„To, że z polskiej strony pojawiają się głosy, jakoby mielibyśmy coś Niemcom oddawać, jest kompletnie nie do pomyślenia i nie do zaakceptowania. Uważam, że prof. Ruchniewicz powinien natychmiast podać się do dymisji” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Wojciech Polak. Przewodniczący Kolegium IPN przypomina, że Niemcy nie tylko rabowali, ale i niszczyli nasze dobra kultury. „Upominanie się o to, żebyśmy cokolwiek Niemcom oddawali, co przypadkowo trafiło w nasze ręce po wojnie, jest skandaliczne” - ocenia nasz rozmówca.
Portal wPolityce.pl: Środowiska patriotyczne żądają szybkiej dymisji dyrektora Instytutu Pileckiego prof. Krzysztof Ruchniewicz. Chciał zorganizować seminarium o zwrocie Niemcom dóbr kultury, w szczególności tzw. Berlinki. Co to za zbiory?
Prof. Wojciech Polak: Faktem jest, że pod koniec wojny w wyniku zamieszania, gdy Niemcy ewakuowali różne swoje dobra kultury, pewna ich ilość została w Polsce. To jest właśnie ta Berlinka, która pozostała w naszych rękach. Kilka cennych rzeczy z tych zbiorów Erich Honecker (komunistyczny przywódca NRD – przyp. red.) dostał od Edwarda Gierka, a reszta znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej.
Myśli pan, że inspiracja pomysłu prof. Ruchniewicza ma berlińskie korzenie?
Sprawa jest rzeczywiście skandaliczna. Niemcy mają u siebie tysiące razy więcej naszej własności, która dostała się w ich ręce nie w wyniku jakiegoś zamieszania pod koniec II wojny światowej, ale poprzez brutalny rabunek, którego dokonali. Trzeba tu wymienić liczne zbiory biblioteczne, archiwa, dzieła sztuki i wiele innych. Samych naszych dzieł sztuki, które uważane są za dzieła o wielkiej wartości, Niemcy mają prawdopodobnie powyżej 500 tys. Część z nich jest zaginiona, ale większość z nich znajduje się na terenie Niemiec. Takich rzeczy, które oni przejęli, zrabowali, wywieźli, jest ogromna ilość.
Niemcy sami siebie zwolnili z odpowiedzialności za te przestępstwa. Kraj, w którym politycy mają usta pełne frazesów o demokracji i tolerancji, uchwalił prawo, które tego typu przestępstwa określa jako przedawnione.
W 1941 r. ekipa funkcjonariuszy niemieckich wpadła do Archiwum Głównego Akt Dawnych i zabrała stamtąd 74 dokumenty Zakonu Krzyżackiego, które dzisiaj - wiemy to dobrze - są włączone do katalogu Archiwum Dziedzictwa Pruskiego w Berlin Dahlem. Teraz Niemcy twierdzą, że to należy do nich, bo zaraz po powstaniu Republiki Federalnej Niemiec uchwalili ustawę mówiącą, że przedawnienie roszczeń z tego typu przestępstw rabunkowych następuje po 30 latach. Uważają, że Polsce nic się już nie należy, bo to jest przedawnione! Można przypomnieć także symboliczny niemal przykład pięknej zabytkowej kołatki z Bazyliki Zwiastowania Najświętszej Marii Panny w Czerwińsku nad Wisłą, którą jesienią 1939 roku, czyli tuż po zajęciu Polski przez Niemców, prof. Dagobert Frey osobiście odkręcił śrubokrętem i sobie zabrał. Prawdopodobnie znajduje się ona teraz w rękach spadkobierców profesora, o ile jej nie sprzedali. Takich przykładów brutalnego ratunku można by mnożyć. Domaganie się przez Niemców jakichś zwrotów, czy też co gorsza, taka sugestia ze strony polskiego urzędnika, po prostu nie mieści się w głowie.
Niemcy nie chcą niczego oddawać ani rekompensować, a przecież nie tylko rabowali, także niszczyli nasz dorobek kulturowy. Twierdzili, że Polacy kultury nie mają.
Tak, Niemcy nie tylko rabowali, po prostu niszczyli nasze dobra kultury. Bibliotekę Narodową po Powstaniu Warszawskim spalili niemal w 70 procentach. Archiwum Główne Akt Dawnych, nasze najcenniejsze archiwum historyczne, straciło 90 proc. swoich zasobów w wyniku podpalenia. Pozostało zaledwie 10 proc. Z kolei Archiwum Akt Nowych także zostało zmasakrowane. Możemy wymieniać liczne archiwa, biblioteki i zbiory, które Niemcy - zwłaszcza po Powstaniu Warszawskim - celowo podpalali i niszczyli, żeby zniszczyć polską kulturę. To są gigantyczne straty, wręcz nie do ogarnięcia.
Spodziewał się pan, że nowa polityka rządu Donalda Tuska, dotycząca relacji polsko-niemieckich, tak bardzo wpisze się w narrację Berlina?
Upominanie się o to, żebyśmy cokolwiek Niemcom oddawali, co przypadkowo trafiło w nasze ręce po wojnie, jest skandaliczne. Należałoby zachować jakąś minimalną przyzwoitość. Za spalone Archiwum Główne Akt Dawnych ta Berlinka byłaby jakąś kroplą w morzu należnej nam rekompensaty. Taka postawa Niemców i ich buta w stylu pruskim, że wszystko jest przedawnione i nic się Polsce nie należy, świadczy o tym, że ten naród nie przerobił jeszcze lekcji pokory płynącej z historii. Lekcji chrześcijańskiej postawy polegającej na pokucie i zadośćuczynieniu. Tego u nich nie ma.
Tyle że to pomysł polskiego urzędnika. Prof. Krzysztof Ruchniewicz jest pełnomocnikiem MSZ do spraw polsko-niemieckiej współpracy i dyrektorem Instytutu Pileckiego. Jak pan to ocenia?
To że z polskiej strony pojawiają się głosy, jakoby mielibyśmy coś Niemcom oddawać, jest kompletnie nie do pomyślenia i nie do zaakceptowania. Uważam, że prof. Ruchniewicz powinien natychmiast podać się do dymisji. Sprawą powinny zająć się także odpowiednie służby, odpowiednie organy, które powinny zbadać motywy takiego działania. Takie postępowanie należy rozpocząć.
Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/736942-prof-polak-ruchniewicz-powinien-podac-sie-do-dymisji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.