Kaszubi żądają zamknięcia kontrowersyjnej wystawy pod nazwą „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”. Wystosowali list otwarty, w którym wyrażają oburzenie ekspozycją i zwracają uwagę, że ma ona antypolski i antykaszubski przekaz. Podkreślono w nim również, iż wystawa wpisuje się w niemiecką politykę historyczną.
CZYTAJ TAKŻE: Stanowcza reakcja prezydenta Dudy na wystawę „Nasi chłopcy”: „Moralna prowokacja”! „Nie ma zgody na relatywizowanie historii!”
Mamy do czynienia z wielką manipulacją
— podkreśla Kazimierz Klawiter, jeden z sygnatariuszy listu w sprawie zamknięcia wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”.
Działacz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i Radny Województwa Pomorskiego zauważył, iż wystawa zakłamuje historię.
Autorzy wystawy twierdzą, że ona jest po to, by przywrócić godność tym chłopcom. Nie! Wy odbieracie godność tym chłopcom, bo ci chłopcy straszliwie przeżywali to upokorzenie, bo wiedzieli, iż to jest może nie zdrada, ale piętno quasizdrady. Oni dopiero odzyskiwali spokój ducha w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, w momencie, kiedy była szansa zdezerterowania z Wehrmachtu. Ta wystawa jest głęboką manipulacją. W świat idzie obraz międzynarodowej akcji niemieckiej pod tytułem „Wehrmacht”. No nie, my się na to nie zgadzamy. To budzi nasz największy sprzeciw
— powiedział Radiu Maryja Kazimierz Klawiter.
Portal wPolityce.pl publikuje pełną treść listu protestacyjnego.
List otwarty z żądaniem zamknięcia wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”
Trudno znaleźć słowa, które w pełni oddałyby nasze oburzenie i zniesmaczenie pomysłem zorganizowania przedmiotowej wystawy opatrzonej tak przewrotnym tytułem – która godzi w polski, kaszubski kod kulturowy. Tym bardziej w Ratuszu Głównego Miasta. Jej przekaz ma charakter antypolski, bowiem – prawdopodobnie świadomie – sugeruje światu, że służba Kaszubów w Wehrmachcie była czymś naturalnym i powszechnym, a jedynie ledwie zauważa, że wcielenie do niemieckiej armii wiązało się z brutalnym przymusem, często zagrożonym śmiercią. Wystawa zaledwie marginalnie zaznacza również heroizm tych chłopców, którzy zdołali zbiec i zaciągnąć się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Autorzy wystawy czarcim zamysłem uderzenia emocjonalnego materiałem fotograficznym, którego głównym przekazem – który pójdzie w świat – są uśmiechnięci chłopcy w mundurach Wehrmachtu. Dokonują przez to najpotworniejszego zabiegu – zabawy tragedią ludzką – bowiem wiemy i jesteśmy o tym głęboko przekonani, że ci chłopcy nie życzyliby sobie, aby bawiono się ich losem w brutalnych machinach narracyjnych. W ciągu naszego niekrótkiego życia poznaliśmy setki (jeśli nie tysiące) wcielonych do Wehrmachtu i wszyscy z całą mocą wypierali ten dramatyczny epizod ze swojej świadomości. Natomiast jako remedium chętnie opowiadali o swoim epilogu w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie.
Mundur z niemiecką gapą i swastyką był dla tych chłopców przede wszystkim symbolem upokorzenia. Nosili go z niechęcią, wstydem i pogardą. Przymusowa służba w armii hitlerowskiej była brutalnym zerwaniem z ich tożsamością – zarówno polską, jak i kaszubską. Często stawiano ich przed dramatycznym wyborem: odmówić i ryzykować śmierć lub zesłanie do obozu koncentracyjnego, czy przyjąć mundur oprawcy i stać się częścią systemu, który zniszczył ich kraj. Byli to chłopcy przymusowo zepchnięci do roli narzędzia w cudzej wojnie, zmuszeni do noszenia munduru, który odbierał im godność. Wielu z nich, zamiast zginąć za Polskę, ginęło pod obcą flagą i spoczęło w bezimiennych mogiłach.
