Chwiejne stanowisko MEN ws. okrojenia kanonu lektur szkolnych spotkało się z nieoczekiwaną reakcją krytyczną mediów sprzyjających obecnej koalicji, a także wielu nauczycieli. Media społecznościowe pełne są wpisów w stylu „przepraszamy za Nowacką”.
Z klas IV-VI miały zniknąć obowiązkowe lektury. Z kolei dzieci z klas VII-VIII mają poznać tylko trzy dłuższe dzieła - „Dziady, „Balladynę” i „Kamienie na Szaniec”. Resztę młodzież ma przerabiać na lekcjach, ale tylko fragmenty. Uczniowie nadal będą musieli przeczytać co najmniej cztery dłuższe teksty w każdej z tych dwóch klas – wybrane wspólnie z nauczycielem.
Rząd najwyraźniej zmienił już zdanie ws. zapowiadanego usunięcia kanonu lektur ze szkół podstawowych, czemu dali wyraz szefowa MEN Barbara Nowacka i rzecznik rządu Adam Szłapka, nie pomni najwyraźniej, że powołana przez Nowacką szefowa zespołu ds. podstaw programowych z języka polskiego przy MEN dr Kinga Białek mówiła w „Gazecie Wyborczej” jasno o ograniczeniu lektur.
Powszechna krytyka
W krakowskiej „Gazecie Wyborczej” pojawiła się publikacja, której krytykuje się działania Ministerstwa Edukacji Narodowej w kontekście planu okrojenia listy lektur, który początkowo był forsowany, lecz po wrzawie medialnej i społecznej resort wycofał się z niego rakiem.
Słowa minister Nowackiej o tym, że w kanonie lektur jednak nic się nie zmienia, a propozycje powoływanych przez nią ekspertów w MEN są jedynie propozycjami ekspertów, nie zaś stanowiskiem resortu, wzbudziły niezadowolenie samych nauczycieli. Media społecznościowe pełne są wpisów w stylu „przepraszamy za Nowacką”, a także przeprosin wobec dr Kingi Białek, czyli szefowej Instytutu Badań Edukacyjnych, któremu MEN zleciło przygotowanie reformy, a od której to resort się teraz odcina.
Pani minister jest mocno denerwująca w swoich wypowiedziach, mówiąc że to nie MEN, tylko jacyś eksperci w IBE. A że MEN zleciło prace nad przygotowaniem podstaw programowych IBE, to przecież nieistotny szczegół
— napisała do ” Gazety Wyborczej” jedna z krakowskich nauczycielek.
Pośród wielu wpisów w internecie pojawiła się też niezwykle ciekawa opinia nauczyciela Karola Dudka-Różyckiego, który podkreślił, że Barbara Nowacka odcina się od swych współpracowników w chwilach, kiedy coś nie podoba się opinii publicznej. Zauważył, że poprzedni minister edukacji Przemysław Czarnek tego nie robił, a obecny resort jest zaangażowany w pierwszej kolejności w pozamerytoryczne kalkulacje polityczne.
Wpis ministry Nowackiej pokazuje, że jest polityczką „chorągiewkową” i wyprze się pracujących dla niej ludzi, jeśli ich praca nie zyska powszechnego poklasku. To straszne. Nawet minister Czarnek nie odcinał się od swoich. Kalkulacje polityczne znowu angażowane są w edukację. Okazuje się, że każda praca z sercem dla MEN, czasem bez wynagrodzenia, może pójść na marne, bo pani minister i tak nie posłucha specjalistów, jeśli skrytykuje ich grupa watażków, którzy często nie wiedzą, co krytykują, bo nie potrafią czytać ze zrozumieniem
— komentuje Karol Dudek-Różycki, nauczyciel.
CZYTAJ TEŻ:
maz/wPolityce.pl/krakow.wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/736733-nowacka-w-ogniu-krytykiczarnek-nie-zostawial-swoich-ludzi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.