„To był element bardzo mocnego sprawdzenia, jak zareaguje nie tylko polski rząd, ale również opozycja, czy będzie tutaj jedność. Na szczęście z pewnymi wyjątkami jest, ale też jak zareaguje NATO. Była bardzo duża pokusa w tej dezinformacji, że jednak skoro to są jakieś ukraińskie, jakieś przekierowane, jakieś niezamierzone drony, to być może NATO nie powinno się w to w żaden sposób włączać. Wtedy bylibyśmy wyizolowani z tej pomocy, zostawieni na pastwę losu. Natomiast to pokazało, kto nami rządzi i powinniśmy mocno oprzytomnieć” – tak nalot rosyjskich dronów na Polskę skomentowała redaktor naczelna portalu wPolityce.pl Marzena Nykiel w „Salonie Dziennikarskim”, wspólnej audycji portalu wPolityce.pl i Radia Warszawa, transmitowanej na antenie Telewizji wPolsce24. Gośćmi Jacka Karnowskiego byli również Józef Orzeł, prezes Klubu Ronina, komentator, Andrzej Rafał Potocki, publicysta tygodnika „Sieci” oraz Piotr Semka, publicysta tygodnika „Do Rzeczy”.
W nocy z 9 na 10 września w trakcie ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Uruchomiono procedury obronne. Polskie i sojusznicze systemy radiolokacyjne śledziły kilkanaście obiektów; w przypadku tych mogących stanowić zagrożenie zdecydowano o neutralizacji.
Chociaż cechy nalotu dronów absolutnie wypełniały cechy ataku, to można tutaj również mówić o tym, że były to kolejne próba i test. To można też nazwać prowokacją, bowiem oni prowokują i patrzą, co z tego wyniknie. Moskwa miała na celu kilka rzeczy. Po pierwsze sprawdzała to, jak zareaguje klasa polityczna. Po drugie, jak zareaguje obrona przeciwlotnicza i po trzecie, miała miejsce silna akcja propagandowa. W Internecie były bardzo silne interwencje botów i trolli. Te farmy się uruchomiły i było ogólne nastawienie, że to są drony, które przyleciały z Ukrainy i to się po części udało, bowiem sporo internautów, którzy głównie siedzą w mediach społecznościowych, dało się zwieść
— wskazał Andrzej Rafał Potocki.
„Powinniśmy mocno oprzytomnieć”
Przypomnijmy, że to jest skutek pewnej długiej już fali dezinformacyjnej, która trwa i to się odbywa na bardzo wielu poziomach. Dochodzi do tego jeszcze etap zmęczenia czwarty rok trwającą wojną. Bardzo łatwo jest teraz już grać na rozregulowanych emocjach. To jest jedna kwestia. Druga to taka, że jednak te przekroczenia dronowe, oczywiście w zupełnie innej skali - pojedyncze, miały miejsce już wcześniej. Dobrze, że rząd w tej chwili zareagował, nie mógł inaczej. To był element bardzo mocnego sprawdzenia, jak zareaguje nie tylko polski rząd, ale również opozycja, czy będzie tutaj jedność. Na szczęście z pewnymi wyjątkami jest, ale też jak zareaguje NATO. Była bardzo duża pokusa w tej dezinformacji, że jednak skoro to są jakieś ukraińskie, jakieś przekierowane, jakieś niezamierzone drony, to być może NATO nie powinno się w to w żaden sposób włączać. Wtedy bylibyśmy wyizolowani z tej pomocy, zostawieni na pastwę losu
— powiedziała Marzena Nykiel.
Natomiast to pokazało, kto nami rządzi i powinniśmy mocno oprzytomnieć. Jeśli pani rzecznik jednego z kluczowych resortów odpowiadających za nasze bezpieczeństwo mówi, że alerty zostały wysłane później, bo bano się, jak zareaguje na to opinia publiczna, jak zareagują ludzie, bo ona, gdyby taki alert dostała, to by po prostu spakowała dzieci i opuściła kraj. Jakie to jest traktowanie obywatela - jak idioty, którym trzeba dodatkowo sterować, utajniając przez nim informacje, które mu się po prostu należą? To jest nasza decyzja, co zrobimy w momencie kryzysowym. Po drugie, musimy wiedzieć jak działać, żeby ochronić swoje życie. Po trzecie musimy mieć pełną informację, ale musimy być też kształtowani. To też pokazuje inną rzecz, że im bardziej będziemy strugani na takich kosmopolitów, Europejczyków wykorzenionych ze swojej tradycji, z narodu, a to się dzieje w obszarze edukacji bardzo mocno. To już trochę inny temat. Tym bardziej nie będziemy czuli związku z krajem, którego powinniśmy bronić, a czasy są takie, że wojna nam po prostu zwyczajnie grozi i my musimy mieć tego świadomość
— podkreśliła redaktor naczelna portalu wPolityce.pl.
