Nie milkną echa skandalu wokół zwolnienia Hanny Radziejowskiej z Instytutu Pileckiego, niemal codziennie na nowo kompromitowanego przez jego dyrektora Krzysztofa Ruchniewicza. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi teraz, że status sygnalistki Radziejowska otrzymała… przez pomyłkę. Wirtualna Polska opisuje szokujące informacje o sprawie byłej już szefowej berlińskiego oddziału.
Źle się dzieje w Instytucie Pileckiego, co zauważają już nie tylko politycy i zwolennicy środowiska, które powołało tę instytucję. 14 sierpnia media obiegła informacja o zwolnieniu kierownik niemieckiego oddziału, Hanny Radziejowskiej. Stanowisko straciła wkrótce po poinformowaniu MKiDN o o planach kierownictwa Instytutu co do organizacji seminarium poświęconego… zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec i innych państw.
Co z tą ochroną?
Czy był odwet na sygnalistce? Wirtualna Polska opisuje kolejne bulwersujące kulisy tej sprawy. Okazuje się, że Krzysztof Ruchniewicz otrzymał poufny list wysłany przez Radziejowską do minister Cienkowskiej. Resort kultury oświadczył dziś natomiast, że Hannie Radziejowskiej nigdy nie przysługiwała ochrona dla sygnalistów.
To samo ministerstwo przekazało Radziejowskiej 3 kwietnia 2025 r. informację, że jej zgłoszenie jest objęte ochroną przysługującą na podstawie ustawy o ochronie sygnalistów. Publikujemy dowód. Ministerstwo odpowiada: status przyznał pracownik, który nie powinien tego robić, więc ochrona nie obowiązuje
— czytamy w artykule Pawła Figurskiego i Patryka Słowika.
Ministerstwu nie wolno tej korespondencji swobodnie przekazywać dalej, w szczególności do osoby, której dotyczy zgłoszenie(…) Dowodem na to, że ochrona została przyznana, jest wiadomość wysłana Hannie Radziejowskiej 3 kwietnia 2025 r. przez Konrada Rodziewicza, starszego specjalistę w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wskazuje on wprost: „zgłoszenie jest objęte ochroną, zgodnie z ustawą z dnia 14 czerwca 2024 r. o ochronie sygnalistów”.
— przypominają autorzy.
Później o planach Ruchniewicza, m.in. dotyczących organizacji skandalicznego seminarium, Radziejowska alarmowała Martę Cienkowską - już jako nową minister kultury, a także Jana Tombińskiego, chargé d’affaires ambasady w Berlinie.
Pismo trafiło do… Ruchniewicza. A nie powinno!
Za każdym razem Radziejowska podkreślała, że korespondencję z ministerstwem prowadzi w trybie ustawy o ochronie sygnalistów, dlatego prosi o poufność.
Następnie ministerstwo kultury przekazało list Radziejowskiej prof. Ruchniewiczowi. Ministerstwo nam to w końcu przyznało. Ruchniewicz zaś, po zapoznaniu się z korespondencją, podjął decyzję o odwołaniu Radziejowskiej ze stanowiska. Jako jeden z powodów wskazał to, że prowadziła ona korespondencję z „osobami trzecimi”
— czytamy w artykule WP.
MKiDN wskazywało też, że Konrad Rodziewicz, wspomniany wcześniej pracownik resortu, który przyznał byłej już dyrektor Instytutu Pileckiego w Berlinie status sygnalisty… nie ma uprawnień do tego rodzaju działań.
Ministerstwo ocenia, że korespondencja Hanny Radziejowskiej „nie spełniała wymogów merytorycznych”, a w sprawie wymiany wiadomości z Rodziewiczem prowadzona jest teraz procedura wyjaśniająca.
„Kompromitacja rządu”
To jest kompromitacja rządu, kompromitacja instytucji sygnalistów. Oto sygnalistka dostaje potwierdzenie z MKiDN, że jej sprawa będzie rozpatrywana w trybie ochrony sygnalistów. Ministerstwo jednak ujawnia jej pismo i twierdzi, że nigdy nie była sygnalistką. To co oznacza mail, który ministerstwo wysłało? Pomyłka. W międzyczasie rzeczniczka Instytutu Pileckiego kpi z dziennikarzy, którzy ujawnili sprawę.
— napisał na portalu X Paweł Figurski. Dziennikarz ma na myśli wpis Luizy Jurgiel-Żyły.
Cieszę się, że mamy oficjalne potwierdzenie z Ministerstwa Kultury udzielone TVN24, że weekendowe rewelacje Wirtualnej Polski i Patryka Słowika były nieprawdziwe. Pytanie tylko dlaczego tak szanowane medium i dziennikarze, opierają się na nierzetelnych źródłach i w jaki sposób dziennikarze zrehabilitują się za ten błąd w sztuce?
— pytała wczoraj na X.
Napisaliśmy z Pawłem Figurskim, że p. Ruchniewicz wyrzucił z Instytutu Pileckiego sygnalistkę. Ministerstwo kultury stwierdziło, że p. Radziejowska nie była sygnalistką. Rzeczniczka Instytutu Pileckiego z nas się pośmiała, hehe. Pokazaliśmy ministerstwu dowód, że status Radziejowskiej nadało samo ministerstwo kultury. I teraz uważajcie, bo idzie najmocniejsze (nie wymyśliłem tego, słowo!): ministerstwo twierdzi, że pracownik, który nadał status, nie miał takich uprawnień i popełnił błąd, więc minister Cienkowska mogła przekazać list Radziejowskiej o Ruchniewiczu Ruchniewiczowi. A ten, jak przeczytał list, wywalił Radziejowską z roboty
— podsumował Patryk Słowik.
To, co wyprawia rząd Tuska i jego nominaci, powoli przestaje być śmieszne.
jj/WP.pl, X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/738422-nowe-wiesci-ws-radziejowskiej-mkidn-klamalo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.