Karol Nawrocki nie będzie „koniem trojańskim Trumpa w Europie” – jak wieści „Gazeta Wyborcza”, tylko szanowanym partnerem, sojusznikiem i przyjacielem.
Kręcić też trzeba umieć – taki wniosek nasuwa się po komedii, jaką Donald Tusk, jego rzecznik Adam Szłapka i jego wiceminister obrony Cezary Tomczyk urządzili w związku z konsultacjami wybranych przywódców państw przed spotkaniem Trump – Putin 15 sierpnia 2025 r. na Alasce. Chodziło o to, żeby tak zakręcić Polakom w głowie, by uznali, iż prezydent Karol Nawrocki „na chama” wepchnął się na najważniejszą rozmowę – z Donaldem Trumpem – chociaż Polskę miał i powinien wtedy reprezentować premier Donald Tusk. Wepchnął się knując z Amerykanami. Oczywiście, jak to wypadku Donalda Tuska, wszystko przebiegało inaczej, niż on i jego ludzie to przedstawiają.
Najpierw trzeba by określić, kto i kiedy konsultował się przed szczytem Trump – Putin. Wychodzi na to, że doszło do pięciu tele- czy wideokonferencji, w tym jednej z udziałem ministrów spraw zagranicznych. 6 sierpnia 2025 r. prezydent USA Donald Trump poinformował wybranych europejskich przywódców (m.in. kanclerza Niemiec Friedricha Merza, prezydenta Francji Emmanuela Macrona i premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera) o swoich planach spotkania z Władimirem Putinem, a następnie ewentualnego spotkania trójstronnego, czyli jeszcze z udziałem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
9-10 sierpnia 2025 r. odbyły się rozmowy telefoniczne (nazwijmy je „koordynacyjnymi”) między prezydentami i premierami Francji, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii, Finlandii i Polski (Donalda Tuska) oraz przewodniczącej Komisji Europejskiej. Chodziło o przygotowanie wspólnego oświadczenia apelującego do Donalda Trumpa, by zwiększył presję na Rosję. Dyskutowano o strategii wobec wojny na Ukrainie, o wezwaniu Putina do zawieszenia broni, o zapewnieniu udziału Ukrainy w jakimkolwiek porozumieniu pokojowym oraz ustaleniu, jak daleko można się posunąć podczas negocjacji z Rosją (m.in. w takich kwestiach, jak gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa i niezgoda na jednostronne ustępstwa terytorialne).
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski uczestniczył w części konsultacji. Inni uczestnicy (w zależności od problemów do przedyskutowania) to kanclerz Niemiec Friedrich Merz, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Włoch Giorgia Meloni, prezydent Finlandii Alexander Stubb, premier Polski Donald Tusk, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przewodniczący Rady Europejskiej António Costa i sekretarz generalny NATO Mark Rutte.
Najważniejsze konsultacje odbywały się 13 sierpnia 2025 r. We wstępnej wideokonferencji (ok. 14:00 czasu środkowoeuropejskiego) udział wzięli Friedrich Merz, Emmanuel Macron, Keir Starmer, Donald Tusk, Alexander Stubb, Giorgia Meloni, Ursula von der Leyen, António Costa, Mark Rutte i Wołodymyr Zełenski. Wszystko wskazuje na to, że ten skład ustalili w rozmowie telefonicznej Friedrich Merz i Emmanuel Macron. I stosowną informację przesłali do Białego Domu. To miała być jednocześnie lista uczestników głównej wideokonferencji (ok. 15:00 czasu środkowoeuropejskiego), czyli z udziałem prezydenta Donalda Trumpa oraz wiceprezydenta J.D. Vance’a.
Adam Szłapka i Cezary Tomczyk uznali, że wszystko jest pozamiatane, skoro Merz i Macron wstawili na listę Donalda Tuska. A ten zapewne zakomunikował Adasiowi i Czarkowi, jakim to jest ważniakiem i żeby to odpowiednio nagłośnili. I oni to zrobili, co potem okazało się kompromitacją. Jak tylko lista Merza i Macrona dotarła do Białego Domu, prezydent Trump wykreślił premiera Tuska, a w to miejsce wstawił prezydenta Karola Nawrockiego. I tak skorygowaną listę przesłano z Waszyngtonu do Berlina i Paryża. Dla prezydenta Nawrockiego nie było niespodzianką zastąpienie premiera Tuska, bowiem Biały Dom poinformował go o tym dzień wcześniej. W Waszyngtonie nie brano zresztą pod uwagę, by w tej najważniejszej rozmowie Tusk w ogóle uczestniczył. Trump i Vance mają naprawdę dobrą pamięć, gdy chodzi o wygłupy Tuska i jego ataki na prezydenta USA. Poza tym Trump uznał, że trwale partnerem dla niego w Polsce jest prezydent Nawrocki, a nie premier Tusk.
