Przedmiot fałszywie nazwany edukacją zdrowotną ma być wciskany dzieciom bez względu na protesty i niechęć. W tym celu został obdarzony licznymi przywilejami. Perfidię minister Nowackiej można najłatwiej prześledzić na przykładach. Proszę się trzymać, bo to jazda „bez trzymanki”, „na rympał” i z pogardą dla polskich rodziców!
Edukacja zdrowotna, tak jak lekcje religii (nie tylko katolickiej, ale wszystkich związków wyznaniowych, które mają prawo prowadzić nauczanie religii) w szkołach jest w roku szkolnym 2024/25 przedmiotem nieobowiązkowym. Na tym podobieństwo między tymi przedmiotami się kończy.
Na lekcje religii trzeba dziecko zapisać, żeby mogło na nie uczęszczać i trzeba zdążyć z zapisem do 15 września. Na zajęcia z edukacji zdrowotnej wszystkie dzieci decyzją Pani Nowackiej są zapisane z automatu! Jeśli ktoś nie życzy sobie deprawacji dziecka poprzez jeden z segmentów tej edukacji, musi skutecznie wypisać dziecko. Skutecznie, czyli na piśmie z podpisem rodziców lub opiekunów prawnych dziecka. Tu czas wypisu jest 10 dni dłuższy. Przez 25 dni września zajęcia oczywiście są realizowane i przetacza się cały wielki festiwal filmów z rolami dla kierownictwa ministerstwa edukacji, lewackich celebrytów i ekspertów, a w szkołach pogadanki dla rodziców fałszujące prawdziwy cel przedmiotu Nowackiej. Uczniowie i ich rodzice słyszą teksty np. dr. A. Kałwy konsultant wojewódzkiej w dziedzinie psychiatry dzieci i młodzieży, która w telewizji Polsat nazywa tę edukację najważniejszym przedmiotem! Ta kobieta nie zna paradygmatu szkoły, ale nakręca emocje. Dla lewactwa prawda przecież nie istnieje! Zamówieni nauczyciele przedmiotu wychwalają zalety informacji, jakie będą dzieciom przekazywać. Wymieniają zdrowe odżywianie, aktywny tryb życia, utrwalają w uczniach głupie, kłamliwe i niezgodne z nauką przekonanie, że każdy człowiek ma wpływ na stan klimatu. Stawiają się w roli rodziców i nawet rzeczy podstawowe, które dzieci słyszą w domach tu ex katedra nauczają o tym, jak dobrać ubiór do pory roku i żeby nie jeść zepsutej żywności. Te pierwsze lekcje mają być ciekawe i zachęcające do kontynuowania uczestnictwa.
Czy ci nauczyciele mają do prowadzenia edukacji zdrowotnej właściwe kwalifikacje? Pytanie zasadne, bo przy nauczaniu każdego przedmiotu odpowiednie kwalifikacje są wymagane. Religii może przecież uczyć osoba, która musi mieć ukończone odpowiednie studia wyższe, pedagogiczne przygotowanie, która podlega ścieżce awansu zawodowego takiej samej jak wszyscy nauczyciele. Okazuje się jednak, że edukacji zdrowotnej może uczyć póki co wielu nauczycieli różnych specjalizacji! Nowe kwalifikacje zdobywa się na studiach podyplomowych, zwykle trwających trzy semestry. Pani Nowacka nie ma tyle czasu, więc zastępczo uruchamia pomysł nauczania bez tych konkretnych kwalifikacji. Przy okazji odkrywa swój perfidny plan piramidalnego oszustwa. Edukacji zdrowotnej może uczyć każdy nauczyciel biologii, WF-u, chemii, fizyki itd., bo edukacja zdrowotna zawiera te same treści, które już są realizowane na 10 przedmiotach! To nic nowego dla ucznia! To zwykła powtórka. Ale te treści były potrzebne w całym tym oszustwie jako element propagandy, za którą można było ukryć prawdziwy cel tego przedmiotu, czyli wprowadzanie treści lewackiej genderowej deprawacji, o czym przecież otwarcie nie mogła Nowacka mówić. Chodzi między innymi o wychowanie seksualne wg standardów WHO, zrównujące różne modele związków z rodziną tradycyjną. Dzieci mają usłyszeć o płciach genderowych, bo biologiczne są szkodliwym stereotypem, o tym, że płeć można zmienić według widzi mi się, lecz już nic o potwornej krzywdzie ludzi, którzy poddani tranzycji stanowią największą grupę samobójców.
Polskie dzieci trzeba chronić przed edukacją według Nowackiej, bo skazane na nią będą jak te na zachodzie Europy, niepewne kim są, w kilku procentach okaleczone tranzycją, nieszczęśliwe. Lewackiemu rządowi Tuska i minister Nowackiej tak bardzo zależy, żeby zniszczyć młode pokolenie Polaków, że wprowadza dla edukacji zdrowotnej kolejne przywileje – nawet gdy jedno dziecko pozostanie niewypisane, to z nim jednym nauczyciel będzie prowadził lekcje. A jak to jest w przypadku religii? No nie, tu musi się zebrać co najmniej siedmiu chętnych, aby lekcje się odbywały. To przecież tylko religia, której Nowacka jest wrogiem. Prawo do nauki religii jest zagwarantowane w konstytucji, ale jak już zdążyliśmy się przekonać rząd Tuska z Nowacką na czele prawo mają za nic. Przesłanki ekonomiczne, kadrowe i tym podobne w przypadku likwidacji lekcji religii zupełnie idą w niepamięć, gdy chodzi o edukację zdrowotną.
Na lekcje religii nadal uczęszcza średnio ponad 78 proc. uczniów, w diecezji przemyskiej 96 proc. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że lekcje z tego przedmiotu mają odbywać się w wymiarze dwóch godzin tygodniowo, chyba że biskup diecezji zdecyduje inaczej. Uczestnicy tych lekcji mają mieć wliczane oceny z religii do średniej ocen obliczanej na koniec roku. Pani Nowacka, ulubienica lewackiego Tuska łamie prawo z premedytacją. 11 tysięcy dobrze wykształconych nauczycieli, na tym samym, a często wyższym poziomie wykształcenia (wielu duchownych i świeckich katechetów z tytułem dr) wyrzuciła bezkarnie ze szkół. Dlaczego bezkarnie?! Dlaczego w Polsce jest przyzwolenie polityczne na bandyckie rządy bezprawia?! Dziś ruch oddolny rodziców zjednoczony w Koalicji na rzecz Obrony Polskiej Szkoły zrzeszający koło 70 organizacji zawstydza polityków determinacją w obronie młodych Polaków. Politycy, dołączcie do Polskiego Ruchu Oburzonych!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/740471-min-nowacka-kopniakiem-wciska-edukacje-zdrowotna-do-szkol
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.