„Problem rządu to w rzeczywistości problem Tuska, który uważa Polskę za nienormalny kraj, który on ucywilizuje tj. przerobi na wzór liberalny. Dla ludzi leniwych umysłowo, którzy gardzą własnym społeczeństwem, jego tradycją i dorobkiem, narzucanie Polsce programu napisanego w Brukseli to idealne rozwiazanie” - mówi były minister obrony narodowej Jan Parys w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Co według Pana oznacza nowa prezydentura czyli wygrana Karola Nawrockiego?
Jan Parys: To zależy dla kogo. Moim zdaniem to dobry moment, aby każdy z uczestników sceny politycznej dokonał refleksji, by dokonał politycznego resetu. Nowy prezydent to okazja dla partii politycznych, by zacząć od nowa, by rozpocząć nową politykę. Wydaje mi się, że dotychczasowa sytuacja nie jest zadawalająca dla nikogo. Większość obywateli czeka na zmianę.
O jakie zmiany idzie?
Elektorat koalicji rządzącej nie jest zadowolony. To widać nie tylko z wyniku wyborów prezydenckich, w których koalicja rządząca utraciła miliony wyborców. O tym mówią także sondaże. Gdyby dziś odbyły się wybory parlamentarne Platforma Obywatelska nie miałaby z kim tworzyć rządu. Z kolei zwolennicy prawicy też nie są zadowoleni, bo nie mają wpływu na bieg wydarzeń i uważają, że marnowany jest dorobek 8 lat władzy PiS.
Pozycja Donalda Tuska wyraźnie słabnie. Dlaczego?
Tusk zaangażował się w kampanię wyborczą i to w bardzo brutalny sposób. Jest więc współodpowiedzialny za fiasko wyborcze KO. Teraz ma problem, bo już w trakcie kampanii wyborczej ustawił się na pozycji zoologicznego wroga Karola Nawrockiego. Wszyscy zatem wiedzą, że jest na straconej pozycji, gdyż sam spalił swe szanse na dobrą współpracę z nowym Prezydentem. A większość obywateli oczekuje zgodnej współpracy między premierem a prezydentem. Ten polityk który pierwszy zaczyna polityczną wojnę przegrywa. Premier już zaczął tę wojnę. Doktor Karol Nawrocki nie był nigdy członkiem ani działaczem PiS-u. Wchodzi On do polityki z czystą kartą, bez obciążeń. Można powiedzieć, że zaczyna wręcz z brakiem politycznego doświadczenia. Zatem traktowanie Go jako człowieka PiS-u to błąd. Karol Nawrocki wie, że będzie rozliczany z tego czy potrafi realizować zadania głowy państwa zapisane w Konstytucji. Gdyby działał jako „przybudówka” PiS-u, to by szybko przegrał szanse na poważną prezydenturę.
Czy jest szansa na reset polityczny?
Po ostatnich wypowiedziach Donalda Tuska np. w Pabianicach raczej się na to nie zanosi. Wypowiadał się o Prezydencie Elekcie bardzo pogardliwe. Żadnej woli kooperacji z Panem prezydentem u niego nie zauważyłem. Nadal jego celem jest polaryzacja sceny politycznej, czyli dzielenie społeczeństwa na swoich i na wrogów. Teraz po sukcesie Karola Nawrockiego, oprócz walki z PiS-em za cel ma także atakowanie prezydenta. To całkowicie mija się z oczekiwaniem większości obywateli. To zaspokaja oczekiwania działaczy Platformy i wąskiej grupy zwolenników konfrontacji politycznej. Anihilacja opozycji czyli PiS-u nie nastąpiła i nie nastąpi mimo używania służb specjalnych, policji, prokuratury i odbierania funduszy czyli moim łamania prawa. Kiedy Tusk mówi, że koalicję łączy walka ze złem to znaczy że jego misją jest zniszczyć połowę społeczeństwa, a to się po prostu nie uda. Przy takim spojrzeniu na kraj nie ma czasu na rozwiązywanie problemów państwa i gospodarki. Wszelki brak sukcesów jest tłumaczony istnieniem wroga wewnętrznego, którego jeszcze nie udało się zniszczyć. Prawdziwy reset to akceptacja realiów, przestrzeganie konstytucji, orzeczeń TK, wyroków SN, decyzji KRS i szanowanie ustroju państwa.
Co nas zatem czeka?
Kooperacja prezydenta i premiera, gdy są z różnych obozów to trudna sztuka. Ale to jest możliwe przy dobrej woli z obu stron. Żadnej udanej koabitacji nie będzie, gdy jeden polityk zechce zniszczyć drugiego. Bo są jak kierowcy na wąskiej drodze. Gdy jeden zechce jechać środkiem i zepchnąć drugiego to dojdzie do kraksy i obydwaj będą ranni. Mądra polityka polega na tym, że politycy póki to możliwe unikają kolizji, tak jak kierowcy. Lepiej jechać bezpiecznie niż iść na zwarcie, by pokazać kto ma racje lub kto jest ważniejszy. W Polsce jest bardzo dużo pracy do zrobienia i wystarczy jej dla wszystkich. Trzeba tylko chcieć pracować dla Polski a nie przeciwko komuś.
Gdyby to było takie proste to świat już byłby idealny.
Pierwszym warunkiem jest odejść od patrzenia na świat, w tym wypadku na siły polityczne w Polsce, w kategoriach dobra i zła. Niestety Donald Tusk stworzył koalicję, której nie łączy żaden program ideowy lecz wyłącznie nienawiść do PiS-u, chęć wykazania że PiS nie miał i nie ma racji oraz nie powinien istnieć. Tusk nie chce przyjąć do wiadomości, że celem prezydenta nie jest pomagać PiS-owi czy innej partii, lecz troszczyć się o interes państwa, który ma charakter ponadpartyjny. Nasze życie polityczne jest zatrute przez polaryzacyjne podejście do polityki. Program „demokracji walczącej” jest tego koronnym dowodem. Ten program nie ma nic wspólnego z demokracją. Dopóki Platforma Obywatelska z niego nie zrezygnuje będzie szkodzić i sobie i Polsce.
Wojna polityczna odbywa się głównie w sferze werbalnej.
Niestety, wojna polityczna po stronie władzy skutkuje także fałszywymi oskarżeniami i represjami. Natomiast sfera werbalna jest ważna, bo poprzez słowa postrzegamy świat i definiujemy sytuację. Gdy widzimy świat w krzywym zwierciadle to nie widzimy prawdziwych problemów lecz urojone. A skoro nie widzimy tego co się dzieje, to nie możemy rozwiązywać konkretnych problemów kraju. Dziś cokolwiek powie PiS jest przez Platformę negowane. Gdy PiS wspierał SMRy, obecny premier przeprowadził pełen furii tak na tę nowoczesną technologię. Gdy PiS mówi, że władze Niemiec wpychają do nas nielegalnych migrantów bez dokumentów, to rząd temu zaprzecza i zakazuje robienia na granicy zdjęć, które dokumentują takie przypadki. Mało tego, upiera się, że żadnych migrantów wysyłanych do Polski z Niemiec u nas nie ma. Mam wrażenie że gdyby PiS ogłosił że 2 plus 2 to cztery, to dwór wokół Tuska i działacze PO temu natychmiast zaprzeczą.
Dlaczego Pan widzi rząd jako ludzi nieracjonalnych?
Bo niestety tacy są. To jest cecha elit liberalnych, które uważają że z definicji są najmądrzejsze i najlepiej wiedzą co jest dobre, moralne i prawdziwe. Skoro elity liberalne głoszą wolność i demokrację to uważają, że mają wyłącznie zalety. Zatem nie muszą nikogo słuchać a zwłaszcza społeczeństwa którym gardzą. Nie rozumieją, że zadaniem prawdziwej elity jest służyć obywatelom a nie im coś narzucać. Lecz gdy ktoś uważa się za najmądrzejszego, za część międzynarodowej elity to nikogo, zwłaszcza zwykłych ludzi słuchać nie zamierza. Dziś elita liberalna zachowuje się tak jak kiedyś kolonizatorzy, którzy zdobywali jakieś dzikie tereny w Afryce. Ta elita chce społeczeństwo cywilizować a nie jego słuchać. W Pabianicach zwolennicy Tuska mówili, że świadomość ludzi jest zabetonowana przez TV Republikę i apelowali że trzeba to zmienić, najlepiej metodami administracyjnymi. Główny problem rządu polega więc na tym, że tworzą go ludzie którzy uważają, iż mają misję cywilizowania ciemnego społeczeństwa. Chcą, jak np. minister Barbara Nowacka, stworzyć nowego postępowego człowieka pozbawionego religii, wiedzy o historii narodu, o jego kulturze. Już kiedyś komuniści tego próbowali. Jak wiemy bez skutku.
Czy z tego klinczu, z tej sytuacji jest jakiś wyjście?
Musi się dokonać rewolucja umysłowa u tych, którzy zamiast służyć ludziom chcą rządzić i narzucać społeczeństwu co jest dobre, jak ma myśleć, czym jest moralność itp. Polityk ma patrzeć na większość obywateli a nie na skrajne mniejszości, obojętnie z prawej czy z lewej strony. Problem w tym, że Tusk nie rozumie polskiego społeczeństwa. Jak powiedział w Pabianicach: mogę liczyć tylko na was. A na sali siedzieli zwolennicy skrajnego skrzydła Platformy zainteresowanego wyłącznie polityczną zemstą, którzy nie widzą żadnego realnego problemu kraju. Rząd nie chce przyjąć do wiadomości, że obywatele nie czekają na dyktatora, że polskie społeczeństwo w większości jest konserwatywne, że Polacy chcą suwerenności a nie podległości. Tymczasem Tusk chce społeczeństwo uszczęśliwiać na siłę programem liberalnym, bo taki jest nakaz Brukseli. Tzw. demokracja liberalna w wydaniu Komisji Europejskiej to realizacja programu liberalnego. Taka presja ze strony KE to nic innego jak łamanie Traktatu o Unii Europejskiej. Bo ten nie zawiera żadnego zapisu o tym, iż demokracja liberalna jest jedynym dopuszczalnym modelem demokracji w krajach Unii. Komisja Europejska, a za nią Tusk, chcą wykluczyć z życia wszystkich, którzy myślą inaczej np konserwatystów, czy zwolenników ustroju republikańskiego. Każdego kto nie kibicuje liberałom elita liberalna chce niszczyć metodami administracyjnymi, policyjnymi czy szantażem finansowym. Problem rządu to w rzeczywistości problem Tuska, który uważa Polskę za nienormalny kraj, który on ucywilizuje tj. przerobi na wzór liberalny. Dla ludzi leniwych umysłowo, którzy gardzą własnym społeczeństwem, jego tradycją i dorobkiem, narzucanie Polsce programu napisanego w Brukseli to idealne rozwiazanie. Można samemu o niczym nie decydować tylko pisać podania o dotacje i czekać na telefon z Brukseli, która powie co wolno i co trzeba zrobić.
Co nas czeka w tej sytuacji?
Albo rządząca koalicja zrozumie, że trzeba szanować społeczeństwo czyli pogodzi się z konserwatywnym społeczeństwem albo będzie uruchamiać represje. Albo rząd zacznie pracować dla ludzi, albo będzie skupiał się na akcjach policji, prokuratury i służb, które mają zwalczyć inaczej myślących i niezadowolonych. Gdy słyszę, że najwięksi zwolennicy resetu z Rosją w Europie dziś oskarżają każdego kto krytykuje nieudolną władzę o sprzyjanie Rosji, to wiem że mamy do czynienia z ludźmi, którzy żyją urojeniami i są do leczenia. Obawiam się, że z tym premierem taka rewolucja umysłowa w tej koalicji nie jest możliwa. Poza tym rząd będzie miał szanse, gdy zrozumie że polityka Brukseli z ostatnich lat, to jedna wielka katastrofa. Nie idzie mi tylko o Zielony Ład czy o politykę migracyjną. W ciągu ostatnich kilkunastu lat kraje Unii Europejskiej znalazły się na tle Chin i USA w pozycji dużo gorszej niż kiedyś. Wpływ Merkel i jej ludzi na Unię, to okres wielkiego regresu Europy na świecie. Tusk to człowiek Merkel czyli ekipy skompromitowanej. Dziś nie ma co słuchać Brukseli ani stosować się do jej wzorów. Bo rozwijają się takie kraje które postępują inaczej niż chce Bruksela. Każdy kraj ma iść własną drogą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/736457-nasz-wywiad-parys-tusk-nie-rozumie-polskiego-spoleczenstwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.