Po tym, jak funkcjonuje rząd Donalda Tuska, można dojść do wniosku, że jego celem jest to, żeby Polacy żyli bojąc się o każdy następny dzień.
Co najmniej od roku wystąpienia Donalda Tuska pokazują człowieka kompletnie oderwanego od rzeczywistości, wyalienowanego. A jeszcze gorsze jest to, że te jego wystąpienia są adresowane do nikogo. Nawet nie do sekty przypiętej do Platformy Obywatelskiej, bo ona czuje się zawiedziona. Na chwilę odżyła, gdy podczas tzw. rekonstrukcji rządu (bez żadnego znaczenia) Tusk rzucił im kość w postaci zapowiedzi, że pod Waldemarem Żurkiem na czele Ministerstwa Sprawiedliwości i odmrożonym Marcinem Kierwińskim jako szefem MSWiA będą mogli wreszcie pisowców „napie…lać”. Tak fizycznie. Najchętniej „napie…laliby” obrońców zachodniej granicy i Roberta Bąkiewicza, ale na razie do tego przewidziano mundurowych. Nie „napie…lają”, więc się frustrują.
Tusk się coraz bardziej frustruje, bo chyba jednak rozumie, że jego rząd nie jest już nawet doklejony do polskiego narodu (społeczeństwa). Przynajmniej tak jest postrzegany – jako ciało obce. Jak władza narzucona, marionetkowa, uzurpatorska, a właściwie namiestnikowska. Co do samego Donalda Tuska, to już mało kto ma wątpliwości, że jest namiestnikowskim premierem, w dodatku mało poważanym w centrali, bo się zużył. Niemieckie gazety już jadą po Tusku jak po łysej kobyle, bo nie sprostał ich oczekiwaniom. W Berlinie teraz stawiają na Radosława Sikorskiego. Choćby dlatego, że Tusk ma przed sobą perspektywę rządzenia w najlepszym wypadku dwuletnią (z ogonkiem – jak powiedziałby Nikodem Dyzma). Przewodniczący Platformy nie jest więc już żadną inwestycją. Jest schyłkowym projektem.
Dysponentom Tuska jednak coraz bardziej przeszkadza, że nie jest on ani popularny w Polsce, ani szanowany, ani nie ma posłuchu i nie cieszy się zaufaniem. Tusk jako obce ciało wobec własnego narodu (społeczeństwa) jest dla dysponentów praktycznie nieużyteczny. A przez niego cały rząd jest podobnie postrzegany. A w Polsce coraz częściej traktowany jako w pewnym sensie kolaboracyjny. I rekonstruowanie tego ciała (cielska) nawet co miesiąc nic już nie da. Bo nie dość, że kolaboracyjny, to jeszcze upadły, choć jeszcze nie minęło 20 miesięcy od jego utworzenia.
Tusk nie ma szans, żeby zmieniło się nastawienie do niego i ministrów, skoro dominujące jest oczekiwanie, żeby ta ekipa poszła już sobie w diabły. I żeby jej się nie upiekło. Między innymi za ten kolaboracyjny i służalczy wobec obcych charakter. Duży wpływ na negatywne postrzeganie Tuska i jego ferajny ma to co, co w nim zauważył Jan Rokita, były bliski współpracownik, a obecnie bardzo błyskotliwy analityk. Powiedział on o Tusku:
Dzisiejszy premier jest – w moim przekonaniu - jedną z najwybitniejszych w całym świecie demokratycznych osobowości politycznych, potrafiących w sposób perfekcyjny mobilizować najniższe instynkty ludu. Czynić zbiorowość ludzką, w której istnieją jeszcze odruchy pozytywne, odruchy dobroci, szlachetności, gorszą, świadomie gorszą w nadziei, że to przysporzy powodzenia politycznego.
Problem jest jeszcze taki, że duża część społeczeństwa nie chce być traktowana jak przedmiot do ześwinienia przez władzę.
Po tym, jak rząd Tuska funkcjonuje, można dojść do wniosku, że jego celem jest to, żeby Polacy żyli bojąc się o każdy następny dzień. Przynajmniej dotyczy to ludzi uczciwych i przyzwoitych. Kanalie znajdą dla siebie miejsce w każdych okolicznościach. A w systemie Tuska są chyba najważniejsze. A gdy chodzi o koalicjantów, to partia Tuska drażni partnerów pochodzącym jeszcze z czasów Unii Wolności poczuciem wyższości oraz niereformowalnością jej wyjątkowo zarozumiałych, choć coraz mniej wpływowych elit.
Platformę trzyma jeszcze przy życiu to, że jej struktury terenowe i terenowi działacze oraz członkowie zmienili się na gorsze trochę mniej niż parlamentarna reprezentacja. W terenie PO jeszcze próbuje przypominać siebie sprzed kilkunastu lat, w parlamencie dominują cynicy, oportuniści i immoraliści. Mamy więc w partii Tuska także alienację kierownictwa oraz posłów i senatorów od zwykłych członków, choć oni są mniej jadowici raczej dlatego, że niewiele wiedzą, także o tym, czy już mają „napie…lać”, czy jeszcze nie. Tylko co to ma za znaczenie w partii upadłej i kierowanej przez namiestnika odklejonego od rzeczywistości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/736366-tusk-skonczony-bo-postrzega-sie-go-jako-obcego-namiestnika
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.