacji i innych regionach Europy Środkowej nie są obsesyjnie zajęci polityką MAGA, lecz po prostu czują się zagrożeni i chcą zachować swoją wolność. Dlatego reagują na ludzką tragedię, a nie dlatego, że przeżywają kryzys tożsamości politycznej.
To czasy, w których nie ma już miejsca na żaden symetryzm. Każdy z nas musi stanąć po stronie dobra lub po drugiej stronie. I nie ma to nic wspólnego z tym, czy jest się Polakiem, Chorwatem czy Amerykaninem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/741032-dlaczego-nas-smierc-charliego-kirka-az-tak-dotknela
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.