Budujmy ducha patriotyzmu i dumy z jedności
— dodała.
„Strzelamy do wróbla z armaty”
Z kolei w ocenie Józefa Orła na razie Rosjanie nie przeprowadzą po raz drugi takiego testu.
Po pierwsze wydaje mi się, że drugiej fali takiego nalotu na razie nie będzie, ponieważ Rosjanie dowiedzieli się wszystkiego, czego chcieli się dowiedzieć. Dowiedzieli się, że jak tych dronów jest więcej, to je zestrzeliwujemy. Po drugie zestrzeliwujemy je za pomocą armaty strzelającej do wróbla. Po trzecie, jeżeli takich fali ataków będzie kilka, to zabraknie nam amunicji tej rakietowej do nich
— ocenił Józef Orzeł.
Problem polega na tym, że nie mamy adekwatnego do ataku dronów systemu wykrywania statków bezzałogowych, który zbudowali Ukraińcy, dzięki między innymi pomocy polskich firm, które chciały wystartować w przetargu do obrony naszego kraju, budując podobny system, jak mają Ukraińcy. Niestety nie zostały dopuszczone do przetargu. Doszło do tego, że żyjemy trochę w sytuacji przymusowej, że strzelamy do wróbla z armaty, a powinniśmy strzelać z dubeltówki. Ale jak nie ma tej dubeltówki, to trzeba strzelać z armaty. Tutaj był sprawdzian również determinacji. Jesteśmy na tyle zdeterminowani, że nie oszczędzamy na rakietach i nie chodzi o kasę i niech ruski wie, że tu nie chodzi o pieniądze, bo pieniądze to my mamy, ale determinacja jest. Ale oprócz tego należy jak najszybciej ten system zbudować
— mówił Andrzej Rafał Potocki.
Nie mamy systemu antydronowego, a moglibyśmy go mieć
— wskazał Józef Orzeł.
„Ten tekst wypadł niedobrze dla nas”
W ocenie publicysty Piotra Semki test, jakiemu została poddana Polska, wypadł dla nas „niedobrze”.
Ten test wypadł niedobrze dla nas i deklaracje pana prezydenta, że zdaliśmy wszystkie testy, odbieram jako chęć dodania otuchy polskim pilotom. Ale ja nie jestem wśród lotników, nie muszę dodawać im otuchy i mogę powiedzieć, że nie wyszło najlepiej. Zestrzelono tylko te drony, co do których Holendrzy podejrzewali, że mogą być skierowane przeciwko lotnisku w Krzesinach. Natomiast reszta poleciała i mogła komuś spaść na głowę. Jako obywatel tych miejscowości, w których te drony zleciały na ziemię, mogłem się czuć zagrożony. Przecież mogły komuś na głowę spaść i wtedy rozmawialibyśmy inaczej o tej sprawie
— ocenił Semka.
Po drugie, ja nie chcę wchodzić w skomplikowane pytanie, czy było tak, jak twierdzi Jarosław Kaczyński, że zaczęliśmy już budować ten system Sky CTRL, ale on został zatrzymany przez ekipę Tuska, ale faktem jest, że nie mamy tego systemu. Kolejna kwestia jest taka, że Rosjanie mogą stwierdzić, że na pewno Konfederacja Brauna wystąpiła po stronie wersji narzucanej przez Rosję z taką mętnawą logiką. Zastanówmy się, komu to służy i tak dalej. I tu jeszcze jedna uwaga. Ukraińcy mieli 2 lata, aby wyjaśnić sprawę w Przewodowie i nie zrobili nic, żeby ją wyjaśnić i to daje punkt wyjścia do tych wszystkich, którzy zadają pytanie, a może to jednak Ukraińcy?
— powiedział
Semka zwrócił również uwagę na wypowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa.
I kolejny element - wypowiedzi prezydenta Trumpa nie mogły nas zachwycać. Aczkolwiek oczywiście pamiętajmy, że Trump nigdy nie jest ideałem, o jakim myślimy, ale też przeciwstawianie złego Trumpa dobrej Europie, jak to robią politycy Platformy, przy okazji wyzłośliwiając się, mówiąc: „Patrz Nawrocki, ten twój Trump nie potrafi zdefiniować zagrożenia Polski”, jest też nieuczciwe, bo te państwa Europy Zachodniej wspaniałą retoryką kontynuowania walki jakby przyszło co do czego i społeczeństwa byłyby niezdolne do wsparcia zderzenia z Rosjanami
— mówił Piotr Semka.
CZYTAJ WIĘCEJ:
tt/Telewizja wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/740417-tylko-u-nas-marzena-nykiel-powinnismy-mocno-oprzytomniec
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.