Podczas wywiadu dla Telewizji wPolsce24 prezydent Andrzej Duda zabrał głos na temat częściowego uniewinnienia Roberta Bąkiewicza. „Pamiętajmy, że to całe zdarzenie miało miejsce pod Kościołem Świętego Krzyża, do którego wtedy to rozwścieczone, rozszalałe towarzystwo usiłowało wtargnąć i w istocie to była obrona wartości. To, co robił wtedy Robert Bąkiewicz, tak naprawdę było obroną wartości bliskiej większości Polaków” - podkreślił prezydent.
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że Robert Bąkiewicz tak naprawdę w moim przekonaniu w istocie nie dopuścił się żadnego przestępstwa, za które niby został skazany. Tak, zarzucano mu tam sprawstwo kierownicze, podczas gdy został zamieszczony przecież w mediach film obrazujący tamte wydarzenia, obrazujące także zachowanie tej kobiety, która to rzekomo została w straszliwy sposób pokrzywdzona - osoba wulgarna, chamska, bezczelna, brutalna po prostu, która w urągający wszelkiej przyzwoitości sposób, no nie tylko prowokuje, ale atakuje przede wszystkim ważne dla ludzi wartości
— mówił.
Pamiętajmy, że to całe zdarzenie miało miejsce pod Kościołem Świętego Krzyża, do którego wtedy to rozwścieczone, rozszalałe towarzystwo usiłowało wtargnąć i w istocie to była obrona wartości. To, co robił wtedy Robert Bąkiewicz, tak naprawdę było obroną wartości bliskiej większości Polaków
— podkreślił.
CZYTAJ TAKŻE: Ważna decyzja Andrzeja Dudy! Prezydent częściowo ułaskawił Roberta Bąkiewicza. Dotyczy to tylko kary ograniczenia wolności
Sprawa Teski
Marcin Wikło został zapytany także o to, czy uniewinni dziennikarza magazynu Anity Gargas - Mateusza Teskę, który został skazany za zadawanie pytań.
Nie znam tej sprawy w szczegółach, muszę się przyznać otwarcie. Sprawdzamy w tej chwili, jak to wygląda. Proszę pamiętać, że za tydzień przychodzi też nowy prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. W moim przekonaniu człowiek oddany sprawom Rzeczypospolitej, niezwykle przyzwoity. I nawet jeżeli ja tej sprawy nie zdążę rozpatrzeć, to będzie następny prezydent, następna głowa państwa i będzie dalej prowadził sprawy ułaskawieniowe
— wskazał prezydent.
CZYTAJ TAKŻE: Dziennikarze z ważnym apelem do prezydenta Dudy! Proszą o ułaskawienie Mateusza Teski skazanego za zadawanie pytań
Odebranie odznaczenia Lange
Andrzej Duda zabrał także głos na temat odebrania odznaczenia Jolancie Lange.
Order Orła Białego dla księdza Blachnickiego pośmiertnie przyznany kilka lat temu. No i w oczywisty sposób, biorąc pod uwagę również i wyniki śledztw prowadzonych w ciągu ostatnich lat, to decyzja, która stanowi, oczywistą konsekwencję wychodzących na jaw faktów i dowodów
— powiedział.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Duda odebrał Srebrny Krzyż Zasługi Jolancie Lange vel Gontarczyk! Jako TW „Panna” inwigilowała ks. Blachnickiego
Kontrowersyjna nominacja
Dziennikarz zapytał Andrzeja Dudę o sprawę nominacji generalskiej dla Marka Boronia, komendanta głównego policji, człowieka, który stał na czele policji, gdy policjanci weszli do Pałacu Prezydenckiego, aby wyprowadzić Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że ja uznaję wyniki demokratycznych procesów. Jeżeli mamy dzisiaj władze wybrane przez obywateli Rzeczypospolitej, które umiały sformować koalicję rządzącą, jeżeli te władze decydują o nominacjach personalnych, bo to był wniosek ministra spraw wewnętrznych administracji, to w moim przekonaniu w istocie mają do tego prawo
— wskazał.
Jeżeli nie jest tak, że jestem w stanie przedstawić jakieś twarde zarzuty konkretnej osobie, które stoją na przeszkodzie temu, aby dokonać awansów, nie widzę powodu do tego, żeby nie zgadzać się na to, żeby obecnie sprawujący władze, którzy ponoszą odpowiedzialność za swoje nominacje, w tym nominacje generalskie, nie mogli tego uczynić, żebym ja miał stawać na przeszkodzie w sytuacji, kiedy powiedzmy sobie otwarcie, sprzeciw i podstawy do sprzeciwu wobec tego nie są oczywiste
— powiedział.
Marcin Wikło zauważył, że „w ten sposób możemy uznać, że nic się w zasadzie wielkiego nie wydarzyło, że policja weszła tutaj do Pałacu Prezydenckiego i panów ministrów stąd wyprowadziła”.
Panie redaktorze, ta sprawa jest również od strony prawnej dosyć skomplikowana. To jest spór prawny. To był spór prawny. To jest w istocie spór prawny o to, czy były podstawy w ogóle do tego, żeby w jakikolwiek sposób aresztować wtedy panów ministrów, czy też nie. Ja uważam, że podstaw ku temu nie było, ale panowie, którzy realizowali to zadanie, mieli w swoim ręku wyroki sądów, które stanowiły tutaj podstawy do dokonania takich, a nie innych działań. Ja uważałem, że te wyroki są wydane w sposób sprzeczny z prawem, albowiem w istocie były one wydane i realizowane wbrew orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, ale to jest spór prawny. Gdybyśmy to sprowadzili do samego wyroku jako takiego, no trudno zaprzeczyć, że wyrok karny powinien być wyegzekwowany. I w związku z powyższym to jest rzeczywiście sytuacja niezwykle dyskusyjna
— powiedział prezydent.
Ja powiem tak, to jest bardziej kwestia pewnej przyzwoitości w relacjach pomiędzy władzami i przyzwoitości pewnej w działaniu policji i szacunku do urzędu prezydenta Rzeczypospolitej niż kwestia czysto prawna, gdzie tak jak powiedziałem, jest spór. Ja uważam, że gdyby chciano zachować się w sposób elegancki i właściwy, biorąc pod uwagę relacje ustrojowe, także wynikające z konstytucji, poszanowanie dla urzędu prezydenta Rzeczypospolitej, którego główną siedzibą jest Pałac Prezydencki, to powinno to zostać poprzedzone rozmową z prezydentem Rzeczypospolitej, zanim dokonano jakiekolwiek próby wejścia do Pałacu Prezydenckiego czy zatrzymywania kogokolwiek w Pałacu Prezydenckim. Proszę pamiętać o tym, że wcześniej dokonywano rewizji samochodów wyjeżdżających z Pałacu Prezydenckiego. To nie jest żadna tajemnica. Tutaj przed bramą rewidowano samochody wyjeżdżające z Pałacu Prezydenckiego. Kazano otwierać bagażniki i tak dalej, i tak dalej. To jest po prostu kwestia pewnych zachowań, które w istocie urągają relacjom ustrojowym, jakie są zarysowane w konstytucji, szacunkowi wobec urzędu głowy państwa jako takiego, niezależnie od tego, kto ten urząd pełni
— mówił.
To są praktyki, które my już widzieliśmy tak naprawdę w czasach, kiedy prezydentem był profesor Lech Kaczyński, bo przecież odbieranie prezydentowi samolotu, to nie kto inny, tylko Donald Tusk, czyli obecny premier. Ja nie mam żadnych wątpliwości, kto tutaj był i jest motorem tych wszystkich działań, kto jest motorem wszelkich prób lekceważenia, omijania urzędu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
— powiedział prezydent Duda.
Problem pana premiera Donalda Tuska polegał tylko na tym, że tym razem trafił na człowieka, który miał za sobą długoletnie doświadczenie pracy na arenie międzynarodowej, który był powszechnie znany przez polityków na całym świecie, rozpoznawalny, który był partnerem właściwie wszystkich polityków z pierwszej ligi światowej, czy to w Sojuszu Północnoatlantyckim, który znał prezydentów Stanów Zjednoczonych, wielokrotnie wcześniej bywał w Białym Domu i nie tak łatwo było sprowadzić prezydenta Rzeczypospolitej do parteru tym razem, ale to po prostu było tylko to, że pan premier no nie docenił sytuacji
— wskazał.
„Współpraca” z Tuskiem
Prezydent Duda został zapytał o sprawę współpracy z premierem Donaldem Tuskiem podczas kohabitacji i czy te 2,5 roku było dla niego okresem „dziwnym”.
Panie redaktorze, ja powiem tak, one nie były dla mnie okresem dziwnym, bo tak jak mówię, ja tutaj byłem w czasach, kiedy prezydent Lech Kaczyński kohabitował z rządem Platformy Obywatelskiej, kiedy po raz pierwszy Donald Tusk został premierem na przestrzeni tych lat 2008-2010 do czasu śmierci pana prezydenta i na własne oczy widziałem to, co się działo. Na własne oczy widziałem to, co generował premier Tusk, jak się zachowywał także tutaj na spotkaniach z prezydentem, a jak się zachowywał potem, kiedy wychodził do mediów, co mówił tutaj, a co mówił tam. Ja nie miałem w ogóle cienia wątpliwości z kim ja mam do czynienia
— wskazał.
Prezydent Duda został zapytany, czy u niego było tak samo.
U mnie było tak, że ja po prostu panu premierowi to od razu powiedziałem, żeby pamiętał, że ja jestem tego świadkiem
— mówił.
Ja myślę, że pan premier się już trochę w Waszyngtonie w czasie naszej wizyty w Białym Domu przekonał, że to nie jest tak, jak mu tutaj niektórzy koledzy opowiadali, że będzie nas tutaj tak łatwo ograć, że jesteśmy odsuniętymi na margines światowej polityki parweniuszami. Okazało się, że graliśmy w pierwszej lidze i gramy w pierwszej lidze. Taka jest prawda
— powiedział.
Sprawa ambasadorów
Podczas rozmowy prezydent Duda zauważył, że cały spór ambasadorów został przez media sprowadzony do kwestii nominacji.
Proszę przede wszystkim pamiętać o tym, że oni po prostu kazali ludziom zjechać z placówek dyplomatycznych, czyli po prostu reprezentanci Rzeczypospolitej, którzy w normalnych warunkach są w stanie i mają tytuł do tego, żeby spotykać się z najwyższej półki politykami w danym kraju, zostali po prostu wycofani z placówek, kazano im zjechać do Polski
— wskazał.
Kiedy zastąpili ich charge d’affaires, to okazało się, że te placówki są kompletnie nieefektywne. To jest zgodne z interesami Rzeczypospolitej? Oczywiście, że to jest niezgodne z interesami Rzeczypospolitej. Każdy, kto chociaż w najmniejszym stopniu rozumie prawidła dyplomacji i funkcjonowania polityki międzynarodowej, doskonale o tym wie. Tylko, że mamy do czynienia z pewnym medialnym frontem jedności narodu poparcia Platformy Obywatelskiej i tego obozu przeciwko Zjednoczonej Prawicy. I choćby się nie wiem, co działo, to będą wychodzili tak zwani eksperci i opowiadali, że to właśnie świetnie, że wycofano ambasadorów, bo jest lepiej jak ich nie ma
— dodał.
as/wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/736460-tylko-u-nas-prezydent-o-powodach-ulaskawienia-bakiewicza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.