Merz i Macron nie raczyli poinformować Tuska o zmianie, jakiej dokonał Trump – tacy to „koledzy”, więc napalał się on na udział w tej głównej wideokonferencji jak szczerbaty na suchary. Później dowiedział się z kancelarii polskiego prezydenta, ale głupoty wygadywane przez Szłapkę i Tomczyka poszły w świat. A Tusk tłumaczył, że taki jest już zwyczaj, że amerykańscy prezydenci przede wszystkim rozmawiają z polską głową państwa i on ten zwyczaj rozumie. I nic nie wspomniał o tym, że miał być w tym najważniejszym klubie, a potem z niego wypadł.
Dla porządku dodajmy jeszcze, że ok. 16:30 czasu środkowoeuropejskiego 13 sierpnia 2025 r. doszło do kolejnej wideokonferencji, podczas której liderzy państw europejskich uważających się za wojskowych sojuszników Ukrainy, a nazywanych „koalicją chętnych” podsumowali konsultacje i uzgodnili stanowisko w sprawie wsparcia dla Ukrainy w wypadku zawieszenia broni, w tym pomocy wojskowej i reakcji na ewentualne niepowodzenie rozmów Trumpa z Putinem na Alasce.
Sprawa uczestnictwa prezydenta Karola Nawrockiego w najważniejszej wideokonferencji z udziałem Donalda Trumpa jest oczywista. Tak jak oczywiste jest, że Donald Tusk w jakimś sensie został „zrobiony w bambuko” przez swoich „kolegów” z Berlina i Paryża. A Adam Szłapka i Cezary Tomczyk wyszli na tych, co to wszyscy wiedzą. Premierowi Tuskowi nie pozostało nic innego, jak poprosić prezydenta Nawrockiego o spotkanie, do którego doszło w południe 14 sierpnia 2025 r. (premier chwilę sobie poczekał na głowę państwa).
Sytuację, w której to prezydent Nawrocki jest numerem jeden, a nie premier Tusk bardzo przeżył zapasowy (a może pierwszy) rzecznik Tuska - Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej”. Odkrył on niecne knowania prezydenta Nawrockiego i jego ludzi. W tej teorii spiskowej Pałac Prezydencki prosił Biały Dom o „wyproszenie Donalda Tuska ze spotkania z prezydentem Donaldem Trumpem”. I tym sposobem „otoczenie Karola Nawrockiego uderzyło nie w premiera rządu, lecz w Polskę i nasze bezpieczeństwo”. Rety, rety! Ma być jeszcze gorzej, gdyż w ten sposób „w konflikt między Koalicją 15 Października a obozem popierającym prezydenta Nawrockiego wmieszało się obce mocarstwo. Z pełną premedytacją pozwolili, by o tym, kto reprezentuje Polskę, rozstrzygano w Waszyngtonie, a komunikował o tym Berlin. Taka postawa niemiło pachnie Polską z XVIII w. i targowicką zdradą”. Problemem jest tylko to, że nikt tu nic nie knuł, gdyż w Białym Domu wszystko wiedzą i zaserwowano Tuskowi to, co z tamtego punktu widzenia jest oczywiste. I premier Tusk absolutnie nie powinien się temu dziwić.
Wieliński prawie się popłakał, że ofiarą „typowej intrygi z kampanii wyborczej” stał się rzecznik rządu Adam Szłapka, który „ogłosił, że Tusk będzie brał udział w środowej telekonferencji z Donaldem Trumpem”. Intryganci uznali ponoć, że „należy wykorzystać okazję, by uderzyć w znienawidzonego premiera, a potem go wyśmiać na platformach społecznościowych i w programach telewizyjnych”. Zapasowy rzecznik powinien mieć raczej pretensje do Merza i Macrona, że po raz kolejny Tuska „wykolegowali”.
Nikt z Pałacu Prezydenckiego nie musiał prosić, by „zmienić reprezentanta Polski”, by Tuska „wypychać z rozmów z Trumpem”. On sam się wypchnął, a poza tym istnieje jakaś hierarchia i warto to przyjąć do wiadomości. Warto też wiedzieć, że dla Donalda Trumpa i jego administracji nigdy premier Tusk nie będzie ważniejszy od prezydenta Nawrockiego. A może być nawet tak, że Trump nie znajdzie powodu, żeby się z Tuskiem spotykać. A Karol Nawrocki nie będzie „koniem trojańskim Trumpa w Europie”, tylko szanowanym partnerem, sojusznikiem i zapewne przyjacielem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/737715-to-nie-nawrocki-i-jego-urzednicy-zrobili-w-bambuko-tuska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.