„Chodzi tutaj o przyhamowanie rozwoju polskich producentów, aby ograniczyć nasz rynek i produkcję wewnętrzną. Na tym ograniczonym rynku łatwiej będzie przecież uplasować produkcję płynącą z zewnątrz, uruchomić nowe łańcuchy dostaw” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Grzegorz Chocian. Ekspert z zakresu biologii środowiskowej w ten sposób komentuje mnożące się decyzje odmowne w zakresie inwestycji dotyczących branży hodowlanej. „Wygląda to na zorganizowaną akcję z MERCOSUR w tle” - napisał w mediach społecznościowych prezes zarządu spółki EKOTON.
Coraz częściej pojawiają się niepokojące informacje o stawianiu absurdalnych wymagań środowiskowych inwestorom z branży hodowlanej, których nie przewidują polskie przepisy. Nie brakuje głosów wskazujących, że ma to być element przygotowywania miejsca na polskim rynku dla towarów, które lada chwilę napłynął do nas w związku z unijną umową z Mercosur. Na możliwość takiego niebezpieczeństwa wskazuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Grzegorz Chocian, dyplomowany eko-negocjator i ekspert z zakresu biologii środowiskowej.
Dla produkcji mięsnej trzeba uzyskiwać decyzje o środowiskowych uwarunkowaniach. To jest pierwsza decyzja inwestycyjna, jeszcze zanim obiekt w ogóle powstanie i rozpocznie jakąkolwiek produkcję. Najczęściej organem ją wydającym jest gmina, ale także Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, jeśli dotyczy to terenów chronionych, bądź zamkniętych. Przed wydaniem takiej decyzji organ zasięga opinii w RDOŚ, Sanepidzie, Wodach Polskich, ale czasem też u marszałka województwa. Tu dochodzimy do sytuacji, w której do tej pory nie robiono jakichś wielkich problemów, dbano jedynie o kwestie sanitarne wynikające z ustawy. Niestety teraz dochodzi do sytuacji wręcz absurdalnych i zadziwiających, kiedy Sanepid odmawia takiej zgody. Mamy takiego klienta, który trzykrotnie otrzymywał pozytywną decyzję środowiskową Sanepidu dla swojego przedsięwzięcia, po czym nagle, po kolejnym odwołaniu ten sam Sanepid, właśnie do tego projektu, w którym nie zmieniła się nawet jedna kropka, wydaje decyzję odmowną, przekreślając wszystkie dotychczasowe swoje opinie. Uzasadnienie było takie, że gmina, albo jakiś inny podmiot, planuje coś w przyszłości. Nie zmienił się nawet jeden parametr, a Sanepid zmienił stanowisko. Ten konkretny przypadek dotyczy Grajewa
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Grzegorz Chocian prezes zarządu spółki EKOTON. Ekspert zawodowo zajmuje się procedurami środowiskowymi przy planowaniu nowych inwestycji. O pomoc w przygotowaniu wniosków zwracają się do niego rolnicy, hodowcy i przedsiębiorcy z różnych branż. W szczególności hodowcy z branży mięsnej, którzy chcą zbudować nową farmę drobiu, jakąś tuczarnię, czy obory dla hodowli krów.
UWAGA! Otrzymujemy w ostatnich tygodniach masę informacji od hodowców, którzy informują, że Sanepidy masowo odmawiają uzgodnień dla nowych ferm i wycofują/zmieniają dotychczas pozytywne opinie. Wygląda to na zorganizowaną akcję z MERCOSUR w tle, by ograniczać produkcję w Polsce
— napisał w mediach społecznościowych dr. Grzegorz Chocian ekspert z zakresu biologii środowiskowej i prezes zarządu spółki EKOTON.
Przykładów jest mnóstwo
Dr Chocian, kory jest członkiem Komitetu Monitorującego Program Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko 2021-2027 FEnIKS wskazuje, że przypadków dziwnych odmów wydania zgody na inwestycje jest coraz więcej.
Mamy przypadek, kiedy Sanepid na Podlasiu zażądał od hodowcy krów pozytywnej formalnej pisemnej opinii dotyczącej zbadania poziomu hałasu ze względu na muczenie krów. Nie ma na to żadnego krajowego ani unijnego przepisu. Poza tym, jak sprawdzić poziom hałasu muczących krów, skoro one muczą o różnych porach, to jakiś absurd. Można to zrobić w odniesieniu do maszyn i urządzeń, ruchu drogowego, czyli sztucznego hałasu, który należy ograniczać. Jak jednak zmusić krowę do muczenia, żeby zbadać hałas? Każdy organ państwa powinien działać na podstawie i w granicach prawa, a żadne prawo nie nakazuje takiego badania, dlatego Sanepid nie ma prawa żądać takich opinii
— podkreśla nasz rozmówca i podaje kolejny przykład.