Wreszcie – co najbardziej obrzydliwe – wystawa bierze rozbrat z polską polityką historyczną. Zaburza proporcje i swoją siłą przekazu pomniejsza w świadomości odbiorców znaczenie postaci niezłomnych – tych, którzy byli gotowi do ofiary krwi. Długo by wymieniać takie ikony, jak: ks. Józef Wrycza, porucznik Józef Dambek, Józef Gierszewski i Klemens Bronk – założyciele Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski”, rotmistrz Hipolit Roszczynialski, burmistrz Teodor Bolduan, ofiary Piaśnicy, żołnierze Westerplatte, pułkownik Stanisław Dąbek, obrońcy Poczty Polskiej w Gdańsku, Lech Bądkowski, Jan „Soból” Szalewski czy Florian Ceynowa, który już blisko 200 lat temu położył głowę pod niemiecki topór. Pełna lista obejmowałaby tysiące nazwisk.
Pozwolimy sobie zacytować wpis jednej ze zwiedzających wystawę: Trudny temat. Jest częścią mojej rodziny. Jeden z dziadków przyjął grupę niemiecką, by rodzinie wiodło się lepiej, drugi odmówił i trafił na roboty przymusowe i do obozu. Pierwszego rozumiem, z postawy drugiego jestem dumna. Wolałabym więcej wystaw o tych niezłomnych. Tak tę sprawę widzimy. Temat żołnierzy wcielonych do Wehrmachtu nie był dla nas nigdy problemem – przez dekady został przepracowany, omówiony w literaturze i wydawało się, że pozwolimy tym ciężko doświadczonym chłopcom spać spokojnie.
Tymczasem wystawa dziwnie wpisuje się w niemiecką politykę historyczną, której objawy takie jak: „likwidacja” Instytutu Pileckiego, opluskwianie tego patrona przez obecnego dyrektora Krzysztofa Ruchniewicza (którego – jak to określił red. Robert Mazurek – „proniemieckość przebija skalę”), szydzenie z postaci rtm. Pileckiego, drwienie dyrektora Muzeum II Wojny Światowej ze św. Maksymiliana Kolbego, oraz wiele podobnych zjawisk jest objawem niezrozumiałego szaleństwa, jakie opanowało część polskich elit. Niemcy skutecznie, z wielką konsekwencją rozmywają dziś swoją odpowiedzialność za tragedię II wojny światowej, m.in. poprzez przemilczanie niewygodnych faktów, przedstawianie narodu niemieckiego jakoby okupowanego przez nazistów, a także wskazywanie znaczącego współudziału innych narodów w zbrodniach wywołanych przez hitlerowskie Niemcy. Szkoda, że część polskich elit im w tym pomaga.
Swoje głosy sprzeciwu w związku z przedmiotową ekspozycją wyrazili:
Prezydent RP Andrzej Duda – podkreślił, że przedstawianie żołnierzy Wehrmachtu jako naszych chłopców to nie tylko fałsz historyczny, ale i moralna prowokacja; Władysław Kosiniak‑Kamysz, wicepremier i szef MON – ocenił, że wystawa nie służy polskiej polityce pamięci. Zwrócił uwagę, że prawdziwymi bohaterami powinni być Polacy, którzy bronili Ojczyzny przed nazistowskim najeźdźcą do ostatniej kropli krwi – i to oni zasługują na miejsce na wystawach;
Adam Szłapka, rzecznik rządu – skrytykował przede wszystkim tytuł ekspozycji. Określił go jako nieakceptowalny;
Karol Polejowski, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – zaznaczył, że wystawa niczego nie tłumaczy w sposób rzetelny, ale spodoba się w Niemczech, bo dobrze wpisuje się w niemiecką politykę historyczną.
Jako ludzie dojrzali, związani z tą ziemią od pokoleń, żądamy od gestorów wystawy: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Marty Cienkowskiej, Prezydent Miasta Gdańska Aleksandry Dulkiewicz oraz Prezesa Polskiej Akademii Nauk Marka Konarzewskiego, zamknięcia ekspozycji w tej formie, która w swej istocie szkaluje pamięć i godność naszych przodków.
koal/RadioMaryja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/736787-kaszubi-domagaja-sie-zamkniecia-wystawy-nasi-chlopcy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.