„Żądam, chcę (…) żeby Kongres Kobiet stał się porządną, potężną instytucją, która ma swój budynek w Warszawie, swoją bibliotekę, swoją stołówkę, która ma swoje miejsce, gdzie kobiety i mężczyźni pracują nad tym, żeby zrobić coś konkretnego, żeby być cały czas jako poważnie traktowany, żeby mieć wpływ na politykę” - stwierdziła Olga Tokarczuk, polska noblistka, podczas XVII Kongresu Kobiet. Prof. Magdalena Środa stwierdziła, że aby słowa Tokarczuk się spełniły, kobiety musiałyby mieć „dostęp do władzy i pieniędzy”. „Po tym co mówisz, to właściwie musimy napisać list do premiera Tuska, że żądamy w następnym budżecie, który wiemy jaki jest, pieniędzy na Kongres Kobiet” - stwierdziła Henryka Bochniarz.
Pisarka Olga Tokarczuk wyraziła przekonanie, że organizowany cyklicznie Kongres Kobiet powinien zmienić się w potężną, stałą instytucję z własną siedzibą. Według niej, działalność na rzecz praw kobiet powinna zostać zinstytucjonalizowana i korzystać z finansowania z budżetu państwa.
Należy nam się to, żeby funkcjonować w społeczeństwie jako coś, co jest stałe, a nie efemeryczne
— powiedziała.
Laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, która rozmawiała na scenie z Henryką Bochniarz i Magdaleną Środą, wyraziła przekonanie, że kobietom przez ostatnie lata udało się wiele osiągnąć.
Jesteśmy mocniejsze, niż byłyśmy na początku
— oceniła, wspominając czasy, kiedy rozpoczynała karierę pisarską.
Czego żąda Olga Tokarczuk?
Tokarczuk przyznała, że towarzyszą jej jednak również gorzkie refleksje – mówiła, że organizacje kobiece powinny tworzyć instytucje, zakorzeniać się w nich i domagać się tego, by ich działalność była dobrze finansowana. Jak dodała, zastanawiała się, co stało się ze Strajkiem Kobiet, który - w jej opinii - powinien być dziś instytucją, ze swoim budynkiem, w którym trwają prace nad stawianymi od lat postulatami.
Ta gra z polityką przypomina nieudany taniec – jedna noga do przodu, ktoś mi podkłada nogę, nic z tego nie wychodzi, obracamy się nie w tę stronę. Ja już mam swoje lata, mam prawo być wkurzona, mam prawo być zmęczona
— dodała Tokarczuk.
Żądam, chcę - i mam nadzieję, że się do mnie przyłączycie - żeby Kongres Kobiet stał się porządną, potężną instytucją, która ma swój budynek w Warszawie, swoją bibliotekę, swoją stołówkę, która ma swoje miejsce, gdzie kobiety i mężczyźni pracują nad tym, żeby zrobić coś konkretnego, żeby być cały czas jako poważnie traktowany, żeby mieć wpływ na politykę (…). Należy nam się to, żeby funkcjonować w społeczeństwie jako coś, co jest stałe, a nie efemeryczne
— mówiła pisarka. Wyraziła nadzieję, że już wkrótce Kongres Kobiet zamieni się w taką instytucję, finansowaną przez państwo.
Od razu widać, że Olga Tokarczuk zajmuje się fantazją
— wtrąciła Magdalena Środa, wywołując śmiech uczestniczek kongresu.
Według niej, aby słowa Tokarczuk się spełniły, kobiety musiałyby mieć „dostęp do władzy i pieniędzy”.
To jest największy problem, że my przez cały czas jesteśmy w roli petentek
— dodała.
Nie możemy dawać się ustawiać na takich pozycjach właśnie efemerycznych (…). Domagam się stałości, mam dość już tego nieustannego tańca
— oświadczyła Tokarczuk.
„Tusku, musisz”(dać - nasze! -pieniądze na Kongres Kobiet)?”
Henryka Bochniarz zgodziła się ze Środą, że choć Kongres Kobiet jest już rozbudowaną strukturą, to jednak jeśli kobiety chcą mieć coś do powiedzenia, potrzebna jest władza i pieniądze, bez tego mogą jedynie głosić swoje hasła, ale bez istotnego wpływu na rzeczywistość.
Wszędzie tam, gdzie zostały wprowadzone metody przyspieszenia dostępu kobiet do władzy, do pieniędzy – wszystko jedno czy przez parytety na listach wyborczych, w zarządach i radach nadzorczych – tam wszędzie stosunek do tego typu kwestii jak właśnie równość, edukacja, zupełnie się zmienia
— powiedziała.
Po tym co mówisz, to właściwie musimy napisać list do premiera (Donalda) Tuska, że żądamy w następnym budżecie, który wiemy jaki jest, pieniędzy na Kongres Kobiet. Uważam, że to jest absolutnie uprawnione. Rola jaką Kongres przez te kilkanaście lat pełni jest nie do przecenienia
— dodała Bochniarz.
Cóż, może premier Donald Tusk powinien być nawet do tego zobowiązany, bowiem w 2022 r. dostał nagrodę „Kongresu Kobiet”. Z drugiej strony - jeśli pieniądze z budżetu państwa, to trudno sobie wyobrazić, aby całe społeczeństwo chciało się dokładać do organizacji, której jedną z „matek założycielek” jest pani Środa.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/739792-kongres-kobiet-zada-pieniedzy-tokarczuk-mam-dosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.