Inny przypadek dotyczy hodowli brojlera, czyli produkcji mięsa drobiowego, gdzie część odpadów, jest zagospodarowywana na polach. Prawo absolutnie dopuszcza takie działanie i wystarczy się tu wykazać odpowiednią powierzchnią tego pola. Tymczasem pojawiły się opinie, w których podnoszono jakieś względy bakteriologiczne, twierdząc, że to będzie skażenie środowiska, a przecież przez całe pokolenia nie było o tym mowy. Teraz nagle takie działanie ma powodować wielkie skażenie i zagrożenie dla środowiska. Sanepid znów odmawia tu zgody do czasu przeprowadzenia analizy odorowo-bakteriologicznej. Jedna z ekspertek, pewna pani profesor, bardzo szybko wycofała się z takiej opinii, kiedy wysłaliśmy do niej wezwanie przed sądowe, by wyjaśniła to na sali rozpraw
— wyjaśnia dr Chocian, którego zdaniem stawienie pozaprawnych wymogów tak ważnym dla branży inwestycjom jest hamowaniem jej rozwoju.
Często musimy przeprowadzić analizy tylko po to, żeby klient w ogóle mógł zrealizować swoje przedsięwzięcie i mając jednocześnie świadomość, że takie wymogi są absolutnie bezprawne. To często wynika z różnych poradników Komisji Europejskiej, a nawet z protestów zielonych organizacji. Takich rzeczy nie wolno wymagać, skoro prawo tego nie narzuca
— ocenia doktor nauk medycznych w zakresie biologii medycznej.
„Przyhamowanie rozwoju polskich producentów, aby ograniczyć produkcję wewnętrzną”
Czy to jest przygotowywanie miejsca dla towarów rolno-spożywczych, która za chwilę trafią do Polski w ramach unijnej umowy z Mercosur?
Nie mam w dłoni żadnego bezpośredniego dowodu na to, że takie działania wynikają wprost z przygotowań do wejścia umowy z Mercosur. Nie mniej trwające od roku wzmożenie blokowania decyzji i wskazywanie absurdalnych wymogów, które nie wynikają z prawa, może pokazywać, że chodzi tutaj o przyhamowanie rozwoju polskich producentów, aby ograniczyć nasz rynek i produkcję wewnętrzną. Na tym ograniczonym rynku łatwiej będzie przecież uplasować produkcję płynącą z zewnątrz. Zastanawiam się, skąd to wzmożenie i nagle pojawiające się zakazy i wymogi, które nie wynikają z prawa
— uważa nasz rozmówca.
Oczywiście stawianie inwestorowi wymogów środowiskowych, których w prawie nie ma i blokowanie mu określonej budowy zazwyczaj kończy się sporem w sądzie. To jednak nie rozwiązuje problemu hamowania rozwoju branży hodowlanej.
W tej sytuacji każdy inwestor będzie wygrywał takie sprawy w sądzie i nasi klienci je wygrywają, wykazując absurdy. Nie mniej przedsiębiorca traci rok, a może i więcej, zanim będzie mógł ruszyć z produkcją. Tymczasem, to jest czas, kiedy w jego miejsce będzie wchodzić produkcja płynąca do Polski z zewnątrz, będą uruchamiane nowe łańcuchy dostaw. Mieliśmy już takie przypadki, a jeden z nich dotyczył zmuszania do hodowli warchlaków, która miała się opierać na konkretnej rasie z importu. Dlaczego? Bo miały wydzielać mniej metanu. Czyli ktoś za nas ma decydować, jakie będzie pogłowie trzody chlewnej w Polsce i ile jej wjedzie do Polski tylnymi drzwiami. Takie nieuczciwe zasady blokowania inwestycji z powodów rzekomo środowiskowych wymogów zwalczamy
— podsumowuje dr Grzegorz Chocian prezes zarządu spółki EKOTON.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/740019-chocian-wyglada-to-na-zorganizowana-akcje-z-mercosur-tle
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.