„Ten dron ewidentnie nas sprawdzał. On spadł 50 metrów od zabudowań, to znaczy, że mógł spaść dokładnie wszędzie. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby tych dronów poleciało 570” – powiedział publicysta tygodnika „Sieci” Marcin Wikło w „Salonie Dziennikarskim” - wspólnej audycji publicystycznej portalu wPolityce.pl i Radia Warszawa, transmitowanej na antenie Telewizji wPolsce24. Gośćmi Magdaleny Ogórek byli również Bronisław Wildstein, pisarz i publicysta oraz Stanisław Janecki, publicysta tygodnika „Sieci” oraz Andrzej Rafał Potocki, publicysta tygodnika „Sieci”.
W programie publicyści rozmawiali o rosyjskim dronie, który spadł w Osinach. Zanim rozpoczęto dyskusję w studiu, zaprezentowano nagranie, które w mediach społecznościowych opublikował na ten temat były szef MEN Przemysław Czarnek.
Od wybuchu drona w Osinach minęło 12 godzin
— tak rozpoczął swoje wystąpienie w mediach społecznościowych poseł PiS Przemysław Czarnek.
12 godzin, a na miejscu do tej pory, a przynajmniej na godzinę 13:30, nie było jeszcze przedstawicieli rządu. 12 godzin, a nie wiemy, czy pan premier Tusk przerwał swój wypoczynek. 12 godzin i wiemy tylko tyle, że na pewno nie był to dron cywilny, ani dron przemytniczy. 12 godzin i mamy komunikat, że radio systemy radiolokacyjne nie wykryły naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej i komunikat inny jeszcze, że nie posiadamy takiego systemu, który by potrafił wykryć drony na niskiej wysokości. To by oznaczało, że można tutaj wpakować nad Polskę setki dronów na niskiej wysokości i naprawdę uczynić wielkie szkody naszych na przykład naszej infrastrukturze. Ale to nieprawda, że nie mamy tego systemu, bo już wiemy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości. W czasach, kiedy pan premier Mariusz Błaszczak był ministrem obrony narodowej, nabył system Sky CTRL właśnie do wykrywania dronów. Dlaczego ten system nie jest używany i dlaczego ten system nie wykrył naruszenia przestrzeni powietrznej? Wiemy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości rozpoczął tworzenie jednostki w Sobieszynie przeciwlotniczej. Dlaczego ten rząd wstrzymał tworzenie jednostki przeciwlotniczej w Sobieszynie w sytuacji, kiedy trwa wojna na Ukrainie? Już tylko te komunikaty powodują, że wszystko, co się wydarzyło 12 godzin temu w Osinach powiecie łukowskim to kompromitacja rządu Tuska. Naprawdę nie możemy czuć się bezpiecznie z tym rządem
— wskazał były minister edukacji i nauki.
„To świadczy o indolencji rządu”
Do sytuacji zaistniałej w Osinach na Lubelszczyźnie odnieśli się publicyści.
To świadczy o indolencji tego rządu. Fakt, że Donald Tusk, bo o ile mi wiadomo, dotąd się nie wypowiedział na ten temat, tak chętnie wypowiadający się na temat opozycji, bzdur zupełnych po to, żeby jakąś szpilkę wbić opozycji, tutaj nie zareagował. A te pytania, które minister Czarnek postawił, są fundamentalne. Można postawić jeszcze jedno. Co robił ten dron? Po co on się tam pojawił? On prowadził działalność szpiegowską, ale czy to nie jest również manifestacja? Z tymi manifestacjami mamy do czynienia ze strony rosyjskiej. One mają taki charakter pokazywania, że Rosja ma możliwości i się nie zawaha, żeby zaatakować zachodnią Europę, zaatakować kraje NATO. To ma zastraszyć, zwłaszcza Europę. W związku z tym podstawową sprawą, jaką my powinniśmy zrobić, to jest po prostu zareagować twardo na to. Ale milczenie nie jest taką reakcją
— wskazał Bronisław Wildstein.
12 godzin po to, to i tamto. 12 godzin po mniej więcej do MSZ-u dotarła informacja, że coś się wydarzyło. Powiedział to literalnie pan wiceminister Bosacki, kiedyś pracownik „Gazety Wyborczej”, później rzecznik resortu, a teraz wiceminister. Więc jakby coś tu jest bardzo nie tak. A zauważmy, z czym my mamy do czynienia, co ten dron robił. Ten dron ewidentnie nas sprawdzał. To nie jest sprawa w Przewodowie, gdzie doszło do tragedii, zginęły dwie osoby przy samej granicy. Jesteśmy 100 km od lotniska Chopina pomiędzy lotniskiem w Dęblinie i pomiędzy lotniskiem w Lublinie i właśnie te 40 km od zakładów azotowych. To jest takie miejsce, gdzie ten niewielki ładunek, on sobie zrobił ten kilkumetrowy lej. Ale równie dobrze na przykład mogła tam być jakaś broń biologiczna i dolecieć do dowolnego zbiornika wodnego zasilającego okolicznych mieszkańców. Dron spadł 50 m od zabudowań, to znaczy, że mógł spaść dokładnie wszędzie. I też na wyobraźnię moją i ludzi powinny działać i działają takie stwierdzenia: „A co gdyby tych dronów było 500?”. Rosjanie absolutnie są w stanie i produkują teraz już takie ilości dronów, że są w stanie taką lawinę dronów wysłać. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby tych dronów poleciało właśnie 570
— podkreślił Marcin Wikło.
„Tego się nie przelicza”
Z kolei Stanisław Janecki wskazał, że Polska powinna wynając samoloty, które są zdolne do wykrywania dronów.
Donald Tusk i jego rząd wiedzą o tym, że drony są bardzo użytecznym narzędziem tej wojny od początku, jak ten rząd powstał. Doskonale wiedzą o tym, jak można wykrywać te drony. Naziemne stacje radarowe raczej tego nie wykrywają. Wykrywają to samoloty, które latają dostatecznie nisko, żeby mieć kontrolę nad obszarem. Powinniśmy już dawno wynająć od Norwegów, Brytyjczyków, od Szwedów te samoloty, które właśnie wykrywają te drony, ale wydaje się na inne głupoty. System Barbara jest drogi, bo on tam chyba z miliard dolarów kosztuje. Ale trzeba tę cenę zapłacić dlatego, że to technologicznie jest prymitywne, bo to spalinowy dron, ale dzięki temu jest w stanie wszędzie dolecieć. Nie leci szybko, 180 km/h to jest maksymalnie, więc można by go zestrzelić ewentualnie. A tłumaczenie takie, że system nie jest na tyle czuły, żeby nie strzelać na przykład do ptaków, to są żarty po prostu. A Tusk zawsze milczy albo ucieka, kiedy jest krytyczna sytuacja i nie wie, jak zareagować. Jedyna reakcja Donalda Tuska to była kpina z Mariusza Błaszczaka, że on ma tam te oskarżenia, ujawnienie tego planu „Warta”. A Tusk już zapomniał, kim jest właściwie Mariusz Błaszczak. To jest cały udział Donalda Tuska w tej debacie. Natomiast już dawno powinny zostać podjęte decyzje, że przynajmniej w tym czasie, kiedy Rosjanie mogą pójść za ciosem, wynająć te samoloty i one by wykrywały te drony. I wprawdzie to jest drogie, bo też mówią ci rządzący obecnie w MON-ie, że po co strzelać do czegoś tak małego pociskiem, który jest 10-krotnie droższy na przykład od tego obiektu, ale trzeba zademonstrować konsekwencje i to, że jesteśmy w stanie to robić, a nie sobie przeliczać, czy nam się to opłaca, bo wleci albo nie wleci. Tego się nie przelicza, tylko się wali w to
— wskazał Stanisław Janecki.
Andrzej Potocki zaznaczył, że Polska nie ma żadnej ochrony przeciwko dronom.
Sytuacja jest gorsza, niż nam się wszystkim wydaje. Mianowicie my po prostu nie mamy żadnej ochrony przeciwko dronom. Wojna na Ukrainie zaczęła się chwalić Boga, znaczy chwalić diabła prędzej niż Boga ponad 2 lata temu, kiedy miało miejsce pierwsze naruszenie naszej przestrzeni powietrznej przez obiekt bezzałogowy, taki jak rakieta czy dron, dobre półtora roku temu. Od tamtej pory praktycznie nie zrobiono nic. Jeśli chodzi o systemy wykrywające drony, to stosuje się je na przykład w newralgicznych zakładach produkcyjnych, firmach przeciwko szpiegostwu gospodarczemu. Jednym słowem są cztery systemy. Jeden to jest radarowe, ale ten wykrywa tylko te na wyższej wysokości. Drugi radiolokacyjny, czyli radio po falach radiowych. Ten też nie jest taki w przypadku nisko lecącego drona bardzo skuteczny. I ten najbardziej pożądany to jest akustyczny. To są czujniki akustyczne. Pragnę zauważyć, że Ukraina ma tych czujników około 20 tys. ustawionych wzdłuż granic, wzdłuż linii frontu. U nas z tego, co wiem, to chyba do tej pory nie ma żadnego takiego czujnika, a miała być „Tarcza Wschód”, czego to miało nie być. I z jednej strony słyszymy ten po prostu denerwujący bełkot o bezpieczeństwie, gdzie każdy z tych politycznych postaci jak Trzaskowski czy Kosiniak-Kamysz, czy cała reszta nic innego nie mówią, tylko w kółko powtarzam jedno zaklęcie. Bezpieczeństwo jest najważniejsze. I co się dzieje? Przylatuje do Polski dron i robi sobie, co chce. Półtorej godziny tłucze się po całym kraju, jak Marek po piekle, może uderzyć zarówno w lotnisko Okęcie, jak i w inny obiekt strategiczny, to jest tylko fantazja tego, kto tym dronem steruje albo kto go programował, czyli po prostu Kreml. To, że spadł akurat teraz i wybił tylko szyby, ale sytuacja jest żenująca. Ukraińcy po dwóch dniach następnego dnia już stwierdzili, jaki to jest typ tego drona. W nas cały czas jest ten przekaz informacyjny nie najlepszy, ale przede wszystkim, co najgorsze, my nie mamy obrony antydronowej. Ona jest w powijakach i nie wiem, jak po dwóch latach wojny na Ukrainie można było do tego dopuścić
— powiedział Andrzej Rafał Potocki.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. O czym nie mówi się ws. rosyjskiego drona? Kiedy był w naszej przestrzeni powietrznej w pobliżu były 3 samoloty rejsowe
tt/Telewizja wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/738504-tylko-u-nas-wiklo-dron-w-osinach-ewidentnie-nas-sprawdzal
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.