Była szefowa oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie Hanna Radziejowska na antenie Kanału Zero ujawniła nieznane dotąd informacje na temat działań byłego szefa tego instytutu Krzysztofa Ruchniewicza. Przypominamy, że historyk ten zasłynął m.in. z chęci debatowania o oddawaniu Niemcom dóbr kultury.
Radziejowska w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim wskazała, że problem pojawił się, kiedy chciano zorganizować pierwszy raz w Niemczech konferencję na temat zrabowanych z Polski dzieł sztuki.
Właściwie w niemieckich badaniach proweniencyjnych to nie funkcjonuje. To jest nieobecne i całe wyzwanie, żeby jakby gdzieś zacząć popularyzować, budować pewne relacje między instytucjami niemieckimi i polskimi było naszym takim marzeniem
— powiedziała.
Ministerstwo kultury obsługuje wszystko, co się wiąże z restytucją, czyli zwrotami dzieł sztuki. To jest proces prawny i to jest polityczne
— wskazała.
Radziejewska wyjaśniła, że ich celem było rozpoczęcie debaty na ten temat w Niemczech.
Że to jest bardzo poważny temat dla Polaków, dla Polski, że to jest w niemieckich pewnie w dużym stopniu i muzeach, i zbiorach zresztą, przede wszystkim, żeby budować relacje między niemieckimi i polskimi badaczami, którzy szukają tych archiwów, mogą wejść, sprawdzać różne księgi inwentarzowe, szukać jakby tropów, jak pewne kolekcje, gdzie one są
— mówiła.
Żeby to wszystko się zadziało, żeby te polskie zbiory wróciły, to trzeba wykonać ileś kroków. Wy jeden z tych kroków chcieliście wykonać, po czym nagle przychodzi mail od profesora Ruchniewicza i mówi „kasować to”
— wskazał Krzysztof Stanowski.
Tak
— potwierdziła Radziejewska.
Szansa na powrót
Hanna Radziejowska zapytana o to, czy powróci do Instytutu Pileckiego, zwróciła uwagę, że nowy dyrektor przyznał, że główny powód jej zwolnienia, czyli „utrata zaufania” zniknął.
Problemy w relacjach z Niemcami
Podczas rozmowy Krzysztof Stanowski zauważył, że o Ruchniewiczu mówi się, że bardziej działa na rzecz Niemiec niż Polski.
Pan profesor Ruchniewicz miał też wypowiedzi takie krytyczne wobec Niemców, ale myślę, że nasz problem polega na tym, że on raczej reprezentuje pewien sposób myślenia o stosunkach polsko-niemieckich
— wskazała.
Moim zdaniem Niemcy dostali ogromny dar w latach 90. i 2000 od tego środowiska. Właśnie takie życzliwe bycie otwartym, że może przegadajmy i oczekiwanie, że druga strona nadrobi pewne sprawy. I to się nie stało
— powiedziała.
Skutek teraz jest taki, że naprawdę w społeczeństwie niemieckim jest takie niezrozumienie: „Ale jak o co chodzi w ogóle? To nie jest tylko PiS, który jest taki antyniemiecki, tylko że społeczeństwo się zmieniło”
— mówiła.
Do tego trzeba jeszcze dołożyć oczywiście otwarcie oczu albo głębszą refleksję, którą przeżyło polskie społeczeństwo po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę i świadomość, że Nordstream i odpowiedzialność polityczna Niemiec także za tę wojnę jest realne
— zauważyła.
Mobbing w IP?
Hanna Radziejowska przyznała, że w Instytucie Pileckiego zetknęła się z mobbingiem.
Czytałam gdzieś w „Gazecie Wyborczej”, że to był „konflikt”. (…) Miałam onkologiczną operację i wszyscy wiedzieli o tym i dokładnie tego dnia i dokładnie wtedy rozpoczęła się jakaś dzika awantura. Wydzwaniano na polecenie, że mam natychmiast przesłać jakieś dokumentty
— opowiadała.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/740138-kulisy-instytutu-pileckiego-pod-rzadami-ruchniewicza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.