„Oczywiście to jest zachowanie nie tyleż absurdalne, co może być oceniane w kategoriach prawno-karnych, ale ja bym nie używała słowa ‘zamach’, bo to już jest przesadne słowo, natomiast tak się poważni ludzie nie zachowują” - powiedziała przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka na antenie Telewizji wPolsce24, komentując próbę wtargnięcia do KRS przez urzędnika Ministerstwa Sprawiedliwości.
Dzisiaj doszło do próby wtargnięcia do Krajowej Rady Sądownictwa. Jedną z osób, która chciała wejść do pomieszczeń KRS był… urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości - sędzia Dominik Czeszkiewicz
Co się stało?
Marcin Wikło zapytał sędzię Dagmarę Pawełczyk-Woicką o to, co tak naprawdę wydarzyło się w KRS.
Z tego, co zdołałam ustalić, to przyszło dwóch panów, prawdopodobnie wjechali na parking wewnętrzny, oszukując ochroniarza i mówiąc, że mają jakieś dokumenty z Sądu Najwyższego do Krajowej Rady Sądownictwa, po czym próbowali uzyskać dostęp do pomieszczeń w siedzibie Krajowej Rady Sądownictwa, lecz bezskutecznie. Mieli sobie wyjąć sami karty dostępu przeznaczone dla kurierów i to są karty, które nie otwierają pomieszczeń
— wskazała.
Przewodnicząca KRS wyjawiła, że karty te pozwalają jedynie dostać się na jeden z korytarzy, który jest współdzielony z innymi firmami, ponieważ KRS mieści się w części budynku uczelni, który jest wynajmowany.
Absolutnie wszyscy zachowali się wzorowo, jeżeli chodzi o ochronę, także ze strony uczelni
— powiedziała.
Prawdziwe cele
Zauważyła, że wszystko to zakończyło się bezskuteczną próbą.
To wszystko jest pretekstem do tego, żeby spróbować postawić zarzuty komuś z nas, bądź też uzyskać postanowienie prokuratora o wydaniu jakichś dokumentów, nie bardzo wiem jakich dokumentów, bo od dwóch tygodni prowadzę korespondencję z panem sędzią Ulmanem z Nysy i pan sędzia usiłuje wmówić mi, że nie realizuję jakiegoś obowiązku ustawowego, tymczasem sam nie chce przyjść do Krajowej Rady Sądownictwa i to jest najzabawniejsze. On w ostatnim piśmie oświadczył, że uważa się za rzecznika, ale nie będzie pracował w Krajowej Radzie Sądownictwa i prosi o przygotowanie jakichś niewymienionych dokumentów celem umożliwienia wydania tychże jakimś upoważnionym osobom. Jest to zupełnie kuriozalna sytuacja
— wskazała.
Dagmara Pawełczyk-Woicka podkreśliła, że słyszała także wersję dotyczącą tego, że „ci dwaj panowie mieli powiedzieć ochroniarzowi, żeby dał im prawidłowe karty dostępu, ponieważ te im nie działają, ponieważ oni ukradli z jakiejś skrzynki”.
Oczywiście to jest zachowanie nie tyleż absurdalne, co może być oceniane w kategoriach prawno-karnych, ale ja bym nie używała słowa „zamach”, bo to już jest przesadne słowo, natomiast no tak się poważni ludzie nie zachowują
— zaznaczyła.
Komiczne nie tragiczne
Przewodnicząca KRS zauważyła, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma żadnego nadzoru nad Krajową Radą Sądownictwa.
Po prostu minister sprawiedliwości jest jednym z 25 członków Krajowej Rady Sądownictwa i tyle. Prawdopodobnie to nie było polecenie w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości. Może było jakieś tajne porozumienie, ale niewątpliwie nie było to polecenie służbowe. To pan Dominik Czeszkiewicz spróbował sam sforsować zabezpieczenia i wejść do pomieszczeń pod nieobecność członków Krajowej Rady Sądownictwa i członków biura. To jest nie tyle tragiczne, co po prostu komiczne wręcz
— powiedziała.
Szukanie pretekstu
Pawełczyk-Woicka stwierdziła, że w jej ocenie celem tej „wizyty” było szukanie pretekstu dla prokuratora, który wyda postanowienie z żądaniem wydania akt.
Problem zrodził się z tego, że pan minister postanowił zupełnie poza swoimi kompetencjami odwołać rzeczników dyscyplinarnych, którzy mają swoje kadencje. I wówczas rada stwierdziła, że to odwołanie jest bezskuteczne
— podkreśliła.
Natomiast zastrzegam, że Krajowa Rada Sądownictwa jeszcze nie wyraziła zdania a propo tych dublerów powołanych w miejsce tych „odwołanych”
— zaznaczyła,
My nie jesteśmy od powołań ministra i odwołań, ale jest Sąd Najwyższy i to jest sąd drugiej instancji, sąd dyscyplinarny i to oni dopuszczając kogoś do udziału w posiedzeniu, udzielając akt do wglądu, słuchając stanowiska tej osoby, mogą ocenić decyzję ministra. Ja zaznaczam, że to nie jest decyzja o odwołaniu podjęta z rażącym naruszeniem prawa. To jest decyzja poza kompetencjami. Bo otóż minister wymyślił sobie, że skoro ustawa zezwala na powołanie, a milczy w sprawie odwołania, to on może odwołać. To jest absurdalne
— podkreśliła.
Ostateczna decyzja według mnie, jeżeli chodzi o taki organ niezależny, należy do sądu i tym sądem będzie sąd drugiej instancji. Poczekajmy po prostu, co ten sąd zdecyduje. Natomiast pan Ulman był zapraszany przeze mnie wielokrotnie, żeby przyszedł do rady i żebyśmy omówili współpracy ewentualnej
— wskazała.
Problem prawny
Szefowa KRS zwróciła uwagę, że mamy do czynienia z problemem prawnym, ponieważ ma rzeczników, których rada uznaje i nowych, których trudno ulokować w tym momencie w systemie prawnym.
Ja nawet nie porozmawiałam z tym człowiekiem, bo normalnym zachowaniem jest przyjście do nowego miejsca pracy i porozmawianie o zasadach funkcjonowania w tym miejscu, a nie wysyłania jakichś panów umyślnych, którzy usiłują pod nieobecność ludzi zajmujących te pomieszczenia, wejść tam, oszukując ochronę budynku
— zaznaczyła.
Oceniła ona, że Czeszkiewicz naraził się swoimi działaniami na śmieszność.
Być może złoży zawiadomienie do prokuratury właśnie na nas, chociaż przyszedł tam pod naszą nieobecność
— wskazała.
as/wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/738166-tylko-u-nas-szefowa-krs-o-probie-wtargniecia-absurdalne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.