Według nieoficjalnych doniesień medialnych rzecznik Instytutu Pileckiego Jan Gebert ma zostać odsunięty od stanowiska, a na jego miejsce powołana ma być Luiza Jurgiel-Żyła. Ma to być pokłosie zarówno chaosu w polityce informacyjnej Instytutu, wybielania stalinowskich zbrodniarzy, jak również zarzutów o stosowanie gróźb wobec dziennikarki Moniki Andruszewskiej.
Instytut Pileckiego zdecydował się odpowiedzieć w serii wpisów na X na zarzuty z wczorajszej konferencji prasowej posła PiS Mateusza Morawieckiego, na której były premier zarzucał Instytutowi m.in. nieuwzględnienie w wystawie dotyczącej Obławy Augustowskiej pułkownika Maksymiliana Sznepfa. W reakcji Instytut zdecydował się… bagatelizować współodpowiedzialność Sznepfa za komunistyczne zbrodnie, tym samym stając tak naprawdę w jego obronie. Skandaliczne stanowisko Instytutu wywołało burzę w sieci.
Instytut Pileckiego opublikował więc wpisy w mediach społecznościowych, w którym stanął w obronie stalinowskiego oficera Maksymiliana Sznepfa [ojca ambasadora Ryszarda Schnepfa - red.], który brał m. in. udział w obławie augustowskiej.
W medialnych komentarzach pod wpisem domagano się dymisji dyrektora Instytutu Pileckiego, a także pojawiały się pytania o autora zamieszczonej treści.
Zhańbili Instytut Pileckiego. Nie dajmy im zniszczyć całej Polski
— napisał w odpowiedzi Mateusz Morawiecki
Były członek PKW Dariusz Lasocki złożył już wniosek o dostęp do informacji publicznej w tej sprawie.
Dziś Instytut Pileckiego dodał do serii swych wcześniejszych wpisów pełne stanowisko ws. sformulowań odot. obławy augustowskiej i roli w niej Maksymiliana Sznepfa.
Pełne stanowisko Instytutu Pileckiego w sprawie treści wystawy o Obławie Augustowskiej. Instytut Pileckiego traktuje upamiętnienie ofiar Obławy Augustowskiej jako jedno z kluczowych zadań swojej działalności. Obława przeprowadzona w lipcu 1945 roku przez sowiecki aparat represji, wspierany przez niektórych przedstawicieli polskich formacji bezpieczeństwa, stanowi jedną z najtragiczniejszych kart powojennej historii Polski. To przykład zbrodni bez sądu, bez procesu, bez grobów. Dlatego nazywana jest często „małym Katyniem”. Wystawa stała przygotowywana w Domu Turka w Augustowie, miejscu-symbolu tamtych wydarzeń, poświęcona jest ofiarom, sprawcom i mechanizmowi tej zbrodni. Przygotowywana z należytą starannością przez zespół naukowy Instytutu, nie miała i nie ma zamiaru eksponować postaci ppor. Maksymiliana Sznepfa. Ani obecne kierownictwo Instytutu, ani poprzednie, w tym prof. Magdalena Gawin, nie planowało takiego ujęcia na wystawie. Analiza roli oddziałów ludowego Wojska Polskiego, Milicji Obywatelskiej oraz funkcjonariuszy PUBP w Augustowie, takich jak Mirosław Milewski czy Jan Szostak, była i pozostaje przedmiotem zainteresowania badawczego i ekspozycyjnego. To oni, a nie dowodzony przez Sznepfa pododdział, ponoszą największą odpowiedzialność za działania wobec ofiar. Zgromadzone przez nas dokumenty wskazują, że Maksymilian Sznepf dowodził pododdziałem liczącym ok. 110–160 żołnierzy. Żołnierze ci uczestniczyli w zatrzymaniach i przekazali łącznie 22 osoby kontrwywiadowi sowieckiemu „Smiersz”. Część z tych osób nigdy nie wróciła do domów. Nie ulega wątpliwości, że był to udział w działaniach represyjnych. Jednocześnie należy jasno podkreślić: w kontekście udziału ok. 45 tys. żołnierzy Armii Czerwonej oraz struktur bezpieczeństwa ZSRR, działania jednostki Sznepfa miały ograniczony zasięg operacyjny. Obecne próby czynienia z niego symbolu Obławy Augustowskiej mają wyraźnie charakter polityczny, wynikający z pokrewieństwa rodzinnego, a nie znaczenia historycznego. Instytut nie zamierza stosować logiki odpowiedzialności rodzinnej, znanej z praktyk totalitarnych, i nie będzie przykładać ręki do takiej narracji
— dodał dziś Instytut Pileckiego.
Wpis został jednak usunięty, a pod nim pojawiło się kolejne już stanowisko Instytutu Pileckiego.
Informujemy, że ostatnie wpisy dotyczące wystawy o Obławie Augustowskiej zostały usunięte. Naszym celem wpisu nie było ani bagatelizowanie, ani zakłamywanie historii. Podane wielkości są zgodne z badaniami upowszechnianymi m.in. przez IPN. Udział jednostek złożonych z Polaków niewątpliwie był wpisany w scenariusz umacniania władzy komunistycznej w Polsce, pozbawiania jej niepodległości. Prowadzone od 30 lat badania w różnych ośrodkach, także w Instytucie Pileckiego, w sposób jednoznaczny obnażają genezę sowietyzacji Polski, pokazują postawy społeczeństwa polskiego w tym czasie, przybliżając tak skalę oporu, jak i angażowania się w komunizm. Zachęcamy do odwiedzenia Domu Pamięci Obławy Augustowskiej w Augustowie, zapoznania się z wystawą i oddania hołdu ofiar tragedii z lipca 1945 roku
— napisano na platformie X.
CZYTAJ WIĘCEJ: [Skandal! Instytut Pileckiego bagatelizuje udział Maksymiliana Sznepfa w Obławie Augustowskiej! Burza w sieci. „Nie wierzę w to”
Zmiany w Instytucie Pileckiego rzeczywiście mają chyba dojść do skutku, gdyż jak ujawnił portal Niezależna.pl, w wymianie maili między tą redakcją a Instytutem Pileckiego w stopce jako rzecznik prasowy Instytutu figuruje już Luiza Jurgiel-Żyła.
Nikt nie chce się przyznać
O potencjalnych zmianach w Instytucie Pileckiego powiadomił na platformie X dziennikarz Cezary Gmyz. Według tych doniesień Luiza Jurgiel-Żyła miała już wczoraj pojawić się w siedzibie Instytutu.
Co ciekawe, nikt nie przyznaje się do autorstwa wczorajszego twitta broniącego Maksymiliana Sznepfa. Jedni twierdzą, że napisał go Gebert inni utrzymują, że jego autorka mogła być już Jurgiel-Żyła. Sam Gebert w rozmowie z naszą stacją telewizyjną powiedział, że odpowiedzi na te pytania musi skonsultować z dyrekcją Instytutu
— napisał na platformie X Cezary Gmyz.
Centrum Lemkina
Chaos w Instytucie Pileckiego potęguje z pewnością sprawa Centrum Lemkina. Kilka dni temu Monika Andruszewska z „Tygodnika Powszechnego” zaznaczyła, że rzecznik Instytutu Pileckiego Jan Gebert miał grozić jej w kontekście tekstu ws. likwidacji Centrum Lemkina, odpowiadającego za dokumentowanie zbrodni rosyjskich na Ukrainie.
O całej sytuacji dziennikarka „Tygodnika Powszechnego” poinformowała w mediach społecznościowych, że chodziło o stricte polityczny szantaż.
W lutym, kiedy przyjechałam do Warszawy, usłyszałam na przykład od Jana Geberta, rzecznika prasowego IP, że jeśli moje ukraińskie koleżanki „nagłośnią sprawę” [dot. raportów] to nie znajdą już pracy w Polsce, bo zbliżają się wybory prezydenckie i „to się nie zapomina”. Zaczął mi też coś ględzić, że sprawa godzi w polski rząd i „Albo jesteście za Trzaskowskim, albo przeciw”. Jestem przekonana, że sam Pan Trzaskowski przeżyłby niezły szok, gdyby to usłyszał. Wtedy nie potraktowałam Pana Geberta poważnie, ale potem dowiedziałam się, że podobne groźby kieruje też do innych pracowników Instytutu
— przekazała Monika Andruszewska.
Oświadczenie to nie spodobało się naturalnie Janowi Gebertowi, który zarzucił dziennikarce kłamstwo.
W odpowiedzi na post zamieszczony dzisiaj przez Monikę Andruszewską chciałem podkreślić, że mam wielki szacunek dla osób pomagających potrzebującym, zwłaszcza dla tych, które narażają własne zdrowie i życie, aby dokumentować zbrodnie wojenne – do takich osób zalicza się Monika Andruszewska. Z przykrością jednak stwierdzam, że to, co napisała o mnie, jest nieprawdą. PS. Osobom, które w komentarzach pod postem Moniki Andruszewskiej przypisują mi działalność na rzecz Rosji, informuję, że od ponad dwudziestu lat działam na rzecz prodemokratycznych przemian w Ukrainie
— napisał na Faceboku Gebert.
Front obrony Jana Geberta zasilił też dyrektor Instytutu Pileckiego Krzysztof Ruchniewicz.
Panie Jan Gebert, proszę się nie przejmować, szkoda nerwów. Mamy ważne i potrzebne rzeczy do zrobienia w Polsce i Ukrainie, a nie wchodzenie w internetowe magle…
— napisał na Facebooku.
Gdyby tego było mało, wobec Geberta swoje zarzuty wysuwa też dziennikarz Tomasz Grzywaczewski, który ujął się za Moniką Andruszewską i zaznaczył, że inni pracownicy Instytutu Pileckiego również potwierdzają jej relację.
Jeden z pracowników z powodu panującej atmosfery zwolnił się z IP po trzech tygodniach. Jan Gebert z niechęcią wypowiadał się o sztandarowych projektach Instytutu. Trwa kuriozalna selekcja wydarzeń historycznych, o których Instytut powinien przypominać. Na cenzurowanym znalazła się między innymi rodzina Ulmów i Grupa Ładosia. Ponadto choć zawsze w rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II, Instytut wrzucał post z przypomnieniem o Jego postaci - w tym roku milczał. To samo na rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu
— podkreślił na platformie X Tomasz Grzywaczewski.
Zamieścił też listę zarzutów, formułowanych wobec Geberta.
W haniebnie niszczonym Instytucie Pileckiego chyba dostaną zeza od patrzenia jednym okiem na Berlin a drugim na Moskwę. W czym interesie działają dyrektor IP prof. Ruchniewicz, rzecznik prasowy Jan Gebert pod nadzorem MKiDN Wróblewskiej? Jedziemy 👇👇👇 Wybielanie Maksymiliana Sznepfa, który w Obławie Augustowskiej złapał „tylko” 22 osoby. Ciężko wyobrazić sobie, żeby o tym wpisie obrażającym pamięć Ofiar Obławy Augustowskiej nie wiedział Jan Gebert absolwent Moscow School of Political Studies. Z relacji zaangażowanej w dokumentację zbrodni rosyjskich Moniki Andruszewskiej wynika, że Gebert potrafił w rozmowie z nią grozić współpracownikom z Ukrainy, że „jeśli coś wypłynie przed wyborami, to możecie zapomnieć o pracy w Polsce”. Inni byli pracownicy potwierdzają podobne historie. Jeden z pracowników z powodu panującej atmosfery zwolnił się z IP po trzech tygodniach. Jan Gebert z niechęcią wypowiadał się o sztandarowych projektach Instytutu. Trwa kuriozalna selekcja wydarzeń historycznych, o których Instytut powinien przypominać. Na cenzurowanym znalazła się między innymi rodzina Ulmów i Grupa Ładosia. Ponadto choć zawsze w rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II, Instytut wrzucał post z przypomnieniem o Jego postaci - w tym roku milczał. To samo na rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu. De facto wstrzymano działalności Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina. Zespół zwolniony, raporty blokowane, a IP i MKiDN manipulują, twierdząc, że praca jest niepotrzebna. Dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau porównał decyzję o wstrzymaniu tej pracy do sytuacji, w której nikt nie zbierałby relacji więźniów Auschwitz. Najwyraźniej ani w IP, ani w MKiDN nie robi to na nikim wrażenia. Likwidowanie programu „Zawołani po imieniu” honorującego Polaków ratujących Żydów podczas II WŚ. Zwolniono pracowników, nie działa strona projektu. Cui bono? Bo na pewno nie Polsce?
— pytał.
Komentarze
Sprawa Jana Geberta nieustannie wywołuje falę nowych komentarzy w mediach społecznościowych.
Bolesław Gebert, dziadek Jana Geberta, rzecznika Instytutu Pileckiego w skrócie: próbowano go deportować z USA za działalność komunistyczną i prosowiecką, wielki zwolennik paktu Ribbentrop Mołotow, agent sowieckiego wywiadu. To, że ma to znaczenie, jest tylko stwierdzeniem faktu
— napisała Anita Czerwińska.
Panie Gebert - czy strażnik, który osobiście zaprowadził do komory gazowej stu więźniów, jest mniej winny, bo w całym obozie zamordowano milion? Czy to co zrobił to „jedynie promil” całości zbrodni? Prawda jest brutalna: podporucznik Sznepf brał udział w sowieckiej zbrodni na polskich obywatelach. I żadne dzielenie przez 45 000 tego faktu nie zmieni
— ocenił Wojciech Wybranowski.
Haniebny wpis z oficjalnego konta Instytutu Pileckiego wybiela sowieckiego kolaboranta Maksymiliana Schnepfa, który dowodził jedynym odziałem ludowego WP zaangażowanym w Obławę Augustowską. Kto to napisał? Jan Gebert, rzecznik Instytutu zatrudniony przez Ruchniewicza, człowiek po studiach w Moskwie i wnuk sowieckiego agenta? Czy Łukasz Mieszkowski, wicedyrektor Instytutu, który dezawuował bohaterstwo Witolda Pileckiego, kolega wiceszefa MKiDN Sławomira Rogowskiego i konfidenta SB o pseudonimie „Liber”? Tacy właśnie ludzie niszczą jedną z najważniejszych instytucji polskiej polityki historycznej
— zauważył Jan Pawlicki.
CZYTAJ TEŻ:
maz/wPolityce.pl/Niezależna.pl/X/Facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/735257-chaos-w-instytucie-pileckiego-gebert-ma-stracic-stanowisko
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.