”O to chodzi rządzącym, żeby młodzież nie była dobrze wykształcona, żeby nie miała zdolności samodzielnego myślenia, żeby nie miała zdolności krytycznego myślenia, żeby w przyszłości po prostu można było im do głów wkładać niestety to, co będzie pasowało rządzącym” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji i Nauki.
Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka zamierza usunąć z klas VII-VIII klasyczny kanon lektur szkolnych. Mają pozostać jedynie trzy dłuższe dzieła - „Dziady, „Balladyna” i „Kamienie na Szaniec”. Resztę literatury dzieci i młodzież ma przerabiać na lekcjach, ale tylko we fragmentach.
Ogłupianie społeczeństwa
Wiceszefowa sejmowej Komisji Edukacji i Nauki Mirosława Stachowiak-Różecka nie pozostawia na zmianach MEN suchej nitki.
To po prostu sytuacja skandaliczna i dramatyczna. Świetnie teraz rozumiemy jak to się stało, że pani Barbara Nowacka obroniła jednak stanowisko w tej legendarnej rekonstrukcji rządu. Obroniła, ponieważ realizuje ustaloną agendę, która polega na tym, że rządzący tworzą tzw. „fajną, bezstresową szkołę”, ale z tego co widzimy, ma to być szkoła, która ma doprowadzić do sytuacji, że wyjdzie z niej młodzież kompletnie niewykształcona, nieoczytana, bez zdolności do samodzielnej i krytycznej oceny czegokolwiek
— ocenia.
Ja nawet żartobliwie na platformie X napisałam, że mają to być ludzie, którym wystarczy obrazkowa informacja, jak w instrukcji obsługi, żeby następnie w jakiejś fabryce z zagranicznym kapitałem na taśmie produkcyjnej pracować i o nic więcej tu nie chodzi. Takim niewykształconym społeczeństwem, myślącym niesamodzielnie, po prostu łatwiej manipulować
— dodaje Mirosława Stachowiak-Różecka.
Według posłanki PiS negatywne zmiany oświatowe minister Barbary Nowackiej trudno będzie w przyszłości odkręcić, co odbędzie się ze szkodą dla jakości kształcenia w Polsce.
Stoję dokładnie po drugiej stronie myślenia o edukacji dzieci i młodzieży. Uważam, że wszystkie dzieci są zdolne, wszystkie powinny mieć szansę na wspaniałe wykształcenie, a Polska powinna być zagłębiem najlepiej wykształconych ludzi, bo mamy taki potencjał. Polska szkoła, dopóki pani minister Barbara Nowacka tego nie zniszczy, naprawdę miała podwaliny, żeby wspierać wszystkie dzieci w dążeniu do celu, by zdobywały bardzo dobre wykształcenie i stanowiły w Europie elitę wykształconych ludzi, by wykonywały w przyszłości zawody wysokospecjalistyczne. To, co proponuje minister Nowacka jest dramatyczne i będzie bardzo trudne do odkręcenia
— wskazuje.
Erozja tożsamości narodowej
Jej zdaniem propozycja resortu edukacji ma na celu doprowadzenie do erozji tożsamości narodowej wśród młodych ludzi, która kształtuje się na tym etapie kształcenia. Twierdzi, że nie można mówić o odpowiednim wychowaniu patriotycznym i obywatelskim, rugując ze szkół klasykę polskiej literatury, będącą jak dotychczas w kanonie lektur.
Warto też zauważyć, co w to miejsce wchodzi, bo przecież nie ma próżni. Z jednej strony jest okrawany program jeśli chodzi o literaturę, lektury, lekcje historii, ale w to miejsce wchodzi edukacja zdrowotna, edukacja ekologiczna
— mówi posłanka opozycji.
Jestem zdumiona, że nauczyciele milczą, bo przecież zmiany te będą już w polskiej szkole we wrześniu. Czy nauczyciele są do tych nowych podstaw programowych przygotowani? Czy są przygotowani do nowych zadań, do propozycji MEN, że szkoła będzie inna? To nie jest tak, że z dnia na dzień można się dobrze do takich zajęć przygotować
— zauważa.
Cel lewicowej agendy
Stachowiak-Różecka wyjaśnia, że wprowadzanie nowych przedmiotów, związanych z ekologią i zdrowiem, kosztem klasycznego kształcenia, doprowadzi do bardziej wyrafinowanych manipulacji na młodych ludziach i pozbawi ich krytycznego myślenia.
Zamieniamy wychowanie patriotyczne na wychowanie takiego „nowoczesnego, świadomego człowieka”, którego interesuje tylko ekologia i zdrowie. To prowadzi oczywiście do pozornej wiedzy, bo jak dziecko zrozumie o co chodzi w prawdziwym wychowaniu zdrowotnym i w dbaniu o zdrowie oraz w wychowaniu ekologicznym, kiedy nie będzie miało podstaw chemii i fizyki? Przepraszam za kolokwializm, ale takie dziecko będzie łykało jak gęś różne postulaty, nie będąc przygotowanym, by cokolwiek samodzielnie zweryfikować. Rozmaite ekologiczne bzdury będzie można wkładać dzieciom do głów bez problemu, bo nie będą miały tej bazy, która wywodzi się z przedmiotów ścisłych
— punktuje Stachowiak-Różecka.
To jest takie produkowanie, wychowywanie zupełnie nowego człowieka, który zajmuje się czymś innym, myśli o czymś innym. Zamiast człowieka, który żyje we wspólnocie, który pamięta ile wspólnota poświęciła, który pamięta jaka była historia Polski, będzie człowiek, który ma myśleć tylko o samym sobie i żyć wygodnie. To jest cel lewicowej agendy i tę agendę właśnie pani Barbara Nowacka realizuje
— uzupełnia.
Punkty odniesienia
Polityk opozycji wskazuje, że Donald Tusk i jego akolici nie zgłaszali tego rodzaju postulatów w kampanii wyborczej, a instalacja liberalno-lewicowej agendy w szkolnictwie tylnymi drzwiami nie jest czymś, na co wyborcy gremialnie wyrazili zgodę.
Chodzi o wprowadzanie chyłkiem do szkół różnych treści. Moim zdaniem na starcie mógł nam to Donald Tusk i jego ekipa powiedzieć w kampanii wyborczej. Kiedy mówimy o szkole, nawet nie konserwatywnej, ale takiej szkole, w której jednak państwo bierze odpowiedzialność za treści i za wychowanie, to z drugiej strony my, obywatele, rękoma ministra czy Sejmu, decydujemy jakie treści w tej szkole mają się znaleźć. Niejako umawiamy się, że wychowujemy dzieci, które świadomie uczestniczą w życiu społecznym, w życiu obywatelskim, w życiu państwowym, w życiu patriotycznym, zdobywają wiedzę i poznają treści z określonych przedmiotów
— tłumaczy.
Stachowiak-Różecka krytykuje też pomysł tzw. kręgów tematycznych, w ramach których uczniowie, wspólnie z nauczycielami, wybierać mają do przeczytania min. cztery książki rocznie.
Tu jednak wyraźnie idzie o to, żeby wprowadzić chaos, żeby nie dotrzeć do tego, kto za co odpowiada, żeby młody człowiek sam wybrał. No więc co on wybierze? Ja zawsze mówię, że dziecko wybierze słodkie i czerwone, gdyż takie są po prostu dzieci
— tłumaczy Mirosława Stachowiak-Różecka.
Młodzież, która ma prawo do buntu i protestu też będzie szukać tych treści gdzie indziej, żeby mogła to robić i żeby z tego buntu młodzieńczego rzeczywiście wyszło coś dobrego, to i tak musi mieć się do czego odnosić. Musi mieć tę bazę, z którą może dyskutować. Inaczej to wszystko jest po prostu puste, bez sensu i pozorne. I o to chodzi rządzącym, żeby młodzież nie była dobrze wykształcona, żeby nie miała zdolności samodzielnego myślenia, żeby nie miała zdolności krytycznego myślenia, żeby w przyszłości po prostu można było im do głów wkładać niestety to, co będzie pasowało rządzącym
— podsumowuje Mirosława Stachowiak-Różecka.
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/736414-koniec-kanonu-lektur-stachowiak-rozecka-to-lewicowa-agenda